Macron opryskliwie o protestach: Walenie w rondle nie posunie Francji naprzód

Macron opryskliwie o protestach: Walenie w rondle nie posunie Francji naprzód

Emmanuel Macron w rozmowie z protestującymi
Emmanuel Macron w rozmowie z protestującymi Źródło:PAP / Epa/Ludovic Marin / Pool
Prezydent Francji Emmanuel Macron nie ulega ogólnokrajowym protestom i kontynuuje objazd francuskiej prowincji. Wygłasza przy tym zdania, które w pewnych środowiskach nie zaskarbią mu sympatii.

W środę 19 kwietnia Emmanuel Macron kontynuował swoją trasę po kraju, która ma na celu stonowanie nastrojów społecznych i przekonanie obywateli do kontrowersyjnej decyzji o podwyższeniu wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Tego dnia prezydent stawił się m.in. w fabryce w Alzacji, gdzie stanął oko w oko z nieprzychylnym mu tłumem.

Garnkowe protesty Francuzów

Macrona przywitali protestujący z garnkami i patelniami, którzy łyżkami kuchennymi uderzali w naczynia. Polityk stwierdził jasno, że ich forma protestu nie przekona go do zmiany zdania. – To nie rondle pozwolą Francji pójść do przodu – mówił. Cały protest podsumował stwierdzeniem, że „w takich czasach po prostu żyjemy”.

Możemy odnowić francuski przemysł w działce garnków. Nie produkujemy ich wystarczająco – oświadczył Macron. Podkreślał, że jego priorytetem jest ponowne uprzemysłowienie kraju. – Rzeczywistość w całym kraju to nie ci, którzy hałasują garnkami, albo narzekają – dodawał.

Protesty przeciwko reformie Macrona

Nowa forma francuskich protestów rozpoczęła się w poniedziałek 17 kwietnia wieczorem, kiedy Emmanuel Macron wygłaszał przemówienie w telewizji. Setki ludzi zgromadziły się przed ratuszami swoich miejscowości, by hałasem dać wyraz swojej niezgodzie na politykę prezydenta.

We wtorek około 300 protestujących w ten sposób osób wzywało w Saint-Denis do rezygnacji polityka, kiedy ten uczestniczył w prywatnym wydarzeniu. Większą liczbę demonstracji planują związki zawodowe, które chcą skorzystać z trwającej w tym tygodniu trasy Macrona po kraju.

Macron wygłosił orędzie do narodu

Reforma emerytalna we Francji wywołała ogromne protesty, które nie słabną mimo upływających miesięcy. Francuzów zdenerwowało zarówno podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 64 lat, jak i sposób uchwalenie nowych przepisów – z pominięciem parlamentu. Chcąc uspokoić sytuację, w poniedziałek w orędziu głos zabrał prezydent.

Emmanuel Macron przekonywał rodaków, że wydłużenie czasu pracy o dwa lata było konieczne, gdyż w przeciwnym razie krajowi groził upadek systemu emerytalnego. Prezydent nawiązał do protestów i przyznał, że widzi, że nie jest to decyzja, która została dobrze przyjęta.

– Czy ta reforma jest akceptowana? Oczywiście, że nie. Pomimo miesięcy rozmów, nie udało się znaleźć konsensusu, czego żałuję. Musimy wyciągnąć z tego naukę – mówił Macron. Jak podkreślają media, słowa prezydenta nie powstrzymują związków zawodowych przed dalszymi protestami.

Czytaj też:
Goepolityka Morawieckiego, przestraszona Kamala Harris i brylujący Jacek Kurski. Podsumowanie wizyty w USA
Czytaj też:
Le Pen o trzech scenariuszach wojny w Ukrainie. Jedno pytanie wywołało oburzenie

Opracował:
Źródło: Guardian