Gdy w miejscowych kampaniach reklamowych Pilsnera wykorzystuje się symbolikę związaną z historią Czech (ostatnia kampania nawiązuje m.in. do postaci Josefa Jungmana - ojca czeskiego odrodzenia językowego w XIX wieku), węgierski dystrybutor czeskiego piwa odwołuje się - ku oburzeniu Czechów - do striptizu.
Za pośrednictwem poczty elektronicznej rozsyła grę, której uczestnik - po złapaniu do beczki określonej liczby butelek piwa - może rozebrać jedną z trzech dziewcząt: blondynkę, szatynkę lub brunetkę. Gra stała się popularna nie tylko na Węgrzech, ale trafiła już także do Czech.
Czescy eksperci od reklamy twierdzą, że sposób promowania Pilsnera jest absolutnie nieadekwatny do rangi i znaczenia tego piwa. "Pilsner a striptiz? To niewłaściwy sposób promocji tego wyjątkowego piwa. W taki sposób można robić reklamę jedynie tym najbardziej pospolitym i tanim markom. Opinii czeskiego najlepszego piwa to jedynie szkodzi" - powiedział Jirzi Mikesz z czeskiego Stowarzyszenia Agencji Reklamowych.
O tym, że węgierska kampania reklamowa Pilsnera nie jest pomysłem udanym przekonane także kierownictwo browaru, gdzie warzy się to piwo - "Prazdroju" z Pilzna. "Gra nie powstała w naszej spółce. Jest - mamy nadzieję - jedyną tego rodzaju akcją oddziału marketingu naszej siostrzanej spółki w Budapeszcie. Chociaż dla niektórych może ona oznaczać dobra zabawę, my uważamy, że prezentuje Pilsner Urquell w sposób, który nie odpowiada ani jego pozycji ani renomie" - oświadczył rzecznik prasowy browaru Michal Kaczena.
Węgierski striptiz piwny nie jest jedynym zmartwieniem producenta Pilsnera. W Wielkiej Brytanii to czeskie piwo promują - oferując je w nocnych lokalach - panienki w obcisłych złotych kombinezonach. "Tę kampanię wymyślili ludzie z londyńskiego kierownictwa naszej siostrzanej spółki +SABMiller+; niestety i w tym przypadku nie mieliśmy na to wpływu" - powiedział rzecznik "Prazdroju".
sg, pap