Polityk zauważył, że gdyby tuż po katastrofie władze zachowały się „normalnie i odpowiedzialnie”, dziś nie byłoby żadnego problemu. – Te ekshumacje dzisiaj są bolesnym obowiązkiem wynikającym z tamtych zaniedbań. Prowadzone są nie po to, żeby udowadniać jakiś zamach. To są brednie, kłamstwa. Robione są po to, żeby poznać prawdę. A jaka ta prawda będzie, nikt z góry nie przesądza. Te barbarzyńskie historie, jakie odkrywamy codziennie, są jakby skutkiem ubocznym, którego oczywiście nikt nie był w stanie przewidzieć, choć widzieliśmy, że Rosjanie robili różne cuda, bo już wcześniej mieliśmy do czynienia z zamianami ciał, z fałszowanymi wynikami autopsji i różnymi nieprawidłowościami – tłumaczył Jacek Świat.
Samolot a bolid
Poseł PiS zaapelował, by nie mówić, że katastrofa smoleńska była „wielką masakrą”. – Ten samolot, który spadł z niewielką prędkością, na miękką ziemię. Obrażenia ofiar były nie większe, niż przy wypadku samochodowym. Nie opowiadajmy, że to była masakra, nie porównujmy tego z sytuacją samolotu, który spada z 10 km. To zupełnie inna historia – zaznaczył Świat.
–
, niż hipotezę zwykłego wypadku. Przypomnę, że Robert i wyszedł tylko z potłuczeniami. Tutaj doszło w wielu przypadkach do bardzo poważnych obrażeń, zniekształceń ciał, które sugerują, że przebieg tej tragedii był inny, niż się oficjalnie mówi – podkreślił poseł PIS. Podczas wypadku w czasie Grand Prix Kanady w 2007 r. Robert Kubica miał uderzyć z prędkością około 300 km/h.