Polityczny zakręt Sekuły

Polityczny zakręt Sekuły

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mirosław Sekuła może wkrótce paść ofiarą swojego własnego pomysłu i zapłacić stanowiskiem za niefortunny pomysł wyrzucenia przedstawicieli PiS z hazardowej komisji śledczej.
Okazuje się, że miałem rację, gdy wczoraj pisałem, że awantura wokół posłów PiS może się źle skończyć dla Mirosława Sekuły. Stare, polskie porzekadło mówi: "Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada". Sekuła, którego stanowisko szefa komisji śledczej stoi pod dużym znakiem zapytania, może się o tym wkrótce przekonać. A zemścić się na nim może pomysł dokuczenia politycznej konkurencji. Jest coraz bardziej prawdopodobne, że zachowanie posła Sekuły odwróci się przeciwko niemu samemu. Oto bowiem Kempa i Wassermann mogą wrócić do składu komisji, ale opuścić może ją sam Sekuła.

Przypomnijmy: wszystko przez to, że przewodniczący komisji miał odwagę wyrazić inne zdanie niż przewodniczący jego partii. Donald Tusk uznał, zapewne ze względów wizerunkowych, że wykluczenie dwojga przedstawicieli PiSu było "poważnym błędem", ale Sekuła pozostawał przy swoim. I w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" uznał, że zgoda na przywrócenie posłów PiS do komisji będzie oznaczać, że słupki wyborcze liczą się bardziej niż standardy prawne. Był to głos otwartego sprzeciwu wobec stanowiska Tuska, a więc jawna manifestacja nielojalności. Nielojalność w każdej partii świata jest grzechem niewybaczalnym, więc można założyć, że dni Sekuły na fotelu szefa komisji są przesądzone. Być może policzone są również jego dni członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Wcale nie byłbym zdziwiony, gdyby Tusk uznał, że słupki wyborcze Platformy poprawi wrzucenie Sekuły. Jeśli tak się stanie, kariera polityczna byłego szefa NIK dobiegnie końca.

Cała ta sprawa stwarza jednak niebezpieczny precedens. Okazuje się bowiem, że przewodniczący komisji śledczej musi wykonywać dyrektywy swoich partyjnych szefów. W oczywisty sposób kłóci się to z jego niezależnością. Przewodniczący komisji śledczej, z jakiejkolwiek partii by się nie wywodził, musi przede wszystkim dbać o wyjaśnienie afery i dojście do prawdy. Nawet za cenę konfliktu z kolegami z własnej partii. Zależność od partyjnych dyrektyw to najlepsza recepta na to, aby tego celu nie osiągnąć. Wiadomo bowiem, że przedstawiciele PO nie będą zainteresowani wyjaśnieniem wszystkich wątków afery. Szantażując Sekułę wyrzuceniem z partii lub zabraniem mu fotela szefa komisji, mogą wpływać na jego pracę w taki sposób, by niewygodna prawda nie została ujawniona. W takiej sytuacji praca tej komisji w ogóle nie ma sensu.