Sąd: milicjanci napadli na Wawelu na niewinnych ludzi

Sąd: milicjanci napadli na Wawelu na niewinnych ludzi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Krakowski sąd skazał czterech byłych milicjantów, oskarżonych o napaść na uczestników pokojowej manifestacji na Wawelu 3 maja 1987 roku, na kary po kilkanaście miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata; wobec dwóch postępowanie zostało umorzone.

Sąd uznał winę wszystkich oskarżonych; w wymiarze kar uwzględnił jednak amnestię z 1989 roku. Żaden z oskarżonych nie stawił się na  ogłoszenie wyroku, do sądu licznie przybyli zaś dawni opozycjoniści. Część z nich występowała w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Po  procesie wyrażali zadowolenie z wyroku. IPN oskarżył byłych funkcjonariuszy krakowskiej milicji z plutonu specjalnego ZOMO: Kazimierza L., Andrzeja Cz., Ryszarda R., Krzysztofa H., Kazimierza Z. i Jana D. o to, że będąc funkcjonariuszami państwa komunistycznego, dopuścili się zbrodni komunistycznej, biorąc udział w  pobiciu 12 uczestników manifestacji patriotycznej 3 maja 1987 roku na  Wawelu. Tym samym narazili ich na bezpośrednie niebezpieczeństwo doznania ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia.

Złamana żuchwa

Jeden z uczestników manifestacji miał m.in. złamane lewe ramię, żuchwę, żebra oraz obrażenia nogi; dwóch miało złamane nosy, a inne osoby - liczne potłuczenia i "obrażenia naruszające nietykalność osobistą". Śledztwo w sprawie brutalnej interwencji formacji milicyjnych podczas manifestacji prowadziła już wcześniej krakowska prokuratura. W 1993 r. umorzono je z braku dostatecznych dowodów zaistnienia przestępstwa. Ponownie śledztwo podjęto po ujawnieniu nowych dowodów zawartych w  filmie Macieja Gawlikowskiego pt. "Fachowcy", który w styczniu 2007 r. wyemitowała TVP. Po emisji filmu pracę w archiwum małopolskiej komendy policji stracili dwaj występujący w filmie funkcjonariusze.

W toku śledztwa oskarżeni nie przyznali się popełnienia zarzucanego im czynu, a w złożonych wyjaśnieniach zaprzeczyli popełnieniu tego przestępstwa. Do winy nie przyznali się także przed sądem. Proces w tej sprawie rozpoczął się w lutym 2010 roku. Sąd uznał winę Kazimierza L. i skazał go na dwa lata i 10 miesięcy pozbawienia wolności; Ryszardowi R. i Krzysztofowi P. wymierzył kary po  dwa lata i osiem miesięcy więzienia; a Andrzejowi Cz. karę dwóch lat i  czterech miesięcy. Na mocy amnestii wszystkie kary złagodził o połowę i  zawiesił ich wykonanie na dwa lata próby. Zarządził także podanie nazwisk tych oskarżonych do publicznej wiadomości.

Inna rola, inny wyrok

Za winnych uznał także Kazimierza Z. i Jana Dz., ale postępowanie wobec nich umorzył. Jak podkreślił sąd, w ten sposób zróżnicował wyroki w  zależności od roli, jaką odegrali oskarżeni w pobiciu.

- Funkcjonariusze milicji, których zadaniem jest stanie na straży praworządności, nie powinni atakować pokojowej manifestacji. Zastosowane przez nich środki i stopień agresji nie były niczym uzasadnione -  stwierdził sąd w uzasadnieniu. Dawni opozycjoniści nie kryli zadowolenia z wyroku. - Jestem zaskoczony, bo przez 20 lat, od kiedy ta sprawa się toczy, zwątpiłem w  to, że uda się doprowadzić do skazania sprawców tego bestialskiego pobicia. Ten wyrok przywraca trochę wiary w sprawiedliwość. Szkoda, że  ława oskarżonych jest tak krótka, że nie ma tu innych sprawców i że nie  ma mocodawców. Ale dobre i to. Sąd pokazał, że funkcjonariusz publiczny nie może bestialsko bić ludzi, że nawet po 25 latach zbrodnie komunistyczne można napiętnować – powiedział Maciej Gawlikowski, jeden z  oskarżycieli posiłkowych.

- Nie spodziewałem się, że tak pozytywnie i zgrabnie zostanie to  rozstrzygnięte - powiedział inny z uczestników manifestacji Ryszard Bocian. - To nasza determinacja i nieznany mi z nazwiska funkcjonariusz SB z wydziału T, czyli technicznego, doprowadziły do takiego końca. Człowiek ten opisał puszkę z filmem z manifestacji jako "wypadek w Nowej Hucie" i dzięki temu ten film się zachował i był głównym dowodem oskarżenia. Bez niego nie byłoby wyroku – dodał Bocian. Jak podkreślił prok. Marek Kowalcze z IPN, kary w większości przypadków są zgodne z wnioskami prokuratury. Po analizie uzasadnienia wyroku IPN podejmie decyzję, czy wystąpi z apelacją.

eb, pap