Komorowski o „ministerkach”: Niech mówią jak chcą. Ja będę mówił w zgodzie z konstytucją

Komorowski o „ministerkach”: Niech mówią jak chcą. Ja będę mówił w zgodzie z konstytucją

Bronisław Komorowski
Bronisław Komorowski Źródło:Shutterstock / Drop of Light
– Tam, gdzie są sytuacje formalne, to oczekiwałbym zapisów konstytucyjnych. Nie można mówić, że popieramy konstytucję i się na nią powołujemy we wszystkich innych kwestiach, ale w kwestii nazewnictwa to już nie – stwierdził prezydent Bronisław Komorowski, pytany o kwestie używania feminatywów w polityce.

Na początku rozmowy na antenie Radia ZET Bronisław Komorowski był pytany o kwestię religii w szkole. Były prezydent mówił, że jest przeciwny wyprowadzeniu religii ze szkół.

Komorowski: Religia powinna pozostać w szkołach podstawowych. Co innego w liceach

– Lekcje religii wynikają także z potrzeby społecznej, chęci ułatwienia życia sobie przez rodziców, szczególnie jeśli chodzi o dzieci przygotowujące się do I komunii. Czym innym jest problem liceum – stwierdził, dodając, że w liceach religia już nie musi być w szkole.

– [Religia w szkołach podstawowych] to dobre rozwiązanie, ułatwiające życie rodzicom. Jeśli są wątpliwości, to szedłbym w stronę jakichś referendów lokalnych, gminnych na przykład. Co do szkół podstawowych, na to trzeba spojrzeć jako na działanie mające na celu ułatwienie życia obywatelom – stwierdził Komorowski.

Były prezydent był też pytany, czy zmniejszenie liczby lekcji religii do jednej godziny w tygodniu. – Ja nie chcę tego oceniać. Wypowiedź pani minister Nowackiej odbieram jako wypowiedź, która świadczy o tym, że gdzieś zaakceptowało się kompromis w tych sprawach. I dobrze. Bo już odpada pomysł na całkowitą likwidację lekcji religii w szkołach, na rzecz zmniejszenia liczby tych godzin. Dodatkowo słyszałem, że pani minister mówi, że jeżeli będą samorządy, czy rodzice płacić za tę drugą godzinę, to okej. Wiec rozumiem, że jest pole do jakiejś negocjacji. I tak powinno być, bo to są sprawy bardzo delikatne dotyczące kwestii światopoglądu – dodał.

Komorowski o „ministerkach”: Konstytucja nie używa takiego określenia. Trochę ryzykują

Wtedy prezydent Komorowski został też zapytany, czy dla niego pani Nowacka to minister, czy ministra.

– Słucham tych dyskusji, czy minister, czy ministerka, czy gościni, czy gościówa. Trudno powiedzieć. Niech sobie mówią, jak chcą, ja będę mówił po swojemu, to znaczy tak, jak jestem przyzwyczajony, ale również w zgodzie z konstytucją – stwierdził były prezydent. – Konstytucja nie używa określenia „ministra” czy „ministerka”, tylko mówi, że to funkcja „ministra”, tego „ministra”. Pamiętam wypowiedź pani Dulkiewicz, jak została prezydentem Gdańska. Ona powiedziała, że prosi, żeby do niej mówić pani prezydent, bo tak jest w konstytucji. A nie „prezydentka”, czy „prezydentówa” – dodał.

Został też pytany, czy w takim razie obecne ministry, które chcą, żeby zwracać się do nich, korzystając z feminatywu, łamią konstytucję.

– Jak chcą, to mają do tego prawo, żeby tak oczekiwać. Ale jak same mówią w sytuacjach formalnych „jestem ministerką”, na przykład w momencie ślubowania, to trochę ryzykują, że ktoś powie, że składała przysięgę jako ministerka, a w konstytucji jest minister, to może to ślubowanie jest nieważne – tłumaczył swój punkt widzenia były prezydent. – To, co można w języku codziennym kształtować na zasadzie obyczaju, także oczekiwań osób, to jest jedno. W pełni to szanuję, rozumiem, chociaż nie używam, bo mam inne podejście. Ale tam, gdzie są sytuacje formalne, to oczekiwałbym zapisów konstytucyjnych. Nie można mówić, że popieramy konstytucję i się na nią powołujemy we wszystkich innych kwestiach, ale w kwestii nazewnictwa to już nie – dodał.

Czytaj też:
Komorowski wskazał, kto jest jego faworytem w rządzie Tuska. „Byłby dobry w prawie każdym resorcie”
Czytaj też:
Nowy minister sprawiedliwości ocenił sytuację Grzegorza Brauna. „Nazbierało się”