34-letni mężczyzna został zatrzymany na autostradzie A2 niedaleko Strykowa, ponieważ "nie potrafił utrzymać prostego toru jazdy" jednocześnie jadąc około 140 km/h. W trakcie kontroli wyszło na jaw, że kierujący mercedesem mężczyzna ma nie tylko 3,2 promila alkoholu we krwi, ale też nigdy nie wyrobił sobie prawa jazdy - podaje TVN24.
Wszystko działo się w poniedziałek, na autostradzie A2 niedaleko Strykowa. Jeden z kierowców zawiadomił policję o tym, że za kierownicą szybko jadącego mercedesa może siedzieć pijany kierowca. - Nie potrafił utrzymać prostego toru jazdy. Według relacji świadków, jechał nerwowo i niepewnie. Nie zmieniło to faktu, że jechał równie szybko jak inne pojazdy na autostradzie, czyli około 140 km/h - mówił st. asp. Radosław Gwis z łódzkiej policji.
Chwilę później 34-latek został zatrzymany do kontroli. Okazało się, że mężczyzna nie miał prawa jazdy (nigdy go nie wyrobił), ale był pijany. - Miał w organizmie 3,2 promila alkoholu. Stanowił olbrzymie zagrożenie dla innych uczestników drogi - mówił Gwis. Siedzący obok pasażer był zaskoczony tą sytuacją, ponieważ "nie wiedział, że kierowca coś pił".
34-latkowi grozi teraz do 2 lat więzienia za jazdę pod wpływem alkoholu. Oprócz tego, mężczyzna odpowie jeszcze za to, że kierował samochodem bez uprawnień, a za to grozi wysoka grzywna.
TVN24
Chwilę później 34-latek został zatrzymany do kontroli. Okazało się, że mężczyzna nie miał prawa jazdy (nigdy go nie wyrobił), ale był pijany. - Miał w organizmie 3,2 promila alkoholu. Stanowił olbrzymie zagrożenie dla innych uczestników drogi - mówił Gwis. Siedzący obok pasażer był zaskoczony tą sytuacją, ponieważ "nie wiedział, że kierowca coś pił".
34-latkowi grozi teraz do 2 lat więzienia za jazdę pod wpływem alkoholu. Oprócz tego, mężczyzna odpowie jeszcze za to, że kierował samochodem bez uprawnień, a za to grozi wysoka grzywna.
TVN24