Zwolennicy Janukowycza blokowali kancelarię prezydenta

Zwolennicy Janukowycza blokowali kancelarię prezydenta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Około 1000 zwolenników prorosyjskiej koalicji Partii Regionów Ukrainy, socjalistów i komunistów blokowało od godzin popołudniowych dwa wejścia do kancelarii prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki. Wieczorem blokadę przerwano.

Stojący na czele demonstracji zwolennicy premiera Wiktora Janukowycza wykrzykiwali hasła jedności kraju i narodu. Domagali się anulowania dekretu prezydenta o rozwiązaniu Rady Najwyższej i wyznaczeniu na 27 maja daty przedterminowych wyborów parlamentarnych.

Dostępu do wnętrza kancelarii strzegli młodzi ludzie z proprezydenckiej partii Pora. Wystawili oni swą wartę na ul. Bankowej, przy której znajduje się siedziba prezydenta, już we wtorek - dzień po tym jak Juszczenko ogłosił swój dekret.

Kiedy zwolennicy koalicji wykrzykiwali "Juszczenko zdrajca", ludzie z Pory odpowiadali im "Juszczenko z narodem".

"Staramy się wykończyć ich śmiechem i żartami. Oni domagają się sprawiedliwości, my odpowiadamy 'Ukraina bez oligarchów'. To hasło do nich przemawia, chociaż przyszli tu, by bronić koalicji tworzonej właśnie przez oligarchów" - powiedział Andrij, który przyjechał bronić siedziby prezydenta aż ze Lwowa.

Po godzinnym pikietowaniu kancelarii Juszczenki część zwolenników koalicji powróciła się na centralny plac Kijowa, Majdan Niepodległości, gdzie od rana trwał wiec Partii Regionów, komunistów i socjalistów. Na miejscu pozostała ok. 300-osobowa grupa sympatyków koalicji. Około godz. 20 czasu polskiego blokujący niespodziewanie rozeszli się.

Hasło zablokowania ulicy Bankowej rzucił socjalista Mykoła Rudkowski, minister transportu w rządzie premiera Janukowycza. "Jeśli to nie pomoże, jutro zablokujemy Chorużiwkę i Koncza-Zaspę" - wołał, mając na myśli rodzinną wioskę prezydenta i willowe przedmieścia Kijowa, gdzie mieszka Juszczenko.

Wcześniej w środę 20-osobowa grupa deputowanych koalicji wdarła się do siedziby Centralnej Komisji Wyborczej i zajęła gabinet jej szefa Jarosława Dawydowycza. Kiedy media zaczęły donosić o okupacji gabinetu, deputowani ogłosili, że... przyszli jedynie porozmawiać z Dawydowyczem.

Wydarzenia w Kijowie to wynik kryzysu, do którego doszło po wydaniu przez prezydenta Juszczenkę dekretu o rozwiązaniu parlamentu i przeprowadzeniu przedterminowych wyborów. Rząd Janukowycza i większość parlamentarna odmówiły wykonania tego dekretu twierdząc, że prezydent naruszył prawo. Juszczenko twierdzi, że koalicja zmusza, także przekupstwem, do przechodzenia opozycyjnych deputowanych do prorządowych frakcji, co stwarza zagrożenie dla demokracji na Ukrainie.

ab, pap