Amica awansowała po karnych

Amica awansowała po karnych

Dodano:   /  Zmieniono: 
W rewanżowym meczu drugiej rundy kwalifikacyjnej Pucharu UEFA Amica Wronki przegrała na wyjeździe z Honvedem Budapeszt, po dogrywce 0:1 (0:1, 0:0), ale awansowała po serii rzutów karnych (5:4).
Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Amiki 1:0.

Honved Budapeszt - Amica Wronki 1:0 (1:0, 0:0), karne 4:5

Bramka: Zoltan Takacs (46). Żółte kartki: Csaba Vamosi, Marcel Horky (Honved); Michał Stasiak, Marcin Kikut, Remigiusz Sobociński (Amica). Sędziował Fin Tony Asumaa. Widzów: 4 000.

Rzuty karne: 0-1 Paweł Kryszałowicz, 1-1 Gabor Ven, 1-2 Jacek Dembiński, 2-2 Miklos Herczeg, 2-3 Zbigniew Grzybowski, 3-3 Krisztian Vadocz, 3-4 Marcin Burkhardt, 4-4 Zoltan Takacs, 4-5 Dariusz Dudka, Jovan Drobnjak - obronił Maciej Mielcarz.

Honved: Oraze - Vamosi (68-Dobos), Meszaros, Budovinszky, Takacs - Babik (46-Drobnjak), Vadocz, Horky, Ven - Csobanki (61- Dancs), Herczeg.

Amica: Mielcarz - Skrzypek, Stasiak, Dudka, Kucharski -  Kikut (107-Grzybowski), Bartczak, Jacek (52-Burkhardt), Kowalczyk (70- Sobociński) - Kryszałowicz, Dembiński.

Amica bardzo szczęśliwie awansowała do 1. rundy Pucharu UEFA, eliminując po serii rzutów karnych Honved Budapeszt. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Amiki 1:0, w rewanżu Honved odrobił straty, doprowadzając do dogrywki. W doliczonym czasie gry żadnej z drużyn nie udało się zdobyć bramki i o losach dwumeczu decydowały jedenastki. Karny obroniony przez Macieja Mielcarza zapewnił Amice awans.

We Wronkach Amica była zespołem zdecydowanie lepszym i wydawało się, że nie musi obawiać się rewanżu. Tymczasem w Budapeszcie polski zespół grał bardzo chaotycznie i bez pomysłu. Ponieważ Honved był niewiele lepszy, spotkanie stało na słabym poziomie.

Gospodarze odrobili straty z pierwszego meczu na początku drugiej połowy, gdy Zoltan Takacs w zamieszaniu podbramkowym pokonał Mielcarza.

Po stracie bramki piłkarze Amiki zaczęli żwawiej biegać po boisku i stworzyli kilka groźnych sytuacji podbramkowych. Dwukrotnie bliski zdobycia gola był Marcin Burkhardt, ale najlepszą okazję miał Marcin Kikut - w 86. minucie trafił w słupek, a stojący przed bramką Paweł Kryszałowicz nie zdołał skierować piłki do siatki.

W dogrywce kolejną doskonałą okazję zmarnował Kryszałowicz, nie  trafiając, głową, z kilku metrów do bramki. W serii rzutów karnych zawodnicy obu drużyn pewnie wykorzystywali jedenastki i dopiero w  piątej serii Mielcarz zdołał obronić strzał Jovana Drobnjaka.

ss, pap