Mandat radnego jak złota akcja

Mandat radnego jak złota akcja

Radni SLD, PSL czy bezpartyjni cieszą się po wyborach samorządowych wyjątkowym wzięciem i nie zamierzają tanio sprzedać swoich głosów. Dlatego irytują ich wytyczne centrali, z kim mogą wchodzić w koalicje.

Najjaskrawiej jest to widoczne w przypadku SLD. W tegorocznych wyborach samorządowych szyld Sojuszu był dla kandydatów na radnych obciążeniem, a nie atutem. Popularni politycy, tacy jak Katarzyna Piekarska, Tadeusz Iwiński czy Małgorzata Szmajdzińska osiągnęli bardzo dobre indywidualne wyniki ale mandatów radnych nie zdobyli, bo partia jako całość wypadła dosyć słabo. Ci którzy są szczęśliwymi posiadaczami mandatów uważają, że zawdzięczają to przede wszystkim sobie, a nie partii i dlatego złoszczą ich wytyczne kierownictwa, z kim mają zawiązywać koalicje samorządowe.

Taka sytuacja ma miejsce na Śląsku, gdzie SLD wprowadził aż dwóch radnych do sejmiku samorządowego. A ponieważ Zjednoczona Prawica zdobyła tam 22 mandaty, Koalicja Obywatelska 20, a PSL 1, to automatycznie radni SLD i rodzynek od ludowców będą decydowali czy w regionie przez najbliższe pięć lat rządzić będzie PiS czy PO.Z nieoficjalnych informacji wynika, że Marek Balt szef śląskiego Sojuszu, postanowił sprzedać mandaty tej partii, która zapłaci więcej, nie bacząc na zapewnienia lidera partii, że SLD z PiS koalicji zawierać nie będzie. Powód jest prosty -w tym roku pojedyncze mandaty są jak złota akcja - dają niesamowitą przewagę w negocjacjach i mogą ich posiadaczy ustawić finansowo na całe 5 lat kadencji samorządowej.

Być może czytelnicy oburzą się w tym momencie, że nie po to idzie się do samorządu aby zapewnić sobie i swojej rodzinie dostatnie życie. Otóż właśnie po to. Samorząd to jest dobrze płatna praca, którą sprzyjające okoliczności mogą uczynić jeszcze bardziej lukratywną. Wokół samorządów działają spółki komunalne, instytucje podległe danemu szczeblowi samorządu i wszędzie tam są stanowiska do wzięcia. Tak zbudowało swoją samorządową siłę najpierw PSL, potem Platforma Obywatelska, a teraz buduje PiS. Nikt z radnych nie martwi się co będzie na koniec kadencji, bo za pięć lat może nie być już SLD, ani Koalicji Obywatelskiej, ani Zjednoczonej Prawicy, tylko inne twory polityczne, które też będą potrzebowały doświadczonych samorządowców. A więc kadrowa karuzela będzie się nadal kręciła.