"Drzewiecki zachowa stanowisko"

"Drzewiecki zachowa stanowisko"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Premier Donald Tusk przyznał, że w sprawie PZPN nie udało się wszystkiego osiągnąć, ale nie sądzi, aby obecne rozwiązanie było kompromitujące. Dodał, że minister sportu Mirosław Drzewiecki zachowa stanowisko.

"Nie sądzę, by można było mówić o kompromitacji" - powiedział premier pytany na wtorkowej konferencji prasowej o sytuację związaną z PZPN.

PZPN i Ministerstwo Sportu zawarły w poniedziałek kompromis, który przewiduje, że PZPN usunie wszystkie nieprawidłowości ujawnione przez niedawne kontrole, z kolei minister sportu ma złożyć wniosek do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl o odwołanie kuratora Roberta Zawłockiego.

Nad realizacją postanowień ma czuwać Niezależna Komisja Wyborcza pod wodzą prof. Michała Kleibera, z udziałem przedstawicieli UEFA, FIFA i resortu sportu. Komisja ma także nadzorować przygotowania do Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego, który odbędzie się 30 października 2008 roku.

Według Tuska, minister sportu "kalkuluje i szuka sposobu, jak zmusić PZPN rozmaitymi działaniami do takiej pracy zgodnie z prawem, przyzwoitej w polskiej piłce, ale równocześnie nie narazić na zbyt duże straty tych wielkich projektów".

Premier zapewnił, że w sprawie PZPN nie ustąpi. "Wiem po której stronie jest zło, a po której dobro, którzy powinni, a którzy nie, zajmować się w Polsce sportem i tutaj nie ustąpimy" - mówił.

"To, że dzisiaj ci ludzie mają rzeczywiście bardzo silnych protektorów i że sytuacja - nie ukrywajmy - nie jest prosta, choćby ze względu na Euro 2012, to każe ministrowi być może ostrożniejszym, niż byśmy tego wszyscy chcieli" - podkreślił.

Premier zaznaczył, iż strona rządowa zakładała, że w toczonym od lat sporze wokół PZPN "ktoś nie tylko wytoczy armaty, ale zrobi to w taki sposób, że sprawa zostanie definitywnie rozwiązana".

Tusk uważa, że dobro polskiej piłki najwyraźniej wymaga "wojny pozycyjnej". Jak dodał, minister sportu zna jego oczekiwania.

"Ok, nie udało się wszystkiego osiągnąć. On (Drzewiecki) pewne swoje cele założył, one są mało efektowne, ale to co sobie założył, osiągnął. Natomiast to, na co czekała szeroka opinia publiczna - ja też przyznaję się bez bicia - czyli takie bardziej definitywne rozstrzygnięcie..., mówiąc krótko, niektórych twarzy nie chcielibyśmy widzieć dzisiaj" - powiedział.

Zaznaczył, że na ostateczne rozwiązanie sytuacji w PZPN trzeba będzie jeszcze poczekać. "To jeszcze widać wyraźnie, że trochę czasu, trochę sposobów, trochę negocjacji, na pewno nieustępliwości, tego wszystkiego trzeba będzie" - mówił.

"Powiedziałbym - remis ze wskazaniem. Wiecie, że to nie jest wskazanie dzisiaj na rzecz ministra sportu, ale deklarujemy upór, konsekwencje, zobaczymy" - powiedział premier.

Premier pytany, czy minister sportu zachowa swoje stanowisko, odpowiedział, że tak i chciałby, żeby Drzewiecki skończył to, co zaczął. "Byłoby mu za łatwo, gdyby po tej pierwszej potyczce mógł wrócić do domu" - dodał Tusk.

Szef rządu stwierdził, że uznaje działania ministra sportu "za może nie zawsze romantyczne, ale jednak dość odpowiedzialne".

Tusk podkreślił, że kiedy Drzewiecki będzie działał w twardy i zdecydowany sposób, będzie mógł liczyć na jego pomoc.

pap, keb