Zabił psa siekierą i doniósł na kolegę

Zabił psa siekierą i doniósł na kolegę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Trzy lata więzienia grożą dwóm mieszkańcom woj. podkarpackiego za zabicie psów. Do jednego zdarzenia doszło w miejscowości Blizne, do drugiego w Jastkowicach. W obu przypadkach zwierzęta uśmiercono siekierą.
- Obaj sprawcy zostali zatrzymani – poinformował rzecznik podkarpackiej policji podkom. Paweł Międlar. Jeden z nich to 40-letni mieszkaniec Bliznego, który był właścicielem psa. Mężczyzna 30 stycznia zadał psu kilka ciosów siekierą i wyniósł zwierzę do pobliskiego potoku. - Następnie zadzwonił na policję z informacją, że tego czynu dopuścił się jego znajomy. Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce znaleźli psa, który dawał jeszcze oznaki życia, ale wezwany weterynarz zadecydował o  jego uśpieniu - powiedział Międlar.

Policjanci tego samego dnia ustalili, że to sam zgłaszający zabił zwierzę. W chwili zatrzymania miał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu mężczyzna usprawiedliwiał swoje zachowanie dużą ilością spożytego trunku. - Tłumaczył też, że zdenerwował się, gdy zobaczył, jak pies załatwia swoją potrzebę fizjologiczną na łóżko -  powiedział rzecznik. 40-latek usłyszał zarzut uśmiercenia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem; grożą mu trzy lata pozbawienia wolności.

Taka sama kara grozi 88-letniemu mężczyźnie z Jastkowic k. Stalowej Woli, który siekierą zabił psa sąsiadki. Jak wynika z ustaleń policji, pies wybiegł z posesji w czasie, gdy kobieta otwierała furtkę. Po jakimś czasie usłyszała skowyt zwierzęcia, wyszła z domu i zobaczyła wtedy, że  jej pies znajduje się na posesji sąsiada i usiłuje się z niej wydostać. - Po chwili ujrzała, że sąsiad z siekierą podszedł do psa i  kilkukrotnie go uderzył. Mężczyzna powiedział kobiecie, że zabił psa, bo  atakował jego kurę - powiedział Międlar.

ja, PAP