Wraca sprawa "durnia mamy za prezydenta"

Wraca sprawa "durnia mamy za prezydenta"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
Prokuratura okręgowa w Warszawie jeszcze raz przeanalizuje decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez b. prezydenta Lecha Wałęsę, który ocenił w programie TV na żywo, że "durnia mamy za prezydenta".

W zeszłym tygodniu prokuratura otrzymała zażalenie prezydenta Kaczyńskiego na decyzję z końca lutego o umorzeniu sprawy. Prokuratura uznała, że wypowiedź Wałęsy była emocjonalna, ale nie znieważająca. Lech Kaczyński w zażaleniu wyraził przeciwną opinię.

Prezydenckie Biuro Prasowe poinformowało, że 12 marca Kancelaria Prezydenta złożyła zażalenie na decyzję prokuratury z powodów formalno-prawnych i błędów proceduralnych.

"Prokuratura ponownie przeanalizuje tę sprawę. Ma dwie możliwości: uznać zażalenie i podjąć umorzone postępowanie na nowo, albo podtrzymać decyzję o umorzeniu i przekazać sprawę do oceny sądowi" - powiedziała rzeczniczka prokuratury Katarzyna Szeska.

Według RMF FM, prokuratorzy raczej zdecydują się na to drugie rozwiązanie.

Umorzone postępowanie dotyczyło również słów senatora PO Stefana Niesiołowskiego, który o prezydencie powiedział: "mały, zakompleksiony człowiek", a także wpisu na blogu Wałęsy, który ostro zareagował na krytyczny wobec niego wywiad Lecha Kaczyńskiego dla francuskiej telewizji.

16 lutego zeszłego roku, po opublikowaniu ujawnionego przez prezydenta raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych, Wałęsa powiedział w TVN 24, że raport jest "głupi" i "w ogóle nie uwzględnia tamtych czasów". Dokument wskazywał m.in., że Wałęsa ponosi "szczególną odpowiedzialność" za nieprawidłowości w WSI. Na stwierdzenie dziennikarki, że właśnie wykrzyczał swój żal do prezydenta L. Kaczyńskiego, Wałęsa odparł: "Bo tego durnia mamy za prezydenta".

Po tych słowach do prokuratur w kraju dotarły liczne zawiadomienia od osób prywatnych, a także od posłów PiS Jolanty Szczypińskiej i Karola Karskiego. Sprawa ostatecznie z Gdańska trafiła do Warszawy.

Wałęsa przepraszał za te słowa, "jeśli ktokolwiek z rodaków poczuł się nimi urażony". Jak dodał, przeprasza "za siebie i za polityków, którzy do takich stwierdzeń czasem zmuszają".

Prokuratura informowała na początku marca, że w tym samym postępowaniu badano też wpis na blogu Wałęsy. Były prezydent w czerwcu zeszłego roku ostro zareagował na wywiad prezydenta Kaczyńskiego dla francuskiej TV, gdzie L. Kaczyński mówił, że Aleksander Kwaśniewski był dla polskiej demokracji mniejszym zagrożeniem niż Wałęsa. "Jedno tu tylko słowo pasuje: s...syn" - napisał Wałęsa dodając, że od tej chwili nie będzie bronił za granicą rządzącej wówczas ekipy braci Kaczyńskich, co wcześniej czynił.

Prokuratura uznała, że i w tej sprawie brak jest "danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia przestępstwa przez Wałęsę".

Przepis art. 135 Kodeksu karnego mówi, że "kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Jest to przestępstwo ścigane z urzędu. W podobnych śledztwach - nie jest ich w Polsce wiele - prokuratury często zasięgają opinii biegłych językoznawców, którzy oceniają, czy dane słowo w określonym kontekście można uznać za zniewagę.

Doktryna prawa karnego mówi, że zniewagą jest naruszenie czyjejś godności. O ile zniesławieniem jest pomówienie kogoś o popełnienie określonych, niechlubnych czynów, to zniewaga ma na celu jedynie poniżenie go w oczach opinii publicznej.

Najgłośniejsza tego typu sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i premierze. W grudniu 2006 Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.

Prowadzono też śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim "Die Tageszeitung" pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem", opublikowanym na tydzień przed spotkaniem prezydenta Kaczyńskiego z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem w Weimarze. Jak twierdziły niektóre polskie i niemieckie media, satyryczny artykuł zawierał obraźliwe treści i był przyczyną odwołania przez polskiego prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze. Sprawa została umorzona.

Za znieważenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego przez nazwanie go "największym nierobem w Polsce" w styczniu 2002 r. lider Samoobrony Andrzej Lepper został skazany na karę grzywny przez sąd w Gdańsku.

ab, pap