Zdaniem Śledzińskiej-Katarasińskiej, raport NIK nie pozostawia złudzeń, iż firma była źle kierowana i zarządzana. Według niej, winę za tę sytuację finansową ponoszą b. prezesi TVP - Bronisław Wildstein, Andrzej Urbański i Piotr Farfał. Posłanka zaznaczyła, że choć spółka wykazała straty, to nadal jej budżet jest bardzo duży: co najmniej 1,7 mld zł. Według niej, przy umiejętnym gospodarowaniu tymi pieniędzmi, telewizja nie powinna mieć kłopotów. "Telewizja musi nauczyć się gospodarować takimi pieniędzmi, jakie będzie miała z wpływów abonamentu i takimi jaki będzie miała z reklam. Musi zacząć cenić pieniądze" - powiedziała Śledzińska-Katarasińska.
Posłanka odniosła się również do konkursu na prezesa TVP. W środę Rada Nadzorcza TVP wysłuchała ostatniej z 28 osób, które po wstępnej, formalnej kwalifikacji dopuszczono do udziału w konkursie. Nazwisko nowego prezesa ma być znane w poniedziałek wieczorem. Jak podawał "Dziennik Gazeta Prawna" największe szanse na zajęcie fotela prezesa TVP mają: aktor i dyrektor rzeszowskiego teatru Przemysław Tejkowski, szef "Wiadomości" TVP Jacek Karnowski i p.o. dyrektor biura zarządu TVP, a wcześniej pracownik SKOK-ów Romuald Orzeł. Wśród kandydatów do zarządu wymienia się też m.in. b. dyrektor TVP1 Małgorzatę Raczyńską oraz b. szefa Agencji Informacyjnej TVP Jarosława Grzelaka.
Śledzińska-Katarasińska nie chciała oceniać tych kandydatur. Powiedziała jedynie, że telewizji potrzebny jest menadżer nieuwikłany "w żadne polityczne gierki i koterie". Jej zdaniem, tylko taka osoba może sprawnie pokierować tą instytucją i umiejętnie gospodarować pieniędzmi, które TVP ma.PAP, dar