Marek Sawicki sugeruje inną niż pozostali datę wyborów. Ma dwa argumenty

Marek Sawicki sugeruje inną niż pozostali datę wyborów. Ma dwa argumenty

Marek Sawicki
Marek Sawicki Źródło:Wikipedia / StagiaireMGIMO
W poniedziałek 7 sierpnia gościem „Porannej rozmowy” w RMF FM był Marek Sawicki z PSL. Poseł zasugerował, że wybory mogą odbyć się 5 listopada i podał dwa argumenty na poparcie swojej tezy.

Pytany o możliwą datę wyborów parlamentarnych, Marek Sawicki zaproponował nowy termin, rzadko przytaczany w debacie publicznej. – Tu pana zaskoczę. Mimo wszystko obstawiam nie 15 października, a 5 listopada. Są dwa powody ku temu. Pierwszy taki, że spodziewam się, iż jeszcze w przyszłym tygodniu trafi do Sejmu taka słynna ustawa o dodatku pogrzebowym, która wygodnie, jeśli będzie dyskutowana właśnie w dniu Wszystkich Świętych i przy grobach zmarłych – zaczął gość RMF FM.

Sawicki: PiS liczy na „fajerwerki” ze strony Białorusi

– A drugie to to, że PiS liczy na kolejne tego typu „fajerwerki” ze strony Białorusi czy wagnerowców i pod tym sztandarem będzie dawać, że Polska jest zwarta, gotowa, bezpieczna. Tylko problem polega na tym, że to wszystko wymknęło im się spod kontroli i bardziej zajmują się propagandą niż rzeczywistym bezpieczeństwem – stwierdził Marek Sawicki.

Ten drugi argument polityk PSL postanowił rozwinąć. – Bo naprawdę, jeśli wlatujących do Białowieży helikopterów nie zauważa wojsko, tylko cywile, to powiem dlaczego. Z prostej jednej przyczyny – bo wojsko od kilku miesięcy zajęte jest przygotowywaniem konferencji prasowych, czyszczeniem mundurów i sprzętu. Bo nie wiadomo kiedy pojawi się tam minister Błaszczak, premier Morawiecki czy inni politycy PiSu – zwracał uwagę.

– Panie redaktorze. Jeśli premier Morawiecki mówi nam przez cały tydzień: „wagnerowcy są pod Grodnem, w każdej chwili mogą być prowokacje”. Jeśli minister Błaszczak informuje nas od miesiąca – ja przecież mieszkam 50 km od granicy z Białorusią – że „wzmacniamy bezpieczeństwo Podlasia” i wlatują dwa helikoptery, latają sobie swobodnie, nie są ostrzegane, nie są zatrzymywane, nie są przyziemiane, ja już nie mówię o tym, że trzeba było je zestrzelić (...) ale tam nawet nie było reakcji. Nie mogło być reakcji, bo wojsko zwyczajnie tego nie zauważyło – oburzał się poseł.

Poseł PiS mówił o dacie wyborów. Podał 15 października

Data wyborów parlamentarnych stała się ostatnio przedmiotem dyskusji po stronie opozycji. Joanna Miziołek z „Wprost” postanowiła zapytać więc o tę kwestię polityka z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. – Od momentu reportażu w TVN24 dotyczącego Jana Pawła II nie zmieniliśmy zdania na temat daty wyborów. Planujemy je na 15 października. Nie będziemy ich przesuwać ze względu na marsz Tuska – mówił rozmówca naszej dziennikarki.

Przypomnijmy: ponieważ obecna kadencja posłów i senatorów kończy się 12 listopada 2023 roku, to prezydent Andrzej Duda ma tylko cztery możliwe terminy na wybranie dnia głosowania. Do urn możemy się więc udać: 15 października, 22 października, 28 października albo 5 listopada. Formalnie głowa państwa ma czas na ogłoszenie swojej decyzji do przyszłego poniedziałku, 14 sierpnia.

Zapytany o ewentualność wprowadzenia stanu wyjątkowego i przesunięcia terminu wyborów, przed czym ostrzega opozycja, Andrzej Duda odpowiedział: „W ogóle nie rozważałem takiej kwestii i myślę, że nikt poważny tego w Polsce nie rozważa”. – Są tacy, którzy próbują siać niepokój, potrząsać polskim społeczeństwem – zwracał uwagę.




Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport


Czytaj też:
Koniec spekulacji! Co dalej z Trzecią Drogą? Jest decyzja PSL i Polski 2050
Czytaj też:
Komisja badająca wpływy rosyjskie. Jest nieoficjalny kandydat na szefa