IPN przesłucha Thatcher i Gorbaczowa

IPN przesłucha Thatcher i Gorbaczowa

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. K. Pacula/Wprost
Sąd zwrócił IPN akt oskarżenia za stan wojenny z 1981 r. wobec m.in. Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka i Stanisława Kani. Niektórzy obawiają się, że nigdy nie staną już oni przed sądem. Według lewicy, decyzja sądu pomoże w ustaleniu prawdy historycznej. IPN zapowiada odwołanie.

 

 

Na wniosek obrony, m.in. Jaruzelskiego i Kani, Sąd Okręgowy w Warszawie zwrócił w środę sprawę katowickiemu pionowi śledczemu IPN, by uzupełnił "istotne braki" śledztwa.

Jeśli sąd wyższej instancji utrzymałby tę decyzję, oznaczałoby to trudną do określenia zwłokę w rozpoczęciu procesu - IPN ma bowiem przeprowadzić wiele nowych czynności śledczych. I tak mocą decyzji sądu IPN ma powołać zespołu biegłych historyków do oceny sytuacji Polski w latach 1980-1981 i realności groźby interwencji ZSRR; zwrócić się do zagranicznych archiwów o dokumenty oraz przesłuchać nowych świadków.

Chodzi m.in. o Lecha Wałęsę, ówczesnych - sekretarza KC KPZR Michaiła Gorbaczowa, premier Wlk. Brytanii Margaret Thatcher, kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta i doradców prezydentów USA - Zbigniewa Brzezińskiego i Richarda Pipesa; sekretarza stanu USA Alexandra Haiga, szefa sztabu sił zbrojnych Układu Warszawskiego Anatolija Gribkowa, Mieczysława Rakowskiego, Stanisława Cioska, Zbigniewa Messnera, Bronisława Geremka i Tadeusza Mazowieckiego.

Konieczność powołania zespołu biegłych sędzia uzasadniła tym, że opinie biegłych z akt sprawy są niepełne, nieaktualne i sprzeczne ze sobą. Świadkowie mają mówić zaś nie tylko o swej wiedzy o sprawie, ale mogą też być źródłem innych dowodów.

Prokurator IPN Piotr Piątek, który wnosił o oddalenie wniosków obrony i wyznaczenie terminu procesu, zapowiedział złożenie zażalenia na postanowienie sądu.

Kania wyraził zadowolenie z decyzji, bo "sądowa droga do prawdy o stanie wojennym została otwarta". Jaruzelski nie udzielił komentarza dziennikarzom.

"IPN skierował do sądu akt oskarżenia bez profesjonalnie przygotowanego materiału dowodowego" - powiedział PAP mec. Marek Małecki, obrońca oskarżonego w tym procesie gen. Floriana Siwickiego, b. szefa Sztabu Generalnego WP. Jego zdaniem, "próba sądzenia na takim materiale była niemożliwa".

Lech Wałęsa uważa, że decyzja sądu podyktowana jest potrzebą wyjaśnienia wszystkich okoliczności 13 grudnia 1981 r. "Sąd zauważa, że nadchodzi czas rozliczenia tego całego okresu (...) Sąd prawdopodobnie chce zrobić ruch poważniejszy: rozliczyć i zamknąć tamten okres wiedząc, że Polska nie była do końca wolna" - powiedział b. prezydent.

"Do grona śmiesznych instytucji niestety dołączył sąd, który nie może się zdecydować czy ma prowadzić proces historyczny, czy karny" - mówi z kolei Władysław Frasyniuk, działacz "S". Według niego, sąd powinien przeprowadzić proces karny i ustalić czy wprowadzenie stanu wojennego było zgodne z konstytucją.

Rakowski jest przekonany, że decyzja sądu o konieczności przesłuchania m.in. Gorbaczowa, Thatcher, Schmidta i Brzezińskiego jest słuszna i możliwa do wykonania.

Wicemarszałek Sejmu i opozycjonista z PRL Stefan Niesiołowski (PO) zgadza się z decyzją sądu, która pokazuje jednak, że "sąd najwyraźniej nie ma ochoty" zajmować się sprawą.

Zdaniem posła PiS Jacka Kurskiego, decyzja sądu wpisuje się w "klimat ogólnego wybaczenia". "Zdecydowanie popieramy tutaj działania IPN" - zaznaczył.

Według polityków Lewicy, decyzja sądu pomoże w ustaleniu prawdy historycznej. "Prokuratorzy IPN są sami sobie winni. My wierzymy, że gen. Jaruzelskiego powinna osądzić historia, a nie prawicowi historycy z IPN" - mówił rzecznik SLD Tomasz Kalita.

W ocenie historyka czasów PRL Antoniego Dudka, decyzja powoduje, że proces prawdopodobnie nigdy się nie rozpocznie. "Jest wysoce prawdopodobne, że z uwagi na upływ czasu i wiek ludzi, którzy temu postępowaniu podlegają, proces nigdy się nie zacznie, bo kolejni oskarżeni będą odchodzili z tego świata" - dodał.

W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował do sądu akt wobec w sumie dziewięciu osób - członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON) oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Zarzuty dotyczą m.in. kierowania i udziału w "związku przestępczym (chodzi o WRON - PAP) o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw".

Główni oskarżeni to 84-letni gen. Jaruzelski - ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL i szef MON, a także szef WRON, 82- letni gen. Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80- letni Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR. Oskarżeni nie przyznają się do zarzutów; w IPN odmówili składania wyjaśnień.

Jaruzelski jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" (czyli WRON) - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia uprawnień przez uchwalenie w czasie sesji Sejmu PRL i wbrew konstytucji dekretów o stanie wojennym.

W 2006 r., gdy IPN stawiał mu zarzuty, Jaruzelski odrzucał je i mówił, że liczy, iż "niezawisły sąd będzie potrafił ocenić bolesną prawdę". Dodał, że jeśli dojdzie do procesu, będzie to "sąd moralny" nad "tymi w mundurach i bez mundurów" oraz z "milionami, którzy poparli stan wojenny".

ab, ss, pap