Wdzięk Tyma

Dodano:   /  Zmieniono: 
Łubudubu, łubudubu, niech nam żyje reżyser tego filmu, nieeeech żyje nam! Stanisław Tym zasłużył na komplementy - wprawdzie jego "Ryś" z nóg nie ścina, ale fanów komedii spod znaku Stanisława Barei na pewno nie rozczaruje.
W USA tak kultowy film jak "Miś" już dawno doczekałby się co najmniej pięciu sequeli i jednego prequela, sklepy byłyby zalane okazjonalnymi koszulkami, długopisami przypominającymi tytułową kukłę, znaczkami w kształcie oczka, które „odlepiło się temu misiu". Zaśmiewalibyśmy się z książkowej serii przygód Ochódzkiego, a publikacja z najbarwniejszymi filmowymi aforyzmami stałaby się obowiązkowym prezentem na imieniny każdego Ryszarda.

Jednak show-biznes w Polsce jest na miarę naszych, a nie amerykańskich możliwości, więc "Ryś" to dopiero trzecia ekranizacja przygód prezesa klubu "Tęcza". Poprzeczka po "Misiu" i "Rozmowach kontrolowanych" wisiała wysoko – ale Tym (w końcu to szef klubu sportowego) ją pokonał. Ledwo, ledwo, poprzeczka wyraźnie zadrżała zawadzona łokciem, ale jednak nie spadła. Przede wszystkim "Ryś" jest zdecydowanie za długi. Gdyby wyrzucić z niego wszystkie rozpoczęte i niedokończone wątki, powstałby bardzo zgrabny, półtoragodzinny film. Można też mieć zastrzeżenia do wielu dowcipów – część jest słabych, część nijakich, część wręcz niesmacznych. Tym powinien też dłużej popracować nad scenariuszem - wprawdzie siłą "Rysia" są dialogi, ale miło by było, gdyby łączyła je sensowna fabuła.

Wszystkie mankamenty przyćmiewa jednak osobowość Tyma. Mimo że to człowiek prawie siedemdziesięcioletni nie zatracił swego głównego atutu: wdzięku. Każdy pamięta słynnego kaowca, który zmieszany stoi przed uczestnikami rejsu i opowiada, że urodził się w Małkini. Tym zmieszaniem Tym porywa Polaków do tej pory. Taki sam jak w "Rejsie" jest w najnowszym filmie: zagubiony, nieporadny, ciągle panikujący i wpadający z deszczu pod rynnę. Ale to wystarczy, aby pójść na "Rysia" do kina i spędzić tam dwie i pół godziny – w końcu Polacy lubią tylko te filmy, które już kiedyś widzieli.


"Ryś", reż. Stanisław Tym, Polska, 2007