MON pozwane w procesie Solorz-Macierewicz

MON pozwane w procesie Solorz-Macierewicz

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ministerstwo Obrony Narodowej jest drugim pozwanym w procesie cywilnym, jaki Zygmunt Solorz wytoczył Antoniemu Macierewiczowi za jego słowa, że obecny właściciel Polsatu zgodził się w latach 80. na współpracę z wywiadem PRL, który miał potem mieć wpływ na powstanie i działania Polsatu.

Zdecydował o tym Sąd Okręgowy w Warszawie. Pełnomocnik Solorza mec. Ryszard Siciński powiedział, że wniosek o pozwanie także MON wynika z tego, iż w innej sprawie przeciwko Macierewiczowi (z powództwa założycieli TVN Jana Wejcherta i Mariusza Waltera) sąd oddalił ich pozew uznając, że Macierewicz wypowiadał się jako urzędnik państwowy.

"Pozywamy więc także Skarb Państwa reprezentowany przez MON z daleko idącej ostrożności, choć osobiście uważam, że tamten wyrok nie ostanie się w wyższej instancji" - mówił PAP adwokat. Sąd odroczył w środę proces bezterminowo. Doręczy MON pozew Solorza i wezwie do zajęcia stanowiska.

Na majowej rozprawie Macierewicz był przeciwny pozywaniu MON w jego procesie, bo - jak mówił - "Skarb Państwa nie uczestniczył w zarzucanym mi czynie". "Wniosek ten zmierza jedynie do osiągnięcia efektu propagandowo-politycznego, obliczonego na to, że MON systematycznie przeprasza osoby, które współpracowały ze służbami specjalnymi PRL oraz z WSI" - mówił przed sądem b. szef komisji weryfikacyjnej WSI. Jego zdaniem Solorz liczy, że uzyskując takie przeprosiny, stworzy w opinii publicznej "wrażenie słuszności swego stanowiska".

Przyczyną procesu jest wywiad Macierewicza z lutego 2007 r. dla "Rzeczpospolitej" - ówczesnego szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, gdzie Macierewicz mówił, że Solorz zgodził się w latach 80. na współpracę z wywiadem PRL, który miał potem mieć wpływ na powstanie i działania Polsatu. Solorz domaga się od Macierewicza przeprosin i 50 tys. zł zadośćuczynienia.

Sąd zapoznał się już wcześniej z nadesłaną przez IPN teczką nt. Solorza. On sam mówił w maju w rozmowie z PAP, że nigdy nie podjął współpracy z SB.

Solorz żąda w pozwie od Macierewicza publikacji takich przeprosin: "Oświadczam, że moje twierdzenia, wyrażone m.in. w wywiadzie, udzielonym w dniu 23 lutego 2007 r., jakoby Zygmunt Solorz-Żak był agentem departamentu I MSW i że służby te miały wpływ na powstanie i działania +Polsatu+ - były nieprawdziwe. Moja ocena dowodów była powierzchowna i pochopna. Przepraszam pana Zygmunta Solorza-Żaka i ubolewam, że bezprawnie naruszyłem jego dobre imię".

Nieobecny w środę w sądzie Macierewicz wnosi o oddalenie pozwu, argumentując, że raport z weryfikacji WSI wymienia Solorza jako "osobę, która zgodziła się na współpracę z SB". "Raport i mój wywiad ujmuje to w kontekście stwierdzeń w dokumentach WSI z lat 90., że liczą na współpracę z Solorzem" - mówił Macierewicz.

"Wiedza WSI o wyrażeniu zgody na współpracę z SB była takim samym narzędziem wymuszania współdziałania w przyszłości, jak wiedza o byciu tajnym współpracownikiem" - dodawał na jednej z poprzednich rozpraw.

Solorz wiele razy przyznawał, że w 1983 r. podpisał zobowiązanie do współpracy, ale zapewniał, że do faktycznej współpracy nie doszło, a podczas "wymuszonych" spotkań z esbekami nie przekazywał im innych informacji niż tylko o sobie; był przez nich pytany m.in. o nielegalne opuszczenie Polski w latach 70., o to co robił na Zachodzie i z kim się kontaktował. Podkreślał, że z akt IPN wynika, że SB uznała go za mało przydatnego agenta. Zapewniał, że te kontakty ze służbami nie miały żadnego wpływu na jego działalność gospodarczą i nie dostał koncesji dla Polsatu dzięki takim związkom.

W 2007 r. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga nakazał "Naszemu Dziennikowi" przeprosić Solorza za podanie, że "chętnie współpracował" z tajnymi służbami PRL w latach 80.; że miały mu one pomagać w działalności gospodarczej oraz że potem był agentem WSI. Sąd uznał, że pozwani nie wykazali, by współpraca Solorza ze służbami PRL "została urzeczywistniona" i by czerpał z niej korzyści. "Wiele osób podpisało takie zobowiązania, a potem nie wykonywało zlecanych zadań" - uznał sąd.

To pierwszy, na razie nieprawomocny, wyrok w kilku procesach cywilnych, wytoczonych przez Solorza w sprawie jego związków z tajnymi służbami. Trwają jego procesy przeciw "Gazecie Polskiej" i TVP.

pap, em