Klęska Joanny Senyszyn. OKW odmówiła rejestracji jej komitetu

Klęska Joanny Senyszyn. OKW odmówiła rejestracji jej komitetu

Joanna Senyszyn
Joanna Senyszyn Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Joanna Senyszyn chciała wystartować w wyborach do Senatu z okręgu warszawskiego. Jej plan się jednak nie powiódł, bo Okręgowa Komisja Wyborcza w Warszawie odmówiła rejestracji jej komitetu.

Wspólną kandydatką opozycji do Senatu w Warszawie jest posłanka Magdalena Biejat z partii Razem. Ta decyzja nie spodobała się Joannie Senyszyn, która postanowiła, że wystartuje z tego samego okręgu jako kandydatka niezależna. „Z szacunku do konstytucji, aby zapewnić naszej stolicy prawdziwie demokratyczny, wolny wybór, zdecydowałam się kandydować do Senatu w Warszawie. Proszę o poparcie” – napisała parlamentarzystka, ogłaszając swoje plany.

Porażka Joanny Senyszyn

Senyszyn poniosła jednak porażkę i nie zdołała zgromadzić potrzebnej do rejestracji komitetu liczby podpisów. Do Okręgowej Komisji Wyborczej w Warszawie złożonych zostało co prawda 2740 podpisów, ale komisja odrzuciła aż 1041 z nich, czyli 38 proc. Powodem tej decyzji były liczne błędy. Wśród nich znalazły się m.in. błędne numery PESEL, nieczytelne dane i brak podpisów wyborców.

Klęskę posłanki, która zdecydowała się na start przeciwko wspólnej kandydatce opozycji, skomentował na Twitterze Adrian Zandberg.

„Ile w realu znaczą internetowi hejterzy, przed którymi płaszczy się część polityków? Hejterska banieczka, jak wiadomo, nienawidzi partii Razem. Ich ulubienica, Joanna Senyszyn, miała wystartować przeciwko kandydatce Paktu Senackiego Magdalenie Biejat. Ale nie zdołała zebrać podpisów” – napisał współprzewodniczący Lewicy.

twitter

A jednak sobie wyobrażają

W niedawnym wywiadzie dla "Wprost" Joanna Senyszyn twierdziła, że warszawiacy nie wyobrażają sobie parlamentu bez jej obecności. – Jeśli warszawscy wyborcy PO zachowaliby się teraz tak, jak pani Biejat w 2015 r., wygrałby kandydat PiS. Dzięki mnie mają realny wybór. Mogą głosować na kobietę z krwi i kości, matkę terminu „kaczyzm”, a nie tylko na plakietkę paktu senackiego – powiedziała.

Posłanka tłumaczyła również, dlaczego nie jest jej po drodze z partią Razem, podkreślając jednak, że do swojej ewentualnej kontrkandydatki czuje sympatię. – Jak zdecydowana większość Polaków, nie zgadzam się z ich wieloma skrajnymi postulatami, choćby z progresją podatkową do 75 proc., ani z symetryzmem, bo PiS jest szkodnikiem, którego trzeba zwalczać. A panią Biejat nawet lubię – stwierdziła.

Jak się okazuje mieszkańcy Warszawy, nie byli jednak chętni do składania swoich podpisów pod listą Senyszyn.

Czytaj też:
Prof. Senyszyn dla „Wprost”: Warszawiacy nie wyobrażają sobie parlamentu beze mnie
Czytaj też:
Z hukiem wyleciały z list wyborczych. Jedna chce rodzić księżyc, inna przeprasza Putina, trzecia wywołała mięsną aferę