Dziecko, które zostało znalezione przez siostry zakonne w oknie życia w Piotrkowie Trybunalski jeszcze tego samego dnia wróciło do rodziców. Jak się okazało chłopca przyniósł znajomy rodziców.
- O 11.10 usłyszałyśmy alarm, który oznajmia, że okno życia zostało otwarte. Gdy słyszymy taki alarm rzucamy wszystko i biegniemy zobaczyć co się dzieje Zastałyśmy dziecko półtora, może dwuletnie w oknie życia, które płakało. Było ubrane w kurteczkę, polarek, bez czapeczki, rajstopek - opowiadała o zdarzenie s. Maria Mrozek, przełożona piotrkowskich salezjanek.
Znalezienie chłopca siostry zgłosiły na policję. W tym samym czasie na komisariat w pobliskim Sulejowie zgłosiła się kobieta poszukująca swojego półtorarocznego syna. Policjanci łącząc fakty zawieźli ją do piotrowskiego szpitala, gdzie zgodnie z ich założeniami odnaleziony w oknie życia chłopiec był jej synem. Skąd dziecko z Sulejowa znalazło się w piotrowskim oknie życia?
- Gdy mama wyszła do sklepu, a ojciec robił coś na podwórku, do mieszkania wszedł ich znajomy, 21-letni mężczyzna. To on, bez wiedzy rodziców, zabrał dziecko do Piotrkowa i umieścił w oknie życia. Dlaczego to zrobił? Dopiero będziemy to wyjaśniać - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl rzecznik policji.
Gazeta.pl TVN24.pl, ml
Znalezienie chłopca siostry zgłosiły na policję. W tym samym czasie na komisariat w pobliskim Sulejowie zgłosiła się kobieta poszukująca swojego półtorarocznego syna. Policjanci łącząc fakty zawieźli ją do piotrowskiego szpitala, gdzie zgodnie z ich założeniami odnaleziony w oknie życia chłopiec był jej synem. Skąd dziecko z Sulejowa znalazło się w piotrowskim oknie życia?
- Gdy mama wyszła do sklepu, a ojciec robił coś na podwórku, do mieszkania wszedł ich znajomy, 21-letni mężczyzna. To on, bez wiedzy rodziców, zabrał dziecko do Piotrkowa i umieścił w oknie życia. Dlaczego to zrobił? Dopiero będziemy to wyjaśniać - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl rzecznik policji.
Gazeta.pl TVN24.pl, ml