Tylko rozwiązanie siłowe

Tylko rozwiązanie siłowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Charles de' Gaulle, najwybitniejszy polityk francuski XX wieku powiedział takie słowa: "Patriotyzm jest wtedy, gdy na pierwszym miejscu jest miłość do własnego narodu; nacjonalizm wtedy gdy na pierwszym miejscu jest nienawiść do innych narodów niż własny".
W Moskwie nastąpił wybuch nacjonalizmu, w swojej ekstremalnej formie,  terrorystycznej, do tego jeszcze zabarwiony religijnym fundamentalizmem. To co się stało na dwóch stacjach metra moskiewskiego, nie ma żadnego podkładu politycznego, ani nie jest podyktowane żadną ideą. Wybuchy ładunków, które miały zabić bezbronnych ludzi nie mogą być tłumaczone żadną wyznawaną ideologią, ani miłością do swojego kraju. To był czysty terroryzm, w swojej najbardziej zbrodniczej formule. Te kobiety, które były bezpośrednimi wykonawcami zamachu nie mogą się powoływać na konieczność walki w imieniu swojego narodu, czy religii.

Doskonale wszyscy sobie zdają sprawę, że terroryzm kaukaski zrodził się z niesprawiedliwości i nacjonalizmu rosyjskiego. Nie jest to jednak żadnym usprawiedliwieniem dla takich czynów, nie byłoby również usprawiedliwieniem, gdyby islamiści kaukascy byli sprowokowani przez Rosjan, przez rosyjskie służby specjalne. Gdyby ci ludzie mieli świadomość odpowiedzialności za własny naród, właśnie takiego patriotyzmu, zabarwionego miłością, nie daliby się prowokować - choć nie wierzę w sugerowaną choćby przez red. Krystynę Kurczab-Redlich teorię spisku rosyjskiej FSB lub innych "siłowników".

Zamachy w Madrycie (2004 - 194 ofiary) i Londynie (2005 - 49 ofiar) były przeprowadzone również przez fanatyków islamskich, również na środki transportu publicznego. Tylko, że oba te wydarzenia zostały potraktowane jak działania sił zewnętrznych, powiązanych z Al-Kaidą, jej komórkami w Pakistanie, Maroku i Iraku. Rosjanie nie mogą tego potraktować w ten sam sposób, ponieważ ośrodki terrorystyczne znajdują się na terenie Federacji Rosyjskiej. Mają rację ci, którzy piszą, że jest to klęska liberalizacji polityki wobec Kaukazu, rozpoczętej przez ośrodek kremlowski prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Przywódcy rosyjscy nie mają jednak innego wyjścia, niż zareagować siłą, ponieważ okazanie słabości nie spotkałoby się ze zrozumieniem rosyjskiego społeczeństwa, a już na pewno nie zostałoby zrozumiane przez terrorystów jako ręka wyciągnięta do zgody. Po wydarzeniach w Biesłanie, z roku 2004, kiedy komando Szamira Basajewa zajęło szkołę, a w rezultacie jego bandyckiego ataku zginęło ponad 380 osób, w tym 171 dzieci - siły specjalne Rosji mają carte blanche na wszelkiego rodzaju działania odwetowe w Czeczenii, Inguszetii, czy Dagestanie. I to nie tylko od społeczeństwa rosyjskiego, ale również od opinii międzynarodowej. I miejmy nadzieję, że uda im się wykryć i unieszkodliwić autorów zamachów w Moskwie. To z jednej strony zapobiegnie dalszym aktom terrorystycznym, z drugiej podbuduje zaufanie do władzy i zapobiegnie destabilizacji państwa.

Obrońcom Czeczenów, czy Inguszy warto przypomnieć, że ci, którzy dokonali zamachów w moskiewskim metrze nie walczą o wolność swojego narodu, lecz o prawo do ustanowienia na terytorium Federacji Rosyjskiej państwa islamskiego, w którym będą obowiązywały prawa szariatu. Nie ma to nic wspólnego z tożsamością narodową i prawami narodów do samostanowienia.