Późne dojrzewanie

Późne dojrzewanie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mężczyźni to wieczni chłopcy. Tak mówią o nich kobiety, czasami jedni chłopcy mówią o innych. Jest nawet taki żart, że mężczyzna dorasta do 6 roku życia, później już tylko rośnie... Coś w tym jest - małe samochodziki zamieniamy na duże, jedne gry - innymi, choćby dziecinne corso czy swojskiego palanta na coraz mniej ekskluzywnego golfa...
Były minister sportu Mirosław Drzewiecki, pomimo swoich 54 lat, bogatej przeszłości, majątku i odchowanych, dorosłych synów, wydaje się być takim właśnie chłopcem. Chłopcem na tyle roztropnym, żeby zarabiać pieniądze i robić karierę, mniej roztropnym, aby nie wierzyć wszystkiemu co go otacza, wszystkim przyjaciołom i znajomym, którym dobrze z oczu patrzy.

Mirek, bo tak się sam określa, udzielił emocjonalnego wywiadu przed wejściem do klubu golfowego na Florydzie (bo on kocha grać w golfa...). Nie wiem, czy zmęczenie grą, czy brak make up-u, stworzyło wrażenie człowieka niezbyt przytomnego. I niezbyt zdającego sobie sprawę z tego, że jego opinia i jego dość swobodne myśli mówione do kamery i "sitka" będą newsem dnia w mediach elektronicznych, a także pożywką dla jego kolegów, nie mówiąc o wrogach. - Polska to dziki kraj. Polityka to dzikie zwierzę, które pożera ludzi. Wara od tego, z kim się spotykam, ponieważ jestem Mirek Drzewiecki, będę robił, co będę chciał. To tylko kilka zwrotów, które zostaną mu zapamiętane.

Te słowa zostały określone jak aroganckie i nieprzemyślane, butne i krzywdzące. Oznaczają one, że Mirek żegna się z dotychczasowym życiem i polityką.


Nasuwa się jednak pytanie. Co Drzewiecki robił przez 20 lat w polityce, głównie w parlamencie? Czy nie wiedział do tej pory, że "polityka jest takim okrutnym zwierzakiem, który potrafi zjadać ludzi", czy może właśnie sam był po stronie tych, którzy zjadali innych i którym, kolokwialnie pisząc, "żarło" - nie tylko politycznie.

Z ust Drzewieckiego wydobywa się żal, ale i obietnica zemsty. I żal mogę zrozumieć, ale ta deklaracja zemsty brzmi żałośnie - i właśnie dość dziecinnie.

Mam przekonanie, że były minister w swej działalności prawa nie złamał, że tak zwana afera hazardowa, wywołana z zamysłem politycznym przez szefa CBA, Mariusza Kamińskiego tylko go ze sobą zabrała, jak brudna fala. Jednak otaczanie się i pozostawanie w kontaktach z ludźmi takimi jak Ryszard Sobiesiak i uleganie ich działaniom, nie świadczy dobrze o jego klasie. I nie ma tu wcale znaczenia, że panów Drzewieckiego i Sobiesiaka połączyła miłość do golfa. Bo gra, i owszem, szlachetna, ale nie oznacza to z automatu, że wszyscy przy niej szlachectwa nabierają...

Drzewiecki popełnił błędy nieroztropności, za które musi zapłacić. Polska jest tak samo dzikim krajem jak Stany Zjednoczone, Niemcy, czy Japonia. Tam też media polują na takie sprawy, tam też politycy nie mają skrupułów - więcej, z reguły nie mają przyjaciół, tylko interesy. Co więcej, naiwność, do jakiej przyznał się Mirek Drzewiecki, nie jest cnotą, lecz wadą rzeczową, która dyskwalifikuje. Z polityki i z biznesu. No, chyba, że się obie te rzeczy robi na wielką skalę. Ale do tego trzeba dorosnąć - i to nie w wieku pięćdziesięciu lat, ale dużo wcześniej...

Żegnamy się z Mirkiem, zapewne też ze Zbychem, licząc na to, że ich doświadczenie pozwoli innym politycznym chłopcom wyjść z okresu pryszczy politycznych.