Czego się uczyć?

Ziemia, satelita - zdjęcie ilustracyjne
Ziemia, satelita - zdjęcie ilustracyjne Źródło: Pixabay / PIRO4D
Według analiz Głównego Urzędu Statystycznego w roku 2020 polski rynek pracy czeka rewolucja. Bezrobocie może spaść do poziomu 3,1 proc., bo ubędzie ok. 2 mln pracowników. To nie oznacza, że każdy znajdzie pracę – przedsiębiorcy będą szukali wyspecjalizowanych pracowników. Jakie studia wybierać?

Z badań Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że zawody przyszłości będą kreowane przez takie czynniki, jak rewolucja informatyczna, wyczerpywanie się zasobów energetycznych, zmiany klimatyczne czy zmiany społeczne (starzenie się społeczeństwa oraz migracje). Co to oznacza w praktyce?Polska, ale też cała europejska gospodarka, będzie potrzebowała specjalistów sieciowych, czyli osób projektujących, wdrażających, konserwujących i administrujących sieciami komputerowymi czy bazami danych. Ten trend będzie wymagał wsparcia działań przez teleinformatyków w związku z rozwojem telefonii komórkowej i sieci cyfrowej oraz mechatroników, czyli osób projektujących i programujących procesy produkcyjne. A że o pracę w tych zawodach nietrudno, potwierdza najnowsza edycja raportu EFL „Młodzi na rynku pracy”. „Łatwiej jest znaleźć pracę po studiach inżynierskich niż pozostałych. Wysokie jest również prawdopodobieństwo szybkiego wejścia na rynek pracy dla zawodów związanych z medycyną, farmacją oraz z częścią nauk ścisłych. W ciągu dwóch lat od zakończenia studiów pracę zawodową ma ośmiu na dziesięciu absolwentów. Sporo szans na pracę mają również technicy” – piszą autorzy. Kolejne przyszłościowe profesje będą związane z biotechnologią, czyli procesami wpływającymi na rozwój medycyny, oraz nanotechnologią, czyli tworzeniem nowych materiałów.

Jak prognozuje PARP, branża energetyczna będzie potrzebowała specjalistów zajmujących się energooszczędnymi technologiami czy tych zajmujących się rolnictwem energetycznym. Przyszłościowy charakter mają zawody związane ze starzeniem się społeczeństwa: opiekunowie czy rehabilitanci, ale obok również informatycy programujący, wdrażający i obsługujący technologie wspomagające osoby starsze w ich samodzielnym funkcjonowaniu. Ten trend będzie rozwijał zapotrzebowanie na usługi dietetyków, fizjoterapeutów, instruktorów fitness, chirurgów plastycznych i osób zajmujących się kosmetyką. Jak na to zapotrzebowanie odpowiadają uczelnie? Uniwersytet Łódzki połączył zagadnienie związane z finansami i rozwojem kompetencji cyfrowych, tworząc unikatowy kierunek bankowość i finanse cyfrowe. Absolwenci tych studiów z jednej strony pozyskają wiedzę i umiejętności z obszaru funkcjonowania, analizowania oraz projektowania systemów finansowych i produktów bankowych, a z drugiej otrzymują kompetencje do programowania i obsługi systemów informatycznych w bankowości.

Uniwersytet Gdański w nadchodzącym roku akademickim zamierza uruchomić studia kształcące kadry inżynieryjno-menedżerskie dla przemysłu chemicznego. Studenci będą mieli zajęcia zarówno na wydziale chemicznym, jak i ekonomicznym UG. Uczelnia chce ich przygotować do pracy w dużych zakładach chemicznych, petrochemicznych czy przemyśle spożywczym, jednocześnie dając im wiedzę ekonomiczną niezbędną do prowadzenia małych firm działających w branży chemii stosowanej, np. produkcji kosmetyków czy przetwórstwie metali. Trzy trójmiejskie uczelnie: Politechnika Gdańska, Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni i gdyńska Akademia Morska postanowiły wykorzystać wspólnie swoje zaplecze laboratoryjne wraz ze stacjami satelitarnymi. W ten sposób powstał kierunek technologie kosmiczne i satelitarne, ma to związek z umiejscowieniem w Gdańsku Polskiej Agencji Kosmicznej.

Na terenie Pomorza funkcjonuje już 20 firm z sektora kosmiczno-satelitarnego i region ten aspiruje do tego, aby zostać krajowym liderem w rozwoju narodowego programu kosmicznego. Studenci będą mieli do wyboru cztery specjalizacje: technologieinformacyjne i elektroniczne w inżynierii kosmicznej i satelitarnej, wykorzystania technologii kosmicznych i satelitarnych w gospodarce, morskie systemy satelitarne i kosmiczne, a także aplikacje kosmiczne i satelitarne w systemach bezpieczeństwa. Humanistom ciekawą ofertę przygotował poznański Uniwersytet Adama Mickiewicza. – Cywilizacja zachodnioeuropejska jest kierunkiem unikatowym w skali świata, szczególnie potrzebnym w dobie kryzysu Zachodu – zachęca koordynator kierunku prof. Filip Kubiaczyk. Program studiów jest oparty na historii. – Stawiamy na połączenie wiedzy o przeszłości z nowoczesnymi metodami nauczania, które otworzą przed absolwentami tego kierunku zupełnie nowe szanse na rynku pracy – dodaje profesor. Program studiów oparty jest głównie o ćwiczenia, konwersatoria, warsztaty i projekty, w mniejszym stopniu o klasyczne wykłady.

Studenci odbędą praktyki w instytucjach kulturalnych z Gniezna i Poznania, w tym w mediach czy muzeach. Konsorcjum trzech uczelni, w skład których wchodzi Politechnika Warszawska, Łódzka oraz Wojskowa Akademia Techniczna, wspólnie zapraszają na nowy kierunek biogospodarka. Absolwent tych studiów będzie potrafił realizować procesy produkcyjne i technologiczne związane z przetwarzaniem odnawialnych zasobów naturalnych wykorzystywanych do produkcji żywności, wyrobów przemysłowych, energii czy biopaliw. Miejmy nadzieję, że nowe kierunki studiów bardziej podpasują polskim pracodawcom, bo dzisiaj 41 proc. z nich ma problem w pozyskaniu pracowników o odpowiednich kompetencjach. Tak wynika z najnowszych badań firmy doradztwa personalnego ManpowerGroup. Na rynku pracy brakuje inżynierów, techników, wyspecjalizowanych operatorów produkcji i maszyn, księgowych, finansistów oraz kadry najwyższego szczebla. Dlaczego jest niedobór specjalistów?

W większości właśnie przez brak odpowiednich umiejętności, doświadczenia, a czasem zbyt wysokich oczekiwań finansowych absolwentów. – Niedawno na zaproszenie Urzędu Pracy w Krakowie uczestniczyłem w spotkaniu z bezrobotnymi absolwentami wyższychuczelni. Pełna sala, ponad 70 młodych osób skarżących się, że od miesięcy nie mogą znaleźć żadnej pracy. Nie wierzyłem, że tylu młodych ludzi nie pracuje, bo wiem, że pracodawcy narzekają na brak pracowników. Zapytałem więc wprost: „Kto z państwa jest gotów podjąć pracę w dniu dzisiejszym?”. Nikt nie podniósł ręki. „W takim razie może od jutra komuś pasuje?” – poprawiłem pytanie. Nieśmiało zgłosiła się jedna osoba. Zapytałem raz jeszcze, czy ktoś jest gotów podjąć u mnie pracę tym razem od nowego tygodnia. Pięć lub sześć osób podniosło dłonie, cała reszta kiwała głową – opowiada dr Kazimierz Sedlak, założyciel pierwszej polskiej agencji zatrudnienia. Lepiej więc patrzeć nie na ciekawe kierunki studiów, które właśnie stworzyła jakaś uczelnia, ale na to, czego za parę lat będzie oczekiwał rynek pracy. – Liczy się to, co wnosisz do tego rynku. Zawsze lepiej być wykształconym i oczytanym politologiem niż niedouczonym i beznadziejnym hydraulikiem – mówi Justyna Politańska z Fundacji Światowego Tygodnia Przedsiębiorczości. Początek kariery zawodowej to przede wszystkim inwestycja w siebie. Ci, którzy to zrozumieją, mają szansę na stabilną i mocną pozycję na rynku pracy.


Młodzi bezrobotni: ile chcą zarabiać, a ile dostają.

1981 zł na rękę – dokładnie taka pensja zadowoliłaby młodych Polaków na rynku pracy – wynika z Bilansu Kapitału Ludzkiego, badania przeprowadzonego przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Więcej chcą zarabiać mężczyźni, bo średnio nieco ponad 2,1 tys. zł na rękę. Kobiety mniej. Średnio 1,8 tys. zł. Na oczekiwania finansowe młodych wpływa przede wszystkim poziom wykształcenia i kierunek, który ukończyli. Dla przykładu najwięcej chcą zarabiać panie z dyplomem studiów inżynierskich, ścisłych lub przyrodniczych. Zadowoliłyby się pensją powyżej 2,1 tys. zł netto. Ponad 2 tys. zł na rękę chciałyby też zarabiać absolwentki studiów humanistycznych. Panowie po kierunkach ścisłych zadowolą się pensją powyżej 2,4 tys. zł netto. Młodzi mężczyźni bez studiów za to z fachem w ręku liczą na 2,2 tys. zł miesięcznej wypłaty. To jeszcze o 60 zł więcej niż wymagania finansowe absolwentów kierunków humanistycznych.

Tyle oczekiwania. Co innego brutalny rynek pracy, bo średnie wynagrodzenie młodych, którzy już znaleźli zatrudnienie jest znacznie niższe od tego wymarzonego. Najbardziej wygórowane oczekiwania mają kobiety po zawodówce, które pracują w usługach. Ich rzeczywista pensja różni się od tej oczekiwanej o ponad 400 zł. Podobnie u panów po szkole zawodowej, którzy trafili do pracy w przemyśle albo rzemiośle. W rzeczywistości zarabiają o 355 zł mniej od oczekiwań. Najmniej w swoich płacowych życzeniach przestrzelili się absolwenci studiów wyższych: humanistycznych i ścisłych. W przypadku panów zarabiają nawet więcej niż chcieli jeszcze przed znalezieniem pracy. Panie zarabiają średnio ok. 220-260 zł netto mniej niż by sobie tego życzyły. Czy to oczekiwania, czy rzeczywistość smutne jest to, że młodych bezrobotnych zadowoliłyby stawki płac znacznie niższe od średniej krajowej.

Artykuł został opublikowany w 13/2016 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.