Przepychanki z Kaczyńskim i Suskim. Incydent podczas miesięcznicy smoleńskiej

Przepychanki z Kaczyńskim i Suskim. Incydent podczas miesięcznicy smoleńskiej

Jarosław Kaczyński podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej
Jarosław Kaczyński podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej Źródło:PAP / Rafał Guz
Podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej doszło do przepychanek z udziałem m.in. Jarosława Kaczyńskiego i Marka Suskiego z aktywistami.

W niedzielę 10 marca, podobnie jak każdego 10. dnia miesiąca, politycy obchodzili kolejną miesięcznicę smoleńską. Z samego rana w kościele seminaryjnym zostało odprawione okolicznościowe nabożeństwo. Następnie delegacja działaczy Prawa i Sprawiedliwości udała się na plac Piłsudskiego, aby złożyć kwiaty pod pomnikiem Lecha Kaczyńskiego oraz pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej. U boku pojawili się m.in. Marek Suski, Ryszard Terlecki oraz Antoni Macierewicz, a także Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik.

Incydent podczas miesięcznicy smoleńskiej

Na miejscu pojawiły się dziesiątki osób z żółtymi kamizelkami z podpisem "Służba porządkowa 2024". Teren wokół pomnika smoleńskiego został odgrodzony słupkami i taśmą. Zanim delegacja pojawiła się pod pomnikiem smoleńskim, aktywiści na czele ze Zbigniewem Komosą złożyli wieniec z napisem o treści „Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który, ignorując wszelkie procedury, nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski”.

W czasie przemarszu polityków PiS między pomnikami słychać było okrzyki: „gdzie jest wrak?”, „kiedy skończysz tę szopkę?”, „Kamiński do więzienia”.

Przepychanki z Kaczyńskim i Suskim. Jest nagranie

Marek Suski próbował zabrać wieniec aktywistów sprzed pomnika smoleńskiego. – Wcześniej straż próbowała nas przepchnąć. Uniemożliwiliśmy posłowi PiS zabranie naszego wieńca. Było tłoczno i zrobiło się niebezpiecznie – relacjonował Zbigniew Komosa. W sieci pojawiło się nagranie z incydentu. Widać na nim grupę przepychających się osób z Jarosławem Kaczyńskim w środku.

twitter

– Nikt z nas nie miał zamiaru nikogo atakować. Atak przyszedł z drugiej strony. Wychodzi na to, że przez te 6 lat, gdy policja odgradzała nas w parku Saskim, trzymała nas w kordonach, i odgradzała nas od placu Piłsudskiego, kiedy Jarosław Kaczyński tu przychodził, to wychodzi na to, że policja chroniła nas przed Kaczyńskim, a nie Kaczyńskiego przed nami – komentował Zbigniew Komosa.

Kom. Małgorzata Wersocka z Komendy Stołecznej Policji przekazała, że mimo ogromnych emocji politycznych, przez cały czas nie było żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa. Nikt nie został zatrzymany, nie ma również żadnych zgłoszeń o możliwości popełnienia przestępstwa.

Czytaj też:
Decyzja Kaczyńskiego dzieli wyborców PiS. Wyniki sondażu nie zostawiają złudzeń
Czytaj też:
Jarosław Kaczyński nawiązał do protestu rolników. Zapowiedział marsz w Warszawie