Pawlak: w tej kadencji Sejmu nie zostanę premierem

Pawlak: w tej kadencji Sejmu nie zostanę premierem

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waldemar Pawlak (fot. A. Jagielak /Wprost) 
Wicepremier Waldemar Pawlak, lider PSL zaprzecza spekulacjom, że na czas startu w wyborach prezydenckich Donalda Tuska miałby objąć tekę premiera w koalicyjnym rządzie PO-PSL. - To Platforma Obywatelska wygrała wybory do parlamentu i to ta formacja będzie przedstawiała przyszłego premiera - przekonuje.
Pawlak twierdzi, że o fotelu premiera dla ludowców będzie można mówić dopiero po zaplanowanych na 2011 rok wyborach parlamentarnych. - W tych wyborach porządek szyku został jasno określony przez wyborców - podkreśla lider ludowców.

Demokracja to nie tylko sondaże

Wicepremier uważa, że na razie nie widać potrzeby przeprowadzania wcześniejszych wyborów parlamentarnych, mimo że domaga się tego większość Polaków. - Jeśli wolę społeczeństwa miałyby zastąpić sondaże, to zlikwidujmy demokrację i zróbmy sobie sondażownię. Będzie jak w filmie z lat 70. "Szczeble kariery Michaela Rimmera", gdzie całą demokrację sprowadzono do tego, że wszystko było podporządkowane sondażom. Gdy zapytano: czy chcecie przekazać rządowi władzę absolutną, odpowiedź też była pozytywna - przekonuje Pawlak. Jego zdaniem do wcześniejszych wyborów mogłoby dojść jeśli wyczerpie się obecna formuła rządu PO-PSL, ale "na razie nie ma takich przesłanek". - W czasach kryzysu trzeba wyjść poza bieżące rozgrywki i licytacje, kto chwilowo więcej zdobędzie w sondażach. Potrzebne jest stabilne zarządzanie państwem. I my w PSL, niezależnie od turbulencji, robimy swoje w dziedzinach, za które odpowiadamy: kwestiach społecznych, gospodarczych i rolnictwie - podkreśla wicepremier.

Procedury chronią państwo

Pawlak odciął się również od wypowiedzi posła PSL Eugeniusza Kłopotka, który stwierdził, że po aferze stoczniowej i hazardowej PSL jest "wkurzone" na koalicjanta z PO. - Pan poseł Kłopotek ma swój styl i swój temperament - stwierdził wicepremier. Według niego, mimo że obu spraw nie można bagatelizować, wykazały one, że obowiązujące w Polsce procedury sprawdzają się i nie pozwalają "kilku osobom mieszać w całym państwie". - W przypadku ustawy hazardowej tam, gdzie były zachowane procedury, tam nie ma problemu. A tam, gdzie były prywatne rozmowy z biznesmenem w sprawie konkretnych zmian w ustawie, trzeba to piętnować - mówi Pawlak. Podkreśla również, że w sprawie prywatyzacji stoczni o skuteczności procedur świadczy fakt, że "na pytanie ministra, czy procedurę przetargową można przerwać, padła odpowiedź urzędnika: nie ma możliwości". - To pokazuje, że przy całym zamieszaniu i fajerwerkach z taśmami Polska jest krajem w miarę stabilnym. Reszta należy już do sądu i prokuratora - podsumowuje lider ludowców.

 "Dziennik Gazeta Prawna", arb