Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś

Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś
Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś Źródło:East News
To, co jesz, świadczy o twojej przynależności plemiennej. Do jakiego towarzystwa należysz, jaki styl życia prowadzisz, jak się ubierasz i co czytasz, a być może nawet, na kogo głosujesz. „Wprost” zagląda Polakom w talerze.

Kiedy do przeglądarki wpiszemy hasło „weganie memy”, wyskoczy obrazek otulonego miękkim szalem przystojnego brodacza z włosami ułożonymi w falę i podpis: „Jak dobrze, że nie muszę polować, nawet nie widziałbym, gdzie te bezglutenowe pierożki żyją”. I jeszcze jeden: „Gdybyś miał wybrać między byciem weganem a bezglutenowcem, to z którego mostu byś skoczył?”. Są też inne. Tradycyjna polska sałatka warzywna z majonezem i podpis: „Możesz jej nie jeść, tylko nie nazywaj się później Polakiem”. Pod zdjęciem ministra Witolda Waszczykowskiego, znanego z niechęci do wegetarian i cyklistów, czytamy: „Kupując hummus, osiedlasz rowerzystę”. Co łączy te memy? Są orężem w potyczkach między nowymi polskimi plemionami. A plemiona te różnią się tym, co jedzą. Jedzenie nabrało w dzisiejszej Polsce wyjątkowego znaczenia. To, co jesz, świadczy nie tylko o tym, co lubisz, ale także o tym, do jakiego środowiska należysz, jakie masz poglądy, filozofię życia, a nawet gust. Jest jak ubranie, książki i filmy. Jedni czytają Paola Coelha, inni Karla Ovego Knausgårda. Jedni chodzą w garniturach, inni w czapkach. I tak samo jedni jedzą zrazy z dzika, inni wegańskie sushi, a jeszcze inni wszystko, co można kupić w pobliskim dyskoncie. I wszyscy są ze swojego wyboru dumni. – Jedzenie jest teraz tym samym, czym dla kontrrewolucji lat 60. był seks – mówi Maciej Nowak, krytyk kulinarny i dyrektor teatru w Poznaniu. Manifestem, wolnością, zerwaniem skostniałych społecznych więzów i ustaleniem nowych wartości. – Jest jak torebka – porównuje dr Magdalena Tomaszewska-Bolałek, kulturoznawczyni, kierowniczka Food Studies na Uniwersytecie SWPS. – Chwalimy się nim, pokazujemy je, fotografujemy, co zamówiliśmy w restauracji, bo to o nas świadczy. Oczywiście zjawisko to nie jest ani typowo polskie, ani tak naprawdę nowe. Wystarczy powiedzieć, że zdanie „Pokaż mi, co jesz, a powiem ci, kim jesteś” padło z ust XIX-wiecznego francuskiego pisarza Jeana Anthelme’a Brillata-Savarina. Wtedy świadczyło o klasie i zamożności, dziś bardziej o światopoglądzie. Talerz z lunchem jest znakiem przynależności do plemienia, albo przynajmniej wyrazem takich aspiracji. I zjawisko to wyraźnie się nasila.

Aktorka Monika Mrozowska znana jest z serialu „Rodzina zastępcza”, a także z tego, że promuje kuchnię wegetariańską. Pisze książki kulinarne i bloga. Ma trójkę dzieci w wieku dwa, sześć i 13 lat. Wszystkie, wraz z nią samą, na diecie wegetariańskiej. – To jest zdrowa dieta – tłumaczy, dlaczego chce jej się wysilać na komponowanie wegetariańskich posiłków. I zaznacza: – Wcale nie wkładam dużego wysiłku w gotowanie. Moim zdaniem kupno dobrej jakości mięsa jest trudniejsze niż kupno kaszy i warzyw. Pilnuje kuchni wege, bo widzi efekty zdrowotne. To jest jej główna motywacja. – Dzieci nie chorują. Idziemy niedługo do lekarza, ale po to, żeby zrobić im bilans. W sezonie zimowym średnio raz przyplątuje się do nich jakaś lekka infekcja – wylicza. – Ja to wiążę z jedzeniem. 70 proc. naszej odporności bierze się z jelit. Zaznacza, że jej wiedza nie pochodzi ze spiskowych teorii zdrowotnych, tylko od zwykłych dietetyków i z mainstreamowych książek. Zakupy robi w zwykłych sklepach, także w dyskontach i hipermarketach. Sprawdza jednak uważnie etykiety i kupuje w sposób przemyślany. Różne rodzaje kasz, fasoli, soczewicy, warzywa, nabiał. Bardziej zwraca uwagę na to, co jest na talerzu, niż na to, czy produkt ten pochodzi z gospodarstwa ekologicznego.

Źródło: Wprost