Premier: Kiszczak chciał mi przekazać listę najważniejszych agentów SB w zamian za bezkarność

Premier: Kiszczak chciał mi przekazać listę najważniejszych agentów SB w zamian za bezkarność

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Z. Furman/Wprost 
Latem 1990 roku, w trakcie kampanii Lecha Wałęsy, gen. Czesław Kiszczak zaproponował mi przez pośredników zawarcie swoistej ugody. On da mi listę stu najważniejszych agentów SB, którzy nigdy nie byli zarejestrowani, a ja mu zagwarantuję bezpieczeństwo – ujawnia w rozmowie z „Wprost” premier Jarosław Kaczyński.
- Zaraz potem identyczną propozycję dostałem od szefa SB gen. Henryka Dankowskiego – dodaje.
Szef rządu zapewnia, że z oferty nie skorzystał. - Wtedy padła propozycja, że być może na spotkanie z Kiszczakiem poszedłby pośrednik, który później mógłby mi wynik spotkania zrelacjonować. Na to się zgodziłem – wyjaśnia.
Jakie były efekty spotkania? - Kiszczak nie przekazał żadnych nazwisk. Podał jednak tak szczegółowe charakterystyki kilku agentów, że bez trudu można było ustalić, kogo ma na myśli - wyjaśnia premier. I dodaje, że przekazane przez Kiszczaka informacje brzmiały sensacyjnie. - To była taka garść informacji rzuconych na zasadzie promocji w sklepie: „Nie chce kupić, ale może jak kawałek spróbuje, nabierze chęci i weźmie całość" – ocenia premier. Jarosław Kaczyński przypuszcza, że tajna lista super-agentów mogła zostać przekazana komuś innemu. - Kiszczak zapewnił rozmówcę, że opuszczając gabinet szefa MSW, całą listę zostawił na biurku swemu następcy Krzysztofowi Kozłowskiemu. Nie wiem, czy taka lista w ogóle istniała, bo propozycję Kiszczaka i Dankowskiego odrzuciłem. Co nie znaczy, że generałowie nie mogli się dogadać w tej sprawie z kimś innym – podsumowuje Jarosław Kaczyński.

Cała rozmowa Marcina Dzierżanowskiego, Doroty Kani i Stanisława Janeckiego z Jarosławem Kaczyńskim w najbliższym wydaniu tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 14 maja.