Kalejdoskop kulturalny

Kalejdoskop kulturalny

Dodano:   /  Zmieniono: 

Powrót grunge’owych bogów

Wszalonym recyklingu popkultury grunge zdążył już eksplodować, zniknąć i wrócić na fali nostalgii. A oni wciąż trwają. Robią swoje, bo nie potrafią przestać. Na półki trafiła właśnie dziesiąta płyta Pearl Jam „Lightning Bolt”. Jedna z najbardziej pamiętnych scen filmu dokumentalnego „Twenty”, zrealizowanego z okazji 20. urodzin grupy, rozgrywa się z dala od świateł jupiterów. Ekipa filmowa w domu gitarzysty Stone’a Gossarda poszukuje pamiątek z życia Pearl Jam. Nie może jednak trafić na nic szczególnego. Ot, kubek kupiony podczas występu w Meksyku, kilka płyt. Zafrapowany muzyk, chcąc pomóc, schodzi do piwnicy, by przejrzeć zakurzone graty. Zza sterty rupieci wyciąga zardzewiałą już niemal statuetkę Grammy. „Cóż, to chyba pokazuje, ile to dla mnie znaczy” – śmieje się lekko zakłopotany. W tym roku Pearl Jam staje przed szansą zdobycia kolejnej statuetki.

Normalność tych gości jest niemal fenomenem. Kiedy inne pochodzące z Seattle grupy rozpadały się w tragicznych okolicznościach, oni co najwyżej robili sobie wakacyjne przerwy. W wywiadach chętnie przyznawali jednak, że od kolegów z grunge’owej sceny nauczyli się wiele. Ich przyjaciele byli dla nich nie tylko inspiracją, lecz także przestrogą. Tragiczny los Andrew Wooda uwrażliwił ich w kwestii narkotyków. Śmierć Kurta Cobaina pokazała, jak może się skończyć wewnętrzny konflikt artyzmu z presją rozhisteryzowanych fanów. Mając takie obserwacje, Pearl Jam skupiali się na muzyce, dbali o relacje wewnątrz zespołu i starali się nie stracić nad tym wszystkim kontroli. Być może dlatego na tle innych grup z Seattle wypadają dość niemrawo, szaroburo i trochę zbyt bezpiecznie. Na pewno jednak właśnie dzięki temu wciąż mogą nagrywać. Przywołany obraz trochę mydłkowatej paczki introwertyków jest oczywiście przesadzony. Schodząc ze sceny, Pearl Jam nie dopuszczali się nieprawdopodobnych ekscesów, ale potrafili przecież walczyć o swoje. Tak było, gdy wypowiedzieli wojnę agencji Ticketmaster, która zdaniem Eddiego Veddera i spółki monopolizowała rynek sprzedaży biletów. Stając w obronie biedniejszych fanów, zespół bojkotował kolejne imprezy, festiwale i sale koncertowe, narażając się na ogromne straty finansowe. W język nie gryźli się także, odbierając Grammy, gdy z rozbrajającą szczerością przyznali, że nagrody się dla nich nie liczą. Ważne są muzyka, kumple z zespołu i fani na całym świecie. Może to banalne, ale przecież panowie z Pearl Jam nigdy nie przepadali za zbyt wydumanymi rozwiązaniami. Jak to faceci zakochani po uszy w Neilu Youngu. Normalni goście. Tacy jak ja czy ty. No, chyba że wejdą na scenę albo zamkną się w studiu. Wtedy... Cóż, wtedy to już zupełnie inna historia. Tyle że o niej nie warto czytać, lepiej posłuchać. Znów jest pretekst. Jan Błaszczak

KSIĄŻKA

Aż pękają oczy

W Polsce miało być pięknie. A jest brzydko. Zmienił się tylko charakter brzydoty: komunistyczną szarość zastąpił pstrokaty chaos. Większość rodaków przyjmuje to jako rzecz oczywistą, coś w rodzaju kłopotów z pogodą, na które i tak nie ma rady. W „Wannie z kolumnadą”, świetnym zbiorze reportaży o katastrofie polskiej przestrzeni publicznej, Filip Springer wnika głęboko za kulisy tego niemal zadekretowanego nieładu. Mowa tu o zaniechaniach władzy, biznesie o niekoniecznie czystych rękach, powszechnym zrzeczeniu się odpowiedzialności, dyktaturze reklamowego banera i płotów najeżonych kolcami. Miejscami jest śmiesznie – bo autor ma lekkie pióro – ale przeważnie włos się jeży na głowie. W każdym razie „Wanna z kolumnadą” otwiera oczy na to, czego widzieć nie chcemy. To już coś. Piotr Kofta

KSIĄŻKA

Hipokrates na szali Temidy

Zbiór reportaży Heleny Kowalik „Hipokrates przed sądem” to gorzka opowieść o głośnych procesach, w których stają naprzeciw siebie pacjenci i lekarze. To również surowe oskarżenie służby zdrowia. Poparte drastycznymi przykładami tragedii ostatecznych. Książka składa się z dwóch części. Są pieczołowicie udokumentowane reportaże z procesów. Jest też rewers w postaci doświadczeń w posłudze chorym – wyznania medyków o postawionych przez nich diagnozach na tyle ryzykownych, że albo trafiały w dziesiątkę, albo kulą w plot. Bo zawód lekarza jest obarczony ryzykiem. Wystarczy chwila nieuwagi i z Olimpu spada się do aresztanckiej celi.

Helena Kowalik „Hipokrates przed sądem” Muza

DVD

Demony wojny

Za tydzień „Wprost” będzie można kupić z dwoma filmami na DVD. Oba są historiami z okresu drugiej wojny światowej, o ludziach wciągniętych w tryby historii. „Sztuka wyboru” Istvána Szabó to portret niemieckiego kompozytora tworzącego w czasach nazizmu. W „Głowie w chmurach” zaś John Duigan śledzi burzliwe losy Europy przez pryzmat miłosnego trójkąta.

TVP

Tu i teraz

W czwartek w telewizyjnej dwójce „Ki” Leszka Dawida. Współczesna opowieść o dziewczynie, matce małego dziecka, próbującej ułożyć sobie życie. Reżyser pokazuje pokolenie dzisiejszych 30-latków. Zagubionych, niepotrafiących wziąć na siebie ciężaru odpowiedzialności. Ciekawe, aktualne kino.

„Ki”, reż. Leszek Dawid, TVP 2, czwartek, 17 października, godz. 22.15

FILM

Dwie kobiety

Fabuła jest prosta. Francuska licealistka Adela poznaje kilka lat starszą studentkę Emmę. Rodzi się między nimi przyjaźń, która przeradza się w fascynację, a w końcu w uczucie. Jednak Abdellatif Kechiche potrafi tak pokazać tę pozornie banalną historię, że od ekranu trudno oderwać wzrok. Przez trzy godziny. Świetne „Życie Adeli. Rozdział 1 i 2” triumfowało na ostatnim festiwalu w Cannes. To adaptacja znanego komiksu Julie Maroh. Kechiche ustawia kamerę bardzo blisko bohaterek. Obserwuje najdrobniejsze drgnienia ich warg, gęsią skórkę na przedramieniu, ulotne spojrzenia. Robi film zmysłowy, potrafi uchwycić emocje, które dopiero rodzą się w zagubionych dziewczynach. Ale także zapisuje trud budowania związku, jego codzienność. Drobne sprzeczki, pretensje, zazdrość, które się kumulują i zatruwają relację. Nawyki wniesione z poprzedniego życia. „Życie Adeli…” ma bowiem wymiar społeczny. Z prywatnej perspektywy reżyser tunezyjskiego pochodzenia pokazuje podzielone klasowo społeczeństwo francuskie. Opisuje różnice w podejściu do życia i aspiracjach, jakie Adela i Emma wyniosły z odmiennych domów. Zastanawia się, czy starsza, wywodząca się ze średniej klasy dziewczyna będzie w stanie wyzbyć się protekcjonalnego podejścia do ukochanej. Śledzi dojrzewanie tytułowej bohaterki. Odkrywanie przez nią prawa do inności. Kechiche tworzy film bardzo współczesny. Przemiany dzisiejszego świata rejestruje w mikroskali. Dzięki odważnym rolom debiutantki Adèle Exarchopoulos i znanej, młodej aktorki Léi Seydoux wiarygodnie odtwarza historię miłości. Ale delikatność nie wyklucza tu ostrej wizji rzeczywistości. Im bardziej Kechiche zawęża swoją opowieść, tym więcej przenika do niej zewnętrznego świata. Jak do każdego związku. Krzysztof Kwiatkowski

SERIAL

Brutalna historia

Do Polski docierają dwa seriale, które które zafascynowały widownię w Stanach. Jedną z najpopularniejszych propozycji stali się tam kanadyjscy „Wikingowie”. Koniec VIII w. Losy, wierzenia i ostre reguły życia nordyckiego ludu są tu ukazane z dziką brutalnością. Jednak ten posępny świat, dzięki świetnej, niepokojącej atmosferze, naprawdę wciąga. Krew leje się również w dziesięcioodcinkowej „Biblii” (ponad 13-mln widownia pilota). Wybrane wydarzenia z księgi twórcy pokazują dosłownie, nie odwracają kamery od przemocy, której nie brakuje choćby w Starym Testamencie. Całość zrealizowana z wielkim rozmachem i dbałością o wierność realiom czasów, w których rozgrywa się akcja. Obie produkcje odzierają historię z nimbu tajemnicy. Intrygujący styl obrazowania przeszłości na ekranie. Krzysztof Kwiatkowski

„Biblia”, Polsat, soboty, godz. 20.00, od 19 października „Wikingowie”, History, Poniedziałki, godz. 22.00, od 21 października

KSIĄŻKA

List miłosny

Polscy pisarze boją się Polski – jest dla nich groźna, irracjonalna, wampiryczna. Andrzej Stasiuk boi się co najwyżej własnego przemijania. Może dlatego „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach”, najnowszy (i świetny) zbiór jego drobnych próz, to właściwie list miłosny. Kto jest jego adresatem? Zapewne życie w całym jego pięknie i brzydocie. Pejzaże z wolna zanikające pod powiekami. Poezja zapomnianych peryferii. A także Polska – rozległa kraina, w której „mentalnie wydziedziczeni z uporem poszukują nowej tożsamości. Budują ją z tego, co mogą znaleźć wokół, z tego, co oferuje im cywilizacja ersatzu, falsyfikatu i kopii”. Piotr Kofta

Andrzej Stasiuk Nie ma ekspresów przy żółtych drogach. Czarne 2013

KSIĄŻKA

Grzesznik i ironista

Ann Patchett nie uchodzi za literacką minimalistkę – tym ciekawiej jest zerknąć do jednego z jej pierwszych tekstów, wydanej oryginalnie przed niemal 20 laty skromnej powieści „Taft”. Namawiam do lektury zwłaszcza tych, którym proza Patchett nie przypadła do gustu, bo tonacja tej prostej historii o miłości jest zaskakująca: subtelnie sarkastyczna i gorzko zdystansowana. Tajemnica uroku powieści Patchett tkwi chyba w wyjątkowo udanej kreacji narratora: Afroamerykanina, byłego perkusisty prowadzącego w Phoenix podupadającą bluesową knajpę, zagubionego w swoim życiu ironisty i grzesznika. Rzecz o odkupieniu win? Nie tylko. Piotr Kofta

Ann Patchett Taft, przeł. Anna Gralak

Znak Litera Nova 2013

MUZYKA

Wspomnienia Paula

Czterech uznanych producentów pomogło Paulowi McCartneyowi – siedemdziesięciolatkowi o niespożytej energii – w nagraniu najlepszego albumu z premierowym materiałem od kilkunastu lat. Ich obecność poprawiła niezbyt ostatnio szczelny filtr jakości największego kompozytora muzyki rozrywkowej wszech czasów. Oprócz beatlesowskiego singla „New” (Mark Jonson) mamy tu m.in. znakomity „Queenie Eye” odpowiedzialnego za sukces Adele Paula Epwortha, „Early Days” Ethana Johnsa z oszczędnym aranżem jak z hamburskiego klubu. Autobiograficzne, często konfrontacyjne teksty i obecność w studiu współpracowników, z którymi łączą muzyka osobiste wspomnienia, składają się na znakomite, dalekie od sentymentalizmu dzieło. Czapki z głów. Piotr Metz

Paul McCartney „New”

Universal

MUZYKA

Młodzież u bram

Debiut w wieku 14 lat to ryzykowna sprawa. Debiut z coverami piosenek wykonawców dalekich od mainstreamu – szalenie trudna. Po dwóch latach od tamtej płyty Birdy powraca z oryginalnym materiałem napisanym m.in. przez autorów piosenek Adele, Mumford and Sons i Florence Welch. Albumem niepowielającym ściszonego akustycznego brzmienia poprzedniej płyty. To już nie tylko ciekawostka. Zadziwiająca dojrzałość wciąż bardzo młodej artystki i z pewnością mądrość współpracowników wróżą znakomicie. Szkoda, że Birdy jest raczej wyjątkiem od kiepskiej reguły. Ale w tym właśnie tkwi jej siła. Piotr Metz

Birdy „Fire Within”

Warner

Więcej możesz przeczytać w 42/2013 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.