„Jak na polu coś zaszeleści, to myślę, że może uchodźcy idą”. Oto, co usłyszeliśmy od mieszkańców pogranicza

„Jak na polu coś zaszeleści, to myślę, że może uchodźcy idą”. Oto, co usłyszeliśmy od mieszkańców pogranicza

Okolice Kuźnicy przy strefie stanu wyjątkowego
Okolice Kuźnicy przy strefie stanu wyjątkowego Źródło:Wprost
Eliza najpierw migrantów się przestraszyła, potem chciała dać im wodę i konserwy, ale szybsza była policja, która ich zabrała. Zdzisław uważa, że migranci muszą mieć jakiś plan, skoro wiedzą, gdzie są opuszczone domy. Za to Wojciechowi kury przestały się nieść, odkąd nad wioską latają helikoptery. Mieszkańcy wsi w okolicach Kuźnicy patrzą na granicę ze współczuciem, ale też strachem.

Nocą na przygranicznych drogach trudno spotkać inne auto niż wojskową ciężarówkę, policyjny radiowóz lub terenówkę pograniczników. Niektóre miasteczka zamieniły się w wojskowe bazy, a otoczone drutem kolczastym namioty stoją nieopodal domów. O migrantach rozmawia się w sklepach, na ulicach i w knajpach. W obozowisku niedaleko Kuźnicy koczuje nawet kilka tysięcy osób. Oto, co usłyszeliśmy od mieszkańców wsi na linii stanu wyjątkowego.

Eliza, 5980 metrów od granicy

Była grupa ośmiu osób, zaszli tu najpierw na krzyżówkę, ale wrócili. Wtedy weszli na moje podwórko, a ja byłam sama w domu. Bałam się wyjść. Tylko jak ich znowu zobaczyłam, to szkoda mi się ich zrobiło. Wcześniej dwa dni, dwie noce padało. Szli zmarznięci i skuleni, w tenisóweczkach, bez plecaka, bez niczego. Chciałam im dać coś do zjedzenia, spakowałam w reklamówkę butelki z wodą, konserwy i chleb. Ale już policja po nich przyjechała.

Tamci byli zmarnowani i zmarznięci, ale ci, co teraz ich pokazują w telewizji, to młodzi, wypoczęci ludzie. Naprawdę nie wyglądają, jakby gdzieś koczowali nocami. Ci, którzy tędy szli, nie byli groźni, krzywdy by nie zrobili. Tylko nie można tak wszystkich do jednego worka wrzucać. Ktoś mówił, że w innej wsi okna powybijali. Ale ja sama tego nie widziałam, tylko słyszałam. Mnie ani do okien, ani do drzwi nie stukali.

Artykuł został opublikowany w 46/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.