Aleksandra Leo, która miała zostać minister kultury, według informacji „Wprost”, wcale nie zrezygnowała przed nominacją. Zrezygnował z niej lider partii Szymon Hołownia. Nominacja posłanki była na dzień przed rekonstrukcją rządu zaakceptowana przez premiera. Sytuacja zmieniła się o 8 rano, na chwilę przed ogłoszeniem składu rządu. Co takiego się wydarzyło?
– Hołownia w ostatniej chwili dowiedział się, że od ok. 6 -7 miesięcy Aleksandra Leo z dwójką innych posłów z Polski 2050 jest dogadana z Donaldem na przejście do Koalicji Obywatelskiej. Bał się, że w rządzie będzie bardziej lojalna w stosunku do Tuska, niż do niego – opowiada osoba z otoczenia premiera, wskazując, że rozpoczął się sezon transferowy z partii Hołowni do Koalicji Obywatelskiej.
Donald Tusk nie ma już niemal żadnych skrupułów wobec Szymona Hołowni. Zdaniem naszego rozmówcy, nastawił się na rozbicie jego partii.
Marszałek Sejmu dolewa oliwy do ognia wypowiedziami, w których wprost sugeruje, że premier chciał, by nie zaprzysięgał Karola Nawrockiego na prezydenta. W Polsat News Szymon Hołownia opowiadał o tym, że wiele osób mówiło mu o zamachu stanu, a premier na spotkaniu liderów koalicji zapytał „Panowie, to co robimy?”
Rekonstrukcja rządu była przygotowywana do ostatniej chwili.
– Tusk o godz. 15 na dzień przed rekonstrukcją wzywał do siebie kolejno ministrów, by ogłosić im swoje decyzje – mówi nasz rozmówca.
Prezydent elekt Karol Nawrocki w ostatnich dniach spotkał się z klubem PiS. I znów – zdaniem naszego informatora – miał wytknąć Andrzejowi Śliwce, członkowi jego sztabu, że ten nie wierzył w jego wygraną.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
