Ziobro i Kaczmarek prowadzili wielowątkową intrygę?

Ziobro i Kaczmarek prowadzili wielowątkową intrygę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost 
B. szef MSWiA i wicepremier Ludwik Dorn (PiS) powiedział, że Zbigniew Ziobro i Janusz Kaczmarek prowadzili przeciwko niemu "wielowątkową intrygę". Dorn podkreślał, że przestrzegał Jarosława Kaczyńskiego i Ziobrę przed mianowaniem na szefa CBŚ Jarosława Marca.

B. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie chciał w rozmowie z PAP komentować słów Dorna.

"Ludwik Dorn jest moim starszym kolegą, szanuję go, emocje czasem biorą górę. Mogę tylko z przykrością odnotować, że czasami w nagonce na mnie udział biorą nawet niektórzy koledzy, nie nabierają dystansu do swoich spraw i patrzą na to dość mocno subiektywnie i nie zawsze zgodnie z rzeczywistością" - powiedział Ziobro.

Czwartkowy "Dziennik" napisał, że b. wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn podał się do dymisji w lutym 2007 r. dlatego, że nie "godził się na bezprawne podsłuchy dziennikarzy i polityków", które mieli akceptować: Ziobro - ówczesny minister sprawiedliwości i Kaczmarek - ówczesny prokurator krajowy.

Gazeta napisała też, że chodziło o podsłuchy w dwóch operacjach, które prowadziło CBŚ (Marzec - jak pisze "Dziennik" - "prawa ręka Ziobry i Kaczmarka" kierował wtedy warszawskim CBŚ). Według rozmówców "Dziennika" obie operacje były całkowicie nieuzasadnione i stanowiły jedynie pretekst do założenia nielegalnych podsłuchów.

"Artykuł w +Dzienniku+ jest mieszaniną prawd, półprawd i nieprawd. Całkowicie nieprawdziwe jest stwierdzenie, że mieliśmy do czynienia z falą nielegalnych podsłuchów" - powiedział Dorn.

Według niego, wszystkie podsłuchy "w świetle prawa były legalne", choć "w jednym przypadku były wątpliwości, czy składając wniosek o założenie konkretnego podsłuchu pan inspektor (Jarosław) Marzec nie wprowadził w błąd zarówno swego bezpośredniego przełożonego, jak i prokuratora, co do uzasadnienia założenia środka kontroli operacyjnej".

W drugim - według Dorna - wątpliwym przypadku "istniała kontrowersja, co do efektywności zakładanych środków kontroli operacyjnej".

"W obu tych przypadkach inspektor Marzec jawił mi się jako funkcjonariusz niepozbawiony zalet, ale działający w sposób intrygancki i niezdyscyplinowany" - powiedział Dorn. Jak zaznaczył, jego wątpliwości dotyczyły "tych dwóch konkretnych przypadków (podsłuchów-PAP)".

"Zresztą oba (przypadki-PAP) zostały skierowane do prokuratury przez Komendanta Głównego Policji w celu oceny prawno-karnej, materiał wrócił z adnotacją +bez uwag+, podpisał go zastępca prokuratora generalnego pan Janusz Kaczmarek" - poinformował Dorn.

B. szef MSWiA podkreślił, że Janusz Kaczmarek "jako prokurator nie dopatrzył się żadnych znamion nielegalności jeśli chodzi o działania pana Marca". Jak dodał, Kaczmarek "jest prokuratorem i prawnikiem karnistą, ja nie".

"Ja zrobiłem wszystko, do czego jako organ nadzorujący policję byłem zobowiązany" - powiedział Dorn. Podkreślił, że Komendant Główny Policji, za jego wiedzą, sformułował wątpliwości w związku z tymi dwoma przypadkami i "wysłał to normalnym pismem do oceny prawno-karnej do prokuratora".

Dorn zaznaczył, że nic więcej komendant i minister spraw wewnętrznych nie mogli w tej sprawie zrobić.

Pytany, czy wątpliwości w związku z podsłuchami były bezpośrednim powodem jego dymisji Dorn odparł: "był cały kompleks spraw związanych z tym, że ja złożyłem dymisję, ta sprawa była elementem dość wielowątkowej intrygi przeciwko mnie prowadzonej przez pana Ziobrę i Kaczmarka".

Dorn podkreśla też, że "istniały bezpośrednie kontakty" Ziobry z Marcem, co on "dezaprobował, ponieważ jest czymś niesłychanym, by minister sprawiedliwości, prokurator generalny kontaktował się tak bezpośrednio z operacyjnym funkcjonariuszem policji". Jak podkreślił, mówił o tym Ziobrze i ówczesnemu premierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu.

"Istniały liczne dowody na piśmie, że przy pewnych zaletach pana Marca jest on funkcjonariuszem nastawionym na intrygi polityczne i niezdyscyplinowanym, dlatego jego mianowanie dyrektorem CBŚ już wtedy oceniałem jako błąd. Zresztą jak prawie wszystkie działania zarówno pana premiera jak i pana Ziobro w tej sprawie" - podkreślił Dorn.

"Po paru miesiącach okazało się, jak ciężkie popełniono tutaj błędy, te błędy były do uniknięcia, pan premier dysponował kompletem faktów, które mogły go powstrzymać przed popełnieniem błędu" - ocenia b. minister.

Dorn podkreślił, że J.Kaczyński "dysponował wszystkimi faktami, którymi mógł dysponować i które umożliwiały mu podjęcie racjonalnej decyzji". "Moim zdaniem jak się pełni wysoki urząd publiczny nie można ufać ludziom wbrew faktom" - dodał.

Po dymisji Dorna i objęciu resortu spraw wewnętrznych przez Janusza Kaczmarka, Marzec został szefem CBŚ.

Twierdzeniu, że dymisja Dorna z funkcji szefa MSWiA była spowodowana tym, że nie zgadzał się on na nielegalne podsłuchy dziennikarzy i polityków, zaprzeczał w czwartek wczesnym popołudniem szef PiS.

J.Kaczyński mówił, że "był spór, ale dotyczył czegoś zupełnie innego, chociaż miał związek z pewnymi wspomnianymi tam (w artykule "Dz") sprawami, ale nie chodziło o żadne nielegalne podsłuchy, bo nikt żadnych nielegalnych podsłuchów nie stosował".

Zaznaczył, że ze względu na tajemnicę państwową nie może powiedzieć, "o co chodziło". "Toczyły się różnego rodzaju śledztwa z inspiracji przede wszystkim pana Kaczmarka i były pewne spory co do roli, sprawności działania policji w tych śledztwach" - powiedział b. premier.

"Nie było żadnych nielegalnych działań. Był spór o to, czy policja jest odpowiednio energiczna czy nie jest" - mówił J.Kaczyński. Dodał, że "minister Dorn został wycofany", czyli został przez niego jako premiera zdymisjonowany. Zaznaczył, że decyzja ta była motywowana chęcią zakończenia sporów.

"Niestety była to decyzja bardzo nieszczęśliwa, bo ja nie wiedziałem, kim naprawdę jest pan Kaczmarek, że ma on związki z panem (Ryszardem) Krauze, byłem przekonany, że to lojalny członek ekipy, która chce walczyć z korupcją z tym całym złem, które narosło w polskim życiu publicznym" - powiedział szef PiS.

ab, pap