Seweryn Krajewski dla "Wprost": granie jak narkotyk

Seweryn Krajewski dla "Wprost": granie jak narkotyk

Dodano:   /  Zmieniono: 
Seweryn Krajewski
Rzadko oglądam telewizję, wolę słuchać radia. Słucham radia tylko rano, włączam, żeby się dowiedzieć, czy ustrój się zmienił, czy nie, czy to jeszcze III RP, czy już piąta - przyznaje w rozmowie z Marią Szabłowską Seweryn Krajewski. - Mam swój świat, jest w nim mnóstwo ludzi, którzy tak jak ja nie żyją pod dyktando telewizora - dodaje muzyk i kompozytor. Wkrótce na rynku pojawi się jego nowa płyta - "Jak tam jest".
Jak powstają jego piosenki? - Zaczyna się od chęci pogrania sobie. To jest jak narkotyk, biorę gitarę albo siadam przy fortepianie. Dobrze jest mieć jak najlepszy instrument, bo to ma wpływ na wyobraźnię. Niesamowita jest ta przyjemność grania i improwizowania dla siebie. Jak mi się coś spodoba, notuję. Zanim bym włączył sprzęt do nagrywania, pomysł odfrunąłby tak szybko, jak przyfrunął, więc zapisuję nuty, tak jest najszybciej - opisuje kompozytor. Krajewski przyznaje, że pisanie piosenek to jego specjalność. - Nie każdy potrafi to robić, chociaż w Polsce wszystkim się wydaje, że umieją doskonale pisać piosenki - zauważa z przekąsem.

O tym, że chce się zająć komponowaniem, a nie tylko odtwarzaniem tego co zrobili inni zdecydował po przeczytaniu biografii Mozarta, Beethovena i Paganiniego oraz... po wysłuchaniu pierwszych utworów bigbitowych. - To dla mnie było coś fantastycznego. Objawienie. Ten świat mnie wciągnął kompletnie. Już wiedziałem, że ja sam muszę tworzyć, a nie tylko odtwarzać, choćby najlepiej, Mozarta czy Bacha - wspomina.

Krajewski przyznaje, że nie jest stworzony do kariery w amerykańskim stylu. - Granie na żywo nie kręciło mnie nigdy, bo to nigdy nie było to, co ja potrafię najlepiej. Zawsze zmagałem się z tym, że nie słyszę, co śpiewam. Nie czułem estrady, nie miałem satysfakcji. Męczyło mnie to... Nie lubię, jak ktoś mnie ogląda, podpatruje. Pisanie jest intymną sprawą. Jak już coś napiszę, to raczej nie chcę wychodzić z tym do ludzi, wolę, by ktoś inny to zaśpiewał - tłumaczy.

Z nowej płyty jest zadowolony, ale... - Mam taki problem, że niektóre stacje radiowe i dziennikarze nie interesują się tym, czy piosenki na nowej płycie są dobre, czy złe, tylko – ile ja mam lat. To jest żenada. Polskie chamstwo, ale przecież każdy kraj ma swoje chamstwo. Jeden bardziej, drugi mniej - mówi.

Wywiad Marii Szabłowskiej z Sewerynem Krajewskim będzie można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Wprost".