Sekuła: w komisji nie ma miejsca dla Wassermanna i Kempy

Sekuła: w komisji nie ma miejsca dla Wassermanna i Kempy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mirosław Sekuła (fot. K. Pacuła /Wprost) 
Już 28 grudnia sejmowa komisja śledcza do wyjaśnienia tzw. afery hazardowej ma przesłuchać wyłączonych z niej posłów PiS - Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Jednak według zasiadających w komisji posłów PO, bez względu na przebieg przesłuchania, powrót Kempy i Wassermanna do komisji jest mało prawdopodobny. Wassermann zapowiada z kolei, że chce komisji przedstawić absurdalność decyzji o wykluczeniu go ze śledztwa.

- Według mnie to przesłuchanie nie ma doprowadzić do odpowiedzi na pytanie - jak niektórzy próbują sugerować - czy posłowie Kempa i Wassermann powinni zasiadać w komisji, bo według mnie prawnie to jest jednoznaczne. Przesłuchanie ma wyjaśnić te wątpliwości, których nie jesteśmy w stanie rozwiać w inny sposób - skomentował całą sprawę szef komisji Mirosław Sekuła. Zdaniem Sekuły nie ma znaczenia, jakie będą efekty przesłuchania, bo już stwierdzono, że i Kempa i Wassermann brali udział w procesie legislacyjnym, którym zajmuje się komisja. - Nie wyobrażam sobie powrotu posła Wassermanna do komisji zwłaszcza w kontekście dalszych przesłuchań, zwłaszcza Mariusza Kamińskiego. Prędzej się spodziewam konfrontacji Kamiński-Wassermann niż przesłuchania Kamińskiego przez Wassermanna - powiedział z kolei Sławomir Neumann z PO.

Zaplątany Wassermann

Neumann liczy przede wszystkim na wyjaśnienia Wassermanna. - Pani poseł Kempa konsultowała tę ustawę, jest jeden dokument, który to potwierdza. Natomiast w sprawie pana Wassermann tych dokumentów jest co najmniej kilka i kilka sprzecznych wypowiedzi, które składał w mediach - powiedział. Poseł wymienia m.in. jednostronicowy dokument, w którym w maju 2007 ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński opiniował dla koordynatora służb specjalnych projekt nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. W piśmie szefa CBA do Wassermanna jest m.in. propozycja zmiany redakcyjnej, by zawarte w projekcie nowelizacji sformułowanie "cechy dokumentu" zastąpić "cechy jednoznacznie identyfikujące dokument". W dokumencie znalazł się również punkt brzmiący: "brak zapisu, który w swych założeniach miał spowodować obniżenie opodatkowania wideoloterii". W swoim piśmie do Ministerstwa Finansów Wassermann wykorzystał uwagę Kamińskiego dotyczącą "cech dokumentu", natomiast tej o opodatkowaniu wideoloterii nie zawarł.

Inna kwestia, o którą Neumann zamierza pytać Wassermanna to notatka z 2006 roku sporządzona przez ówczesnego szefa komitetu stałego Rady Ministrów Przemysława Gosiewskiego z adnotacją premiera Jarosława Kaczyńskiego, aby sprawę w niej opisaną wyjaśniło CBA. Chodzi o notatkę sporządzoną w lecie 2006 roku po spotkaniu wiceszefa klubu PiS Krzysztofa Jurgiela, p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Służby Celnej Anny Cendrowskiej i Gosiewskiego. W notatce padało m.in. stwierdzenie o "uwikłaniu" departamentu resortu finansów, który odpowiadał za sprawy związane z hazardem. - Zakładam, że Wassermann również z tym nic nie zrobił, gdyż nie natknąłem się do tej pory na żaden dokument, który by na to wskazywał - podkreślił Neumann. Sam Wassermann tłumaczył wcześniej, że nie znał tych dokumentów i dlatego się nimi nie zajmował.

Co z tym GTechem?

Kolejne kwestie, których, zdaniem Neumanna, poseł PiS nie wyjaśnił, a powinien o nich wiedzieć, jako koordynator ds. służb specjalnych to analiza CBA z 2007 roku, która trafiła do hazardowej komisji śledczej. Z dokumentu, wynika, że za projektem nowelizacji, którą w lecie 2006 r. do resortu finansów przekazał Gosiewski, stały osoby związane z Totalizatorem Sportowym - beneficjentem zmian nie miał być jednak Totalizator, a współpracująca z nim firma GTech, która miała sprzedać mu sprzęt potrzebny do organizowania wideoloterii. Materiał powstał w czerwcu 2007 roku, gdy szefem CBA był Kamiński. Jednak on podważa jego wiarygodność. Jak mówił nie zawiera on ustaleń CBA, ale jest dokumentem "z anonimowych pism i donosów", które do Biura zostały przekazane.

PAP, arb