Skrzypczak o Nangar Khel: to był wypadek

Skrzypczak o Nangar Khel: to był wypadek

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Akcja polskich żołnierzy w rejonie wioski Nangar Khel w Afganistanie, gdzie zginęła ludność cywilna, to wypadek" - uważa dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.
Przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie, gdzie toczy się proces siedmiu żołnierzy oskarżonych w tej sprawie gen. Skrzypczak powiedział, że jego ocena wynika z posiadanego doświadczenia szkoleniowego oraz tego wyniesionego z misji w Iraku.

Podkreślił, że wszyscy wyjeżdżający w rejon operacji są wszechstronnie szkoleni. Jak wskazał, niezależnie od określenia charakteru misji żołnierze przygotowywani są do prowadzenia działań zbrojnych. Ćwiczona jest taktyka - stosownie do zadań, omawiane prawo humanitarne i prawo konfliktów zbrojnych. Żołnierze zapoznawani są z zasadami użycia broni formułowanymi na każdą misję. "Każdy żołnierz wie, że nie otwiera się ognia do nierozpoznanych obiektów, tym bardziej cywilnych" - zaznaczył generał.


Wojsko przeprowadziło w kraju dwa testy amunicji do moździerza, z jakiego ostrzelano zabudowania w rejonie wioski Nangar Khel w Afganistanie; drugi wypadł lepiej niż pierwszy - powiedział dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak.

Jak powiedział, zeznając w charakterze świadka przed Wojskowym Sądem Okręgowym, w pierwszym strzelaniu na 30 pocisków, trzy "uchyliły się poza granice normy". W drugim, po zwiększeniu próby do 80 pocisków i testach na różnym podłożu, stało się tak w przypadku jednego pocisku.

Dowódca przyznał, że w czasie jego dwóch wizyt poprzedzających zdarzenie w Nangar Khel żołnierze narzekali w rozmowach z nim - m.in. na karabinki i opancerzenie pojazdów. Podkreślił jednak, że wówczas nikt nie poruszał kwestii ewentualnej wadliwości amunicji moździerzowej.

Wskutek ostrzału wioski przez polskich żołnierzy 16 sierpnia 2007 r. na miejscu zginęło sześć osób - dwie kobiety i mężczyzna, pan młody przygotowujący się do uroczystości weselnej, oraz troje dzieci, w tym dwoje w wieku od trzech do pięciu lat. Trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży, zostały ciężko ranne. Prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy - sześciu o zabójstwo ludności cywilnej, za co grozi kara dożywotniego więzienia; siódmego o ostrzelanie niebronionego obiektu, za co grozi kara od 5 do 15 lat pozbawienia wolności i - w wyjątkowych przypadkach - kara 25 lat więzienia.

W ocenie Dowódcy Wojsk Lądowych gen. Waldemara Skrzypczaka wśród żołnierzy jeżdżących na misję temat Nangar Khel wciąż jest aktualny, ale - zaznaczył - nie boją się wyjeżdżać na misje.

"Żołnierze, którzy przygotowują się do wyjazdów na misje, żyją cały czas tematem Nangar Khel i pamiętają o tym" - powiedział dziennikarzom w sądzie Skrzypczak. W poniedziałek został przesłuchany jako świadek w procesie żołnierzy oskarżonych o zabicie cywilów w Afganistanie w sierpniu 2007 r.

Pytany, czy w armii jest syndrom Nangar Khel, objawiający się lękiem przed wyjazdami w ramach kontyngentów, generał powiedział, że "żołnierze nie boją się wyjeżdżać na misje; żołnierze nie boją się działać". "Ale warunek jest jeden - żołnierz ma prawo operować tak, by jego działanie było skuteczne i było odpowiedzią na zagrożenie" - dodał.

Na pytanie, czy podtrzymuje swoją deklarację sprzed miesięcy, o tym, że rozważy odejście z wojska, jeśli żołnierze zostaną skazani, gen. Skrzypczak odparł, że tak. "Cóż byłbym za dowódcą, jakbym zmieniał zdanie" - dodał.

dk pap