Kownacki: chciałem pomóc Kaczyńskiemu

Kownacki: chciałem pomóc Kaczyńskiemu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Piotr Kownacki (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Były szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki przerywa milczenie i w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" tłumaczy dlaczego w lipcu udzielił kontrowersyjnego wywiadu "Dziennikowi", po którym prezydent Lech Kaczyński odwołał go ze stanowiska. - To był akt rozpaczy człowieka, który przyszedł do kancelarii i chciał coś zrobić, a który odbił się od ściany - mówi Kownacki.
W lipcowym wywiadzie dla "Dziennika" Kownacki powiedział m.in. że prezydent jest "zbyt szczery i prostolinijny" oraz, że w Kancelarii Prezydenta panuje chaos, uniemożliwiający planowanie jakichkolwiek działań. Po tych słowach został odwołany przez prezydenta Kaczyńskiego, który stwierdził też, że nie może już Kownackiego nazywać swoim przyjacielem. Na stanowisku szefa kancelarii zastąpił go dotychczasowy zastępca Władysław Stasiak, który odciął się od wypowiedzi swojego poprzednika. Sam Kownacki przyznaje, że Stasiak po udzieleniu wywiadu skrytykował go za to, że o problemach kancelarii mówił na łamach prasy. Aktualny szef kancelarii miał stwierdzić, że "takich rzeczy nie należy mówić w wywiadzie, jak ma się pretensje to trzeba to załatwić we własnym gronie".

Grzech pychy

- To był z mojej strony nie tylko błąd, ale grzech pychy - wyjaśnia były szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki. Kownacki tłumaczy, że liczył na to, że po przeczytaniu wywiadu prezydent usiądzie z nim i spokojnie porozmawia o tym co można zmienić w pracy kancelarii, by "jak najlepiej służyła ona prezydentowi i pomogła zdobyć następną kadencję". -  Wyobraziłem sobie, całkiem bezzasadnie, kierując się pychą, że ponieważ to ja udzielam tego wywiadu, to zostanie on poważnie przeanalizowany, przedyskutowany. Dzisiaj oceniam to jako grzech pychy, bo niby dlaczego miałbym być szczególnie traktowany? - mówi Kownacki. Dlaczego wcześniej uważał, że może być potraktowany szczególnie? - Bo jestem przyjacielem, bo mam dobre intencje - wyjaśnia.

Prawdę lepiej przemilczeć

Co chciał osiągnąć Kownacki? Były szef kancelarii tłumaczy, że "wydawało mu się, iż stosunkowo małym wysiłkiem można tu wiele rzeczy usprawnić. Myślałem, że można wzorce biznesowe z Orlenu przenieść do kancelarii, by znacznie lepiej działała". - Błąd. Powinienem pomyśleć, że skoro wszyscy inni tego nie zrobili to widocznie się nie da - mówi z goryczą. Podtrzymuje jednak wszystkie swoje wcześniejsze słowa: - W moim przekonaniu wszystko co powiedziałem, było prawdziwe - podkreśla. Dziś Kownacki twierdzi jednak, że skoro wywiad w niczym nie pomógł prezydentowi, być może nie należało go udzielać. Były szef kancelarii zaznacza również, że wciąż popiera prezydenta i deklaruje, że w wyborach prezydenckich odda na niego głos. - Każdy człowiek ma jakieś wady, a te, które ma Lech Kaczyński, nie przeszkadzają w byciu głową państwa - stwierdza. Żałuje również, że prezydent nie rozmawiał z nim od czasu odwołania. - Może to jest rodzaj kary? Ja czuje się ukarany - twierdzi.

"Rzeczpospolita", arb