Tusk: cała Polska myśli o górnikach

Tusk: cała Polska myśli o górnikach

Dodano:   /  Zmieniono: 
photos.com
- Wiemy, że słowa niczego nie zmienią, ale chcemy, aby wszystkie rodziny tragicznie zmarłych gorników wiedziały, że naprawdę dzisiaj wszyscy Polacy myślą z wielkim smutkiem i pamiętają o tym zdarzeniu - powiedział premier Donald Tusk, który udał się na miejsce tragedii do jakiej doszło w kopalni "Wujek-Śląsk". W wyniku zapalenia się metanu w kopalni zginęło 12 górników, a 18 zostało ciężko rannych. W śląskich szpitalach hospitalizowano łącznie 41 poszkodowanych. W sobotę prezydent Lech Kaczyński ogłosi, czy w związku z tragedią w kraju zostanie wprowadzona żałoba narodowa.
- Informacje, jakie tutaj uzyskaliśmy, dają nam poczucie, że nikt z rodzin poszkodowanych nie zostanie sam - podkreślił premier. Tusk wyraził też wyrazy uznania dla tych, którzy zaangażowali się w bezpośrednią akcją ratowniczą. - Akcja ratownicza była bez zarzutu, ale ogrom katastrofy spowodował, że dla niektórych nie było szans na pomoc - stwierdził.

Żadnej wyrozumiałości dla sprawcy

Tymczasem stacja TVN24 zaprezentowała nagranie dowodzące, że tragedii można było uniknąć. Dostarczony przez jednego z pracowników kopalni materiał udowadnia, że w kopalni już w kwietniu dochodziło do przekroczenia dopuszczalnego stężenia metanu w powietrzu. Mężczyzna o całej sprawie poinformował ABW.

Na nagraniu widać, że wskaźnik pokazuje aż 9,1% zawartości metanu w powietrzu - tymczasem normy określają, że niebezpieczne jest stężenie powyżej 2%. -  Zostałem wysłany na ścianę i moim zadaniem było sprawdzenie, czy na czujnikach metanometrycznych stężenie nie przekracza dwóch procent - opisuje górnik. Na miejscu zorientował się, że czujniki chowane są w wylotach powietrza, aby ich wskazania były niższe. Mężczyzna zaalarmował o tym fakcie dyrekcję i przełożonych. - Nikt nie reagował - twierdzi.

Premier zaprzeczył jednak tym rewelacjom: - Sprawdzaliśmy ten sygnał. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z podwójną, kilkudniową kontrolą, pomiarami, które nie potwierdziły treści doniesienia. Takie sygnały nie należą do wyjątków.  Uzyskałem zapewnienie zarówno od szefa Katowickiego Holdingu Węglowego, jak i prezesa Wyższego Urzędu Górniczego, że nawet najbardziej absurdalne anonimowe doniesienia tego typu są zawsze bardzo gruntownie sprawdzane. Premier zapewnił też, że rząd przekaże z rezerwy celowej środki finansowe na działanie komisji sprawdzającej "wszystkie okoliczności tego zdarzenia". - Chodzi o to, by kwestie materialne nie stanęły na przeszkodzie szybkiego wyjaśnienia tej sprawy. Premier zapewnił, że jeśli znajdzie się osoba odpowiedzialna za tę tragedię, to nie będzie dla niej "żadnej wyrozumiałości".

[[mm_3]]

[[mm_5]]

Prokuratura prześwietli kopalnię

Śledztwo w sprawie wypadku podejmie Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Prokuratorzy zebrali już niezbędną dokumentację i dokonali m.in. wstępnych oględzin zwłok. Śledztwo będzie prowadzone w sprawie sprowadzenia katastrofy i zbiorowego wypadku.

Po wszczęciu śledztwa prokuratorzy zlecą wykonanie sekcji zwłok. Oprócz ustalenia przyczyny śmierci górników, jednym z celów będzie ich identyfikacja. W najbliższym czasie zostaną również przesłuchani pierwsi świadkowie. Ustalając okoliczności tragedii, prokuratura zamierza współpracować z komisją Wyższego Urzędu Górniczego. Prokuratorzy zbadają, czy w kopalni nie doszło do niedopełnienia obowiązków przez osoby odpowiedzialne za bhp i narażenia w ten sposób górników na utratę życia, uszczerbek na zdrowiu lub do nieumyślnego spowodowania śmierci pracowników.

Rząd na Śląsku

Na Śląsk udali się minister spraw wewnętrznych i administracji, wicepremier Grzegorz Schetyna, a także odpowiedzialna za górnictwo wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, do Rudy Śląskiej udała się także minister Ewa Kopacz, "w celu zapewnienia jak najlepszej opieki medycznej poszkodowanym".

"Po prostu dramat"

Na miejsce katastrofy przyjechał również przedstawiciel szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak. Przedstawiciel prezydenta rozmawiał m.in. z członkami zespołu ekspertów poszerzonego zespołu kopalnianego ds. zagrożeń naturalnych, który pracuje m.in. nad przygotowaniem pomiarów i odizolowania rejonu katastrofy, a także uczestnikami akcji ratowniczej. Jak mówił, to, co zobaczył w rudzkiej kopalni, to "po prostu dramat". - Żałobę właściwie tak czy inaczej faktycznie już mamy. Nawet nieformalnie - po prostu. Dla wszystkich ludzi dobrej woli żałoba oczywista jest już teraz - podkreślił Stasiak.

[[mm_4]]

Według informacji prezydenckiego ministra Pawła Wypycha, na razie Lech Kaczyński nie podjął decyzji o wyjeździe do Rudy Śląskiej - na bieżąco jednak otrzymuje informacje i nie jest wykluczone, iż może udać się osobiście na miejsce wypadku.

"Całym sercem jestem z wami"

Kondolencje dla ofiar katastrofy napływają z zagranicy. Dotychczas złożyli je przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso oraz unijny komisarz ds. polityki regionalnej Paweł Samecki, przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek i prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. "Całym sercem jestem z wami" - napisał w specjalnym oświadczeniu Buzek.

Żałoba w Rudzie Śląskiej

Na razie siedmiodniową żałobę ogłosił na terenie Rudy Śląskiej prezydent tego miasta Andrzej Stania. Odwołał też zaplanowane na sobotę święto tego miasta, zapowiadając, że jego główne wydarzenie - I Ogólnopolski Festiwal Wspomnień - odbędzie się w innym terminie. Żałoba w mieście, w którym doszło do katastrofy, potrwa do północy 25 września. 

[[mm_6]]

Tragedia w kopalni

Jak poinformował główny mechanik kopalni inżynier Andrzej Bielecki, do zapłonu metanu doszło ok. godz. 10.15 przy pokładzie 409 na poziomie 1050 dawnej kopalni "Śląsk" w Rudzie Śląskiej - Kochłowicach. To obecnie część kopalni "Wujek" należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego.

Po wypadku część pracowników z zagrożonego rejonu wyjechała na powierzchnię o własnych siłach. Zgon kilku górników lekarze stwierdzili jeszcze pod ziemią, kilku innych było reanimowanych. Według informacji Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, niektórzy zmarli w drodze do szpitali. Przed godz. 15. zakończono transport wszystkich poszkodowanych na powierzchnię.

Po poszkodowanych wysłano karetki i cztery śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego: z Gliwic, Krakowa, Kielc i Wrocławia. Najciężej rannych przetransportowano do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, inni trafiali m.in. do Szpitala Wojewódzkiego św. Barbary w Sosnowcu.

Przyczyną prawdopodobnie metan

Według inż. Bieleckiego, najbardziej prawdopodobna przyczyna wypadku to zapalenie się metanu. Zapalenie tym różni się od znacznie groźniejszego w skutkach wybuchu, że nie powoduje skutków dynamicznych - gaz spala się, nie ma natomiast eksplozji i podmuchu.

Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę; wybucha gdy jego stężenie w powietrzu mieści się w granicach od ok. 4-4,5 do ok. 15 proc.

Gaz ten, występujący w pokładach wraz z węglem, uwalnia się z górotworu. Często dzieje się tak przy drążeniu chodników, kiedy kombajn narusza strukturę skał. W śląskich kopalniach zapalenia metanu zdarzają się - zwykle bez poważnych skutków. Aby metan zapalił się, potrzebna jest iskra, która może pojawić się np. w wyniku pracy urządzeń.

Do akcji ratunkowej skierowano ratowników Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego, Okręgowej Stacji Ratownictwa Górniczego i zastępy kopalniane. Nadzór nad akcją objęli specjaliści Okręgowego Urzędu Górniczego w Katowicach i WUG. Eksperci OUG i WUG będą też wyjaśniać przyczynę wypadku.

Prezydent złożył kondolencje


Prezydent Lech Kaczyński złożył kondolencje rodzinom ofiar tragedii w kopalni "Wujek-Śląsk" w Rudzie Śląskiej, w której zginęło 12 górników, a 15 zostało ciężko rannych.

"Z głębokim smutkiem przyjąłem informację o ofiarach tragedii w kopalni +Wujek+ w Rudzie Śląskiej" - napisał prezydent w depeszy kondolencyjnej. Jak zaznaczył, jest na bieżąco informowany o rozwoju sytuacji oraz o postępach akcji ratowniczej.

"Nie ma słów, które w takiej sytuacji mogą dać pocieszenie rodzinom. W imieniu wszystkich Polaków przekazuję najbliższym ofiar wyrazy współczucia i solidarności oraz łączę się w modlitwie i bólu" - podkreślił prezydent. Jak dodał, ufa, że liczba ofiar nie będzie się już zwiększać.

"Wszystkim rannym życzę wielu sił i szybkiego powrotu do zdrowia" - napisał Lech Kaczyński.

Ciężki stan poparzonych

Stan 18 górników poparzonych katastrofie, którzy trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, jest ciężki. Choć wszyscy są przytomni, nie można na tej podstawie rokować co do perspektyw ich dalszego leczenia. Będzie to możliwe dopiero za kilka dni.


Wszyscy umieszczeni w CLO górnicy poddawani są tzw. bronchoskopii. To diagnostyczne badanie dróg oddechowych pod kątem ich oparzeń. U wszystkich z przebadanych dotychczas sześciu pacjentów stwierdzono takie poparzenia. - Brali udział w tej samej akcji, byli w tym samym miejscu. Można dalej wnioskować, że u wszystkich może być niestety oparzenie. Dopiero będziemy wiedzieć konkretnie po wykonaniu badania. Wprowadzamy rutynowe procedury medyczne wobec ciężko oparzonych - mówił dyrektor naczelny CLO Mariusz Nowak.

Nowak zaznaczył, że w przypadku oparzeń, trudno mówić o rokowaniach. Dodał, że każde ciężkie oparzenie jest groźne, nie wiadomo bowiem jak zareaguje na nie organizm. - Jeden organizm z ciężkiego oparzenia jest w stanie nawet w miesiącach wyjść, a drugi organizm się załamuje - wyjaśniał.

Najbliższe dni będą decydujące

Górnicy hospitalizowani w Siemianowicach mają poparzone od 40 do 90 proc. powierzchni ciała. Według lekarzy, przy ciężkich oparzeniach ważniejszym czynnikiem niż ich rozległość jest głębokość ran. Wiele zależy też od tego, jak długo wysoka temperatura działała na pacjenta. Jak mówił dyrektor CLO to, że wszyscy pacjenci są przytomni nie oznacza, że choroba nie może już się rozwinąć. - Choroba oparzeniowa jest chorobą trwającą w czasie. Jeżeli stan będzie się pogarszał, mamy telefony, będziemy informować rodziny na bieżąco - powiedział Nowak, dodając że "decydujące będą raczej doby, niż godziny".

Dyrektor podkreślił, że bezpośrednio po przywiezieniu rannych do CLO wdrożono badania, założono im opatrunki. Każdy z poparzonych górników - w miarę jego stanu zdrowia - będzie też poddawany działaniu komory hiperbarycznej. Siemianowicka "oparzeniówka" dysponuje największą taką komorą w Polsce.

pap, keb, arb