Mamy już zwycięzcę tegorocznych wyborów na Ukrainie. Niezależnie od tego, czy w fotelu prezydenta zasiądzie Janukowycz, czy Tymoszenko, wygrała Rosja – uważa „Ukraina Mołoda”.
Wybory w dobie kryzysu
Ukraińska gazeta zwraca uwagę na fakt, że w kampanii wyborczej najmniej miejsca poświęcono problemom polityki zagranicznej. Kandydaci na prezydenta pominęli takie jej aspekty, jak wstąpienie do NATO, integracja z Unią Europejską i ruch bezwizowy. Jedynym ważnym punktem, który połączył programy wyborcze Janukowycza i Tymoszenko była „normalizacja stosunków z Rosją". Zdaniem gazety wina leży po stronie Zachodu, który zignorował wybory na Ukrainie. „Jeszcze 5 lat temu wybór Janukowycza i kursu prorosyjskiego byłby przyjęty jako poważny krok wstecz. Dziś hasłu normalizacji stosunków z Rosją gotów jest przyklasnąć zarówno Berlin, jak i Bruksela", pisze „Ukraina Mołoda”.
Gazeta przypomina, że Unia Europejska ograniczyła się do jednego oficjalnego oświadczenia w przededniu ukraińskich wyborów. Pierre Lellouche, Sekretarz Stanu ds. Europejskich Republiki Francuskiej powiedział wówczas: „Berlin, Paryż i Londyn nie popierają żadnego kandydata. Postulujemy tylko za tym, by Ukraina była silnym gospodarczo, demokratycznym państwem, które utrzymuje pokojowe stosunki z Rosją". Gerhard Simon, profesor politologii Uniwersytetu w Kolonii, komentując tę wypowiedź, podkreśla, że nie ma w niej mowy o partnerstwie i współpracy między Ukrainą i Unią Europejską. Według „Ukrainy Mołodoj" świadczy to o zmianach, jakie zaszły w polityce krajów europejskich w ciągu ostatnich pięciu lat. Wcześniej priorytetem było zwiększenie liczby krajów wyznających wartości demokratyczne, walka z autorytaryzmem i ideologią szowinistyczną. Obecny kryzys spowodował, że kraje zachodnie zajęte są rozwiązywaniem własnych problemów. Zdaniem ukraińskiej gazety dzisiejszą politykę unijną „dyktuje pragmatyzm i pragmatycy”, a główne dyskusje toczą się wokół „cen na ropę i gaz oraz stabilności ich dostaw”.
Róbcie, co chcecie – mówi Ameryka
Problemy Europy Wschodniej zeszły na plan dalszy również w amerykańskiej polityce zagranicznej. „Wspaniałe wystąpienia Obamy, w których mówił o poszanowaniu tradycji narodów świata, okazały się równoznaczne z oświadczeniem: Róbcie, co chcecie, to nie nasza sprawa" –pisze „Ukraina Mołoda". Gazeta uważa, że rezultatem bierności Stanów w sferze polityki zagranicznej będzie „świat wielobiegunowy, bez skutecznego systemu prawnego i efektywnych organizacji międzynarodowych”. Jednocześnie podkreśla, że ograniczenie się do spraw wewnętrznych dotyczy także Rosji. Jej uwaga skupia się teraz wokół problemu niskich cen gazu i ropy. Dlatego, według gazety „w kontekście wyborów na Ukrainie Rosja zadowala się faktem słabego wyniku Wiktora Juszczenki i gotowa jest na współpracę z dowolnym z kandydatów drugiej tury”. Jeśli zwycięży Janukowycz, można będzie przekonać go do uznania niepodległości Abchazji i Północnej Osetii oraz przystąpienia do Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Z kolei z Tymoszenko łatwiej porozumieć się w sprawach rozszerzenia udziału kapitału rosyjskiego na rynku ukraińskim.
Kto skorzysta na powyborczej destabilizacji?
„Najważniejsze czym różni się podejście Rosji i Zachodu do wyborów na Ukrainie, to sprawa ich praworządności i pokojowego przekazania władzy" – uważa gazeta. Jeśli na Ukrainie w wyniku wyborów zapanuje destabilizacja, może to oznaczać dla kraju poważne konsekwencje. Unia Europejska potraktuje taki obrót sprawy jako „nieprzyjemną niespodziankę", oznaczającą konieczność interwencji. Tymczasem dla Moskwy to „jeszcze jeden powód, by udowodnić, do czego prowadzą kolorowe rewolucje i próby zmiany kursu polityki zagranicznej” – pisze „Ukraina Mołoda”. Taki scenariusz jest dla Ukrainy najbardziej niebezpieczny. Jeśli bowiem okaże się, że kraj nie jest w stanie sam rozwiązać problemów wewnętrznych, może mu zostać narzucony „patronat z zewnątrz”. W takim wypadku nowy prezydent Ukrainy utraci wszelki wpływ na politykę zagraniczną, a jej wschodni kierunek będzie z góry przesądzony. „Bez uczciwych wyborów Ukraina straci szansę na realizację własnych interesów, a możliwość pełnienia określonej roli w regionie będzie minimalna” – uważa gazeta.
KP
Ukraińska gazeta zwraca uwagę na fakt, że w kampanii wyborczej najmniej miejsca poświęcono problemom polityki zagranicznej. Kandydaci na prezydenta pominęli takie jej aspekty, jak wstąpienie do NATO, integracja z Unią Europejską i ruch bezwizowy. Jedynym ważnym punktem, który połączył programy wyborcze Janukowycza i Tymoszenko była „normalizacja stosunków z Rosją". Zdaniem gazety wina leży po stronie Zachodu, który zignorował wybory na Ukrainie. „Jeszcze 5 lat temu wybór Janukowycza i kursu prorosyjskiego byłby przyjęty jako poważny krok wstecz. Dziś hasłu normalizacji stosunków z Rosją gotów jest przyklasnąć zarówno Berlin, jak i Bruksela", pisze „Ukraina Mołoda”.
Gazeta przypomina, że Unia Europejska ograniczyła się do jednego oficjalnego oświadczenia w przededniu ukraińskich wyborów. Pierre Lellouche, Sekretarz Stanu ds. Europejskich Republiki Francuskiej powiedział wówczas: „Berlin, Paryż i Londyn nie popierają żadnego kandydata. Postulujemy tylko za tym, by Ukraina była silnym gospodarczo, demokratycznym państwem, które utrzymuje pokojowe stosunki z Rosją". Gerhard Simon, profesor politologii Uniwersytetu w Kolonii, komentując tę wypowiedź, podkreśla, że nie ma w niej mowy o partnerstwie i współpracy między Ukrainą i Unią Europejską. Według „Ukrainy Mołodoj" świadczy to o zmianach, jakie zaszły w polityce krajów europejskich w ciągu ostatnich pięciu lat. Wcześniej priorytetem było zwiększenie liczby krajów wyznających wartości demokratyczne, walka z autorytaryzmem i ideologią szowinistyczną. Obecny kryzys spowodował, że kraje zachodnie zajęte są rozwiązywaniem własnych problemów. Zdaniem ukraińskiej gazety dzisiejszą politykę unijną „dyktuje pragmatyzm i pragmatycy”, a główne dyskusje toczą się wokół „cen na ropę i gaz oraz stabilności ich dostaw”.
Róbcie, co chcecie – mówi Ameryka
Problemy Europy Wschodniej zeszły na plan dalszy również w amerykańskiej polityce zagranicznej. „Wspaniałe wystąpienia Obamy, w których mówił o poszanowaniu tradycji narodów świata, okazały się równoznaczne z oświadczeniem: Róbcie, co chcecie, to nie nasza sprawa" –pisze „Ukraina Mołoda". Gazeta uważa, że rezultatem bierności Stanów w sferze polityki zagranicznej będzie „świat wielobiegunowy, bez skutecznego systemu prawnego i efektywnych organizacji międzynarodowych”. Jednocześnie podkreśla, że ograniczenie się do spraw wewnętrznych dotyczy także Rosji. Jej uwaga skupia się teraz wokół problemu niskich cen gazu i ropy. Dlatego, według gazety „w kontekście wyborów na Ukrainie Rosja zadowala się faktem słabego wyniku Wiktora Juszczenki i gotowa jest na współpracę z dowolnym z kandydatów drugiej tury”. Jeśli zwycięży Janukowycz, można będzie przekonać go do uznania niepodległości Abchazji i Północnej Osetii oraz przystąpienia do Unii Celnej Rosji, Białorusi i Kazachstanu. Z kolei z Tymoszenko łatwiej porozumieć się w sprawach rozszerzenia udziału kapitału rosyjskiego na rynku ukraińskim.
Kto skorzysta na powyborczej destabilizacji?
„Najważniejsze czym różni się podejście Rosji i Zachodu do wyborów na Ukrainie, to sprawa ich praworządności i pokojowego przekazania władzy" – uważa gazeta. Jeśli na Ukrainie w wyniku wyborów zapanuje destabilizacja, może to oznaczać dla kraju poważne konsekwencje. Unia Europejska potraktuje taki obrót sprawy jako „nieprzyjemną niespodziankę", oznaczającą konieczność interwencji. Tymczasem dla Moskwy to „jeszcze jeden powód, by udowodnić, do czego prowadzą kolorowe rewolucje i próby zmiany kursu polityki zagranicznej” – pisze „Ukraina Mołoda”. Taki scenariusz jest dla Ukrainy najbardziej niebezpieczny. Jeśli bowiem okaże się, że kraj nie jest w stanie sam rozwiązać problemów wewnętrznych, może mu zostać narzucony „patronat z zewnątrz”. W takim wypadku nowy prezydent Ukrainy utraci wszelki wpływ na politykę zagraniczną, a jej wschodni kierunek będzie z góry przesądzony. „Bez uczciwych wyborów Ukraina straci szansę na realizację własnych interesów, a możliwość pełnienia określonej roli w regionie będzie minimalna” – uważa gazeta.
KP