Listkiewicz vs Tomaszewski

Listkiewicz vs Tomaszewski

Dodano:   /  Zmieniono: 
W łódzkim sądzie odbyła się pierwsza rozprawa o ochronę dóbr osobistych prezesa PZPN Michała Listkiewicza przeciwko Janowi Tomaszewskiemu.
Szef Polskiego Związku Piłki Nożnej poczuł się urażony treścią felietonów Tomaszewskiego zamieszczanych w "Przeglądzie Sportowym", w których zarzucono mu różne nieprawidłowości w  kierowaniu związkiem. Domaga się przeprosin na łamach czterech gazet i przekazania 50 tys. złotych na cele społeczne. "Zapewniam, że posiadam dowody na to, iż związek (PZPN) działa nielegalnie. Za pośrednictwem Najwyższej Izby Kontroli przekazałem je do Polskiej Konfederacji Sportu, a także złożyłem w biurze poselskim przewodniczącego sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i  Sportu Mirosława Drzewieckiego. Zarówno szef PKS Andrzej Kraśnicki, jak i poseł Drzewiecki nie zainteresowali się nimi, dlatego uznałem, że mogę je przedstawić jedynie na sali sądowej. Chciałem sprowokować Listkiewicza do postawienia mnie przed sądem" - powiedział Tomaszewski.

Prezes PZPN nie przyjechał do Łodzi; reprezentował go adwokat Eugeniusz Stanek.

Pełnomocnik Tomaszewskiego, mec. Maria Wentlandt-Walkiewicz, zażądała udostępnienia przez Listkiewicza różnych dokumentów, m.in. dotyczących walnego zgromadzenia delegatów PZPN, na którym podjęto decyzję o zmianie statutu związku, wyboru nowych władz, a  także umowy o sprzedaży praw do transmisji telewizyjnych z meczów eliminacyjnych do mistrzostw świata. Wnioskowała również o oddalenie powództwa, ponieważ - jej zdaniem - Tomaszewski nie obraził Listkiewicza. "Mój klient nie  zamierzał naruszać dobra osobistego Michała Listkiewicza. On wskazywał nieprawidłowości w działaniu Polskiego Związku Piłki Nożnej, ponieważ chodziło mu o dobro polskiej piłki" - mówiła.

Z tą argumentacją nie zgodził się mecenas Stanek. "Nie jest prawdą, że  pozwany krytykował tylko PZPN. On skupiał się na osobie prezesa Listkiewicza, nazywając go m.in. człowiekiem tuszującym przestępstwa, aferzystą, a także pisał, iż Listkiewicz jest człowiekiem, którego powinno się odwiedzać w zakładzie karnym. Dziwię się, że strona pozwana domaga się przedstawienia materiałów źródłowych. Skoro pan Tomaszewski pisał w gazecie o różnych nieprawidłowościach, to chyba znał te sprawy. Tymczasem on najpierw napisał o sprawach, a teraz żąda dokumentów" -  argumentował Stanek.

Sędzia Bożena Rządzińska bezterminowo odroczyła rozprawę. Strona powodowa ma teraz 14 dni na złożenie w sądzie pisma procesowego, w  którym ustosunkuje się do odpowiedzi na pozew oraz do wniosków o  przekazanie dokumentów.

em, pap