"Jako nasze godło lepiej sprawiłby się kogut"

"Jako nasze godło lepiej sprawiłby się kogut"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Patrycja Pustkowiak (fot. archiwum prywatne / Facebook) 
Polska zapalczywość sprawia, że lepiej jako nasze godło sprawiłby się nie orzeł, lecz kogut – mówi Patrycja Pustkowiak, której książka „Nocne Zwierzęta” w tym roku była nominowana do nagrody NIKE.
Tatiana Kolesnyczenko: „Patriotyzm” i „ojczyzna” – te słowa brzmią dla pani pokolenia kiczowato?  

Patrycja Pustkowiak: Bo te słowa są mocno obciążone. Działają jak ideologiczna pałka do okładania się po głowach. Ale leżące pod nimi idee są dalej aktualne.

Pisarze pani pokolenia nie używają tych słów.

Młodzi pisarze potrafią podchodzić do nich poważnie i chcą o nie pytać. Chociażby Dorota Masłowska w dramacie „Między nami dobrze jest”. Trzeba próbować uporać się z nimi za pośrednictwem współczesnego języka, poniekąd ten język wymyślić. To ciekawe pisarskie zadanie.

Bohaterowie pani książki „Nocne zwierzęta pozbawieni jakiejkolwiek tożsamości narodowej.  

Bo to zjawisko, które opisuje wykraczające poza granice kraju. Życie zamożnego środowiska wielkomiejskiego wszędzie wygląda podobnie. Ojczyzną moich bohaterów są doświadczenia ekstremalne: alkohol, narkotyki i korporacja. Nie ma tu miejsca na jakieś koncepcje narodowościowe. Ale to nie znaczy, że pojęcie patriotyzmu nie mogłoby do nich trafić. Wystarczyłoby sprzedać go jako nowy rodzaj używki. Patriotyzm musiałby dawać haj – tak samo jak daje go dziś „prawdziwym Polakom”.

A pani kwalifikuje siebie jako Polkę prawdziwą czy nieprawdziwą? Dostaje Pani kopa 11 listopada?

„Prawdziwa Polka” to dziś brzmi jak obraza albo niewybredny żart. Odmawiam w tym udziału, a 11 listopada odczuwam nie uniesienie, a coś w rodzaju spokojnej radości. Cieszę się, że nasz kraj znów jest na mapie po długim okresie nieistnienia. Natomiast ten cały bój na koncepcje o bardziej prawdziwą Polskę obserwuję z umiarkowanym zaangażowaniem. Jest to niezbyt złożony spektakl, w którym gra dwóch zbiorowych aktorów. Jeden z nich udaje „prawdziwego” patriotę, drugi - zdrajcę. Każdy prezentuje swoją odmianę patriotyzmu. Narracja jednego związana z godłem, honorem i sztandarem. Wersja drugiego to patriotyzm pragmatyczny, polegający na dbaniu o miejsce w którym mieszkasz, płaceniu podatków, segregacji śmieci.

Która z koncepcji przemawia do pani?

Żadna. Wolę rzeczywiste i bliskie życiu przejawy sympatii do mojego kraju, nie fantasmagorię. Moim patriotyzmem jest jakaś spokojna zażyłość z Polską odbywająca się na prawach partnerskich: lubię cię, ale wytykam ci wady.

Jakie to są wady?

No na przykład polska czupurność, zawziętość, zapalczywość, która sprawia, że lepiej jako nasze godło sprawiłby się nie orzeł, a kogut... Nie cierpię naszego braku pragmatyzmu, braku zdrowego rozsądku, myślenia długofalowego. Polskiej paranoi i instynktów stadnych. Starych satyrów, którzy przez przywiązanie do jakiegoś ziemniaczanego wymiaru naszej kultury mówią, że dziewczyna to musi mieć dupę. I biskupów, którzy twierdzą, że dziewczynki mają sprzątać po chłopcach.

Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu Wprost, który od poniedziałku jest dostępny w formie e-wydania: www.ewydanie.wprost.pl

Najnowszy "Wprost" jest także dostępny na Facebooku.

"Wprost" jest dostępny również w wersji do słuchania.

Tygodnik "Wprost" można zakupić także za pośrednictwem E-kiosku
Oraz na  AppleStore  GooglePlay