Oskarżam Lewicę

Oskarżam Lewicę

Dodano:   /  Zmieniono: 7
Sprawa okoliczności śmierci i politycznych kulis śmierci byłej posłanki Barbary Blidy nie zostanie nigdy wyjaśniona. Konstatuję to ze smutkiem i stwierdzam, że winne jest temu ułomne państwo polskie, instytucje wymiaru sprawiedliwości i aparatu ścigania, ale przede wszystkim ci, którym powinno na wyjaśnieniu tej sprawy zależeć najbardziej - czyli politykom lewej strony sceny politycznej, z której wywodziła się Blida.
W dzień po śmierci posłanki, a jeszcze przed haniebnym wystąpieniem Zbigniewa Ziobro w Sejmie, gdzie kłamstwo i przykrywanie prawdziwych motywów działań politycznych kolidowało z jego zadowoloną twarzą, napisałem tekst, pod tytułem "Winnym śmierci Barbary Blidy jest Zbigniew Ziobro". Tekst ten powstał po analizie dostępnych wówczas danych o sprawie – i analizie powiązań pomiędzy poszczególnymi osobami, ich relacjami, znajomościami z poprzednich miejsc pracy – oraz uwarunkowaniami politycznymi, w chwili, kiedy posłanka SLD miała zostać zatrzymana.

Tuż po śmierci Barbary Blidy uważałem, że osobą również zamieszaną w sprawę jest Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych rządu Kaczyńskiego. Potem się okazało, że Ziobro, poza plecami Wassermanna, zawarł nieformalny układ z szefem ABW, Bogdanem Święczkowskim, swoim prokuratorskim kolegą, w tej sprawie (nieformalny – ale za wiedzą premiera Jarosława Kaczyńskiego), aby wykorzystać Barbarę Blidę jako „wyjście" na polityków lewicy – i powiązania ich z mafią węglową. I to właśnie były szef ABW powinien być drugim, głównym oskarżonym w tej sprawie – obok szefów prokuratury okręgowej w Katowicach, którzy realizowali plan działań Ziobry. Trzecim oskarżonym powinien być Grzegorz Ocieczek – szef delegatury katowickiej ABW, który realizował działania w terenie.

Jeszcze rok temu, kiedy już pracę rozpoczęła komisja śledcza, pod kierownictwem Ryszarda Kalisza, wydawało mi się, że idzie ku lepszemu, że blokowanie wyjaśnienia tej sprawy ma się ko końcowi. Wydawało się, że łódzka prokuratura pracuje sprawnie. Myliłem się.

W poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Łodzi umorzyła śledztwo w sprawie nielegalnych nacisków na działania prokuratorów, do jakich miało dojść w prokuraturach katowickich, w trakcie  śledztwa przeciwko Barbarze Blidzie. Ponoć przestępstwa, czyli nieupoważnionych nacisków nie było. Jest to skandal i hucpa, którą można porównać tylko z działaniami i nierzetelnością przy wyjaśnieniu sprawy Krzysztofa Olewnika.

W grudniu 2007 roku przeprowadziłem analizę powiązań pomiędzy poszczególnymi osobami i instytucjami, które w sprawę były zamieszane. Oto ona:

Układ zmontowany na linii Ziobro – Bogdan Święczkowski, szef ABW, Ocieczek, szef delegatury ABW w Katowicach oraz Krzysztof Błach, szef Prokuratury Okręgowej w Katowicach – przygotowywał całą prowokację.

Barbara Kmiecik, mająca w tej sprawie status świadka koronnego, miała uwikłać Blidę w domniemane przekazanie łapówki Zbigniewowi Baranowskiemu, były prezes Rudzkiej Spółki Węglowej, w kwocie 80 tyś. złotych. I to miało wplątać Blidę w układ mafii węglowej.

Pomocnym w tej sprawie miał być też Ryszard Zając, który miał uwiarygodniać tą łapówkę informacjami „ze słuchu". Na szczęście w porę zrozumiał, że amatorzy, którzy się tą sprawą zajmowali – mogą go wplątać w niezłe kłopoty – i wycofał się ze sprawy.


SPRAWA MA DWA PUNKTY ZWROTNE:

Pierwszy punkt zwrotny: upublicznione przez „Gazetę Wyborczą", zeznania prokuratorów katowickich, składane przed prokuraturą łódzką, która otrzymała zlecenie wyjaśnienia tej sprawy. Pomimo, że była to jedna z „frontowych" jednostek Zbigniewa Ziobry – nie udało się tych rewelacyjnych zeznań utrzymać w tajemnicy.

„Gazeta Wyborcza" na początku lipca opublikowała raport, dotyczący przesłuchania 4. prokuratorów prokuratury katowickiej, prowadzących tą sprawę oraz rzecznika prokuratury – prok. Tomasza Tadli.

Przesłuchania mają olbrzymią wartość. Wynika z nich jednoznacznie, że osią oskarżenia, motorem sprawy, osobą, która miała pogrążyć Barbarę Blidę (a może i innych polityków, także… z PiS – Wassermann) była Barbara Kmiecik.
To ona miała być głównym świadkiem oskarżenia, to wokół jej zeznań miano budować całą sprawę. To ona, zapewne za nadzwyczajne złagodzenie kary miała zostać „świadkiem koronnym".

Przesłuchania prokuratorów szeregowych – nie wiele tak naprawdę wyjaśniają. Oni byli tylko narzędziami, które zostały użyte do realizacji sprawy. Prowadzący wcześniej sprawę prokurator Emil Melka został od niej odsunięty – ale z materiałów nie wynika, aby powodem była jego opieszałość. Chodziło tylko o zdynamizowanie akcji i działań, dlatego wymienieni prokuratorzy zostali skierowani do realizacji tej sprawy.

Same przesłuchania w prokuraturze łódzkiej dotyczą tylko przygotowań do zatrzymania Barbary Blidy i dochodzenia do akcji w dniu 25 kwietnia rano w Siemanowicach.
Ale nie zapomnijmy – a tle jest sprawa V DS 25/06 – która jest utajniona, gdzie tak naprawdę są dowody – a właściwie nie dowody – lecz zeznania Barbary Kmiecik i Ryszarda Zająca, mające być kanwą oskarżenia.

Te materiały opublikowane przez „Gazetę Wyborczą" wskazywały na następujące rzeczy:

1.Nacisk na prokuratorów Balasa, Głucha, Wolnego i Kaczmarczyk – Suchanek – ze strony ich przełożonych – był ogromny. Szczególnie ze strony prokuratora okręgowego – Krzysztofa Błacha, który na bieżąco, w sposób niespotykany – kontrolował ich działalność. I to właśnie ten człowiek jest następnym elementem układanki ogniwem, które ma prowadzić do wyjaśnienia tej sprawy. Nie wiem, czy już był przesłuchiwany, czy nie – ale to on jest tym, który posiada wiedzę, mogącą wskazywać na wpływ ministra Ziobry na przebieg dochodzenia, śledztwa i sposób zatrzymania Barbary Blidy.

2.Prokurator Błach łączy prokuraturę katowicką z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, z Ocieczkiem i Śliwińskim, jako drugim, jeszcze ważniejszym elementem tej układanki. To właśnie w tej części sprawy należy się doszukiwać głównych elementów wpływów Zbigniewa Ziobro. Zarówno Ocieczek jak i szef ABW – Świątkowski – to przyjaciele Zbigniewa Ziobro z początków jego kariery – i to oni mieli dokonać spektakularnych zatrzymań.

3.Wizyta Zbigniewa Ziobro na Śląsku w dniach 25 lub 26 kwietnia – był bardzo prawdopodobna. Plotka ta pojawia się we wszystkich zeznaniach – a jej źródła należy upatrywać w ABW.

Drugi punkt zwrotny:  przybliżający rozwiązanie sprawy śmierci Blidy – i wskazujący na udział w przygotowaniu prowokacji nie tylko Zbigniewa Ziobro, ale i Jarosława Kaczyńskiego – zeznania Janusza Kaczmarka, złożone przed sejmową komisją ds służb specjalnych.


Kaczmarek, były prokurator krajowy, wiceminister sprawiedliwości, minister spraw wewnętrznych i administracji – nie udzielał informacji dziennikarzom, mediom – lecz składał relację przed sejmową komisją – organem konstytucyjnym, gdzie jego słowa mają dużo większą wartość – i dużo większe znaczenie dla sytuacji politycznej oraz przyszłych wyborów. Kaczmarek ujawnił wtedy , że w Kancelarii Premiera odbyła się specjalna narada.

Fakt odbycia tej narady potwierdził sam Jarosław Kaczyński. Oprócz niego wzięli w niej udział: Kaczmarek, Ziobro, Zbigniew Wassermann, szef policji, Konrad Kornatowski, szef ABW Bogdan Święczkowski i szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej, Tomasz Szałek.

Okazuje się, że śledczy - koledzy prokuratorów katowickich w Łodzi - nie znaleźli żadnych dowodów na powiązania i układy. Dziwne, ale nie tylko dziwne, ale również straszne.

W lipcu 2007 roku "Gazeta Wyborcza" opublikowała stenogramy przesłuchań katowickich prokuratorów. Można z nich wyczytać, że prokuratorzy prowadzący sprawę Barbary Blidy działali pod wielką presją. Decyzja o zatrzymaniu byłej minister została podjęta jednogłośnie. Datę zatrzymania narzucili im przełożeni, a wcześniej tę datę znała ABW. Te. i inne rewelacje z przebiegu śledztwa ujawniła w czwartek w internecie i w piątek w papierowym wydaniu Gazeta Wyborcza.
"GW" zdobyła zeznania prokuratorów złożone w łódzkim śledztwie. Opowiadają oni w nich, że działali pod nieustanną kontrolą przełożonych. Ponaglano ich i naciskano, by zatrzymali wszystkich podejrzewanych.

Całość materiałów można znaleźć pod tym adresem... http://bblida.tumblr.com/post/5095813/protokoly-z-przesluchan-katowickich-prokuratorow

Nie to jest jednak w tym wszystkim najgorsze; Najgorszy jest bezwład polityków i urzędników państwowych, którzy nie robią nic, aby skandaliczne postępowanie prokuratury łódzkiej nie zostało zmienione.

Od dnia śmierci byłej posłanki SLD, Barbary Blidy minęły już prawie 3 lata, od powołania sejmowej komisji śledczej, mającej wyjaśnić kulisy jej śmierci niedługo minęły dwa lata.

Szef komisji, Ryszard Kalisz, w listopadzie ubiegłego roku udzielił kilku wywiadów prasowych i telewizyjnych, stwierdzając w nich, że jego możliwości i sposoby działania są już praktycznie na wyczerpaniu, a główną przeszkodą nie jest opór osób zamieszanych w sprawę, zarówno z ABW, jak i prokuratury i polityków, ale sprawy związane z procedurami administracyjnymi, prawnymi i tajnością postępowania oraz dostępem do materiałów. Kalisz podkreślał, że w swoich działaniach kieruje się zasadą legalizmu, jako nadrzędną.

I wtedy, a jeszcze bardziej dziś nie wydaje mi się, aby było to do końca prawdą. Zastanawiające jest to, że od pewnego czasu, od czasu zakończenia przesłuchań w prokuraturze łódzkiej, funkcjonariuszy ABW, prokuratorów i polityków, w tym Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobry, komisja praktycznie nic nie robi w kierunku wyjaśnienia i przesłuchania, już po zamknięciu dochodzenia prokuratorskiego, osób, które nie brały udziału bezpośrednio w tak zwanej "realizacji" zatrzymania B. Blidy. Chodzi nie tylko o wspomnianych J. Kaczyńskiego i Z. Ziobro, ale również o ówczesnego szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego, oraz byłego posła SLD, Ryszarda Zająca, a przede wszystkim – osobę, wokół której kręcił się akt oskarżenie posłanki SLD – Barbary Kmiecik.

Od dłuższego czasu głównym wątkiem, jakim interesują się media jest sprawa, czy rzeczywiście w domu Barbary Blidy doszło do samobójstwa, czy do przypadkowego postrzału, w wyniku szamotaniny. Kilka miesięcy temu media podały przedziwne informacje, że materiały i dowody, które zostały na miejscu, w dniu 25 kwietnia zebrane, są do niczego nieprzydatne. Nitka znaleziona na rewolwerze Barbary Blidy, ślady ołowiu ze spłonki pocisku na dłoni funkcjonariuszki, która pilnowała posłanki w łazience, włos na jej szlafroku… wszystkie te materiały teraz, po 2, 5 roku (!) okazują się nieprzydatne. Zdziwienie obserwatorów, w tym także posła Kalisza wzbudził fakt, że na rewolwerze, z którego jakoby miała się postrzelić Blida, starto ślady.
Efektem tego, jest to, że jedyną osobą z ABW, która została zostawiona przed sądem, jest kierujący akcją w domu posłanki porucznik Grzegorz S. … za niedopełnienie obowiązków. Funkcjonariuszka, która była przy śmierci Blidy – wróciła właśnie ze zwolnienia lekarskiego i zarzutów nie ma żadnych.

Jest oczywiście ważne wyjaśnienie, czy Blida chciała popełnić samobójstwo, czy zginęła w wyniku szamotaniny z funkcjonariuszką ABW i przypadkowego postrzału. Tym bardziej więc Kalisz, jako szef komisji, powinien interweniować u ministra sprawiedliwości, mającego nadzór nad pracą prokuratury, dlaczego sprawa przybrała taki obrót.

Jeszcze roku temu, omawiając stan prac komisji, wyrażałem opinie, że jej procedowanie jest dobre. Teraz jednak widzę coraz wyraźniej, że Ryszard Kalisz nie dołożył należytych starań, aby praca szła sprawniej. Zarzuty opieszałości wysuwane pod jego adresem (także przez polityków lewicy, w tym Leszka Millera - ale już nie ze strony Grzegorza Napieralskiego), są zgodne z prawdą. Brak reakcji na przeciągające się postępowanie w prokuraturze w Łodzi, a także dość dziwne procedury utajniania dokumentów, w tym także z przesłuchań, każą wysnuwać wniosek, że Ryszardowi Kaliszowi przestało zależeć na wyjaśnieniu okoliczności śmierci posłanki, lub ma problemy, o czym się mówi się w kuluarach sejmowych, że pewne sprawy z czasów, kiedy był ministrem spraw wewnętrznych mogą rzutować na jego decyzje.

Przede wszystkim jednak Ryszard Kalisz nie  wziął na siebie odpowiedzialności politycznej za tę sprawę. A jest to, niezależnie od formalnego statusu komisji – sprawa natury politycznej. Bo już dawno formułowano opinię, że za śmiercią Blidy stoi „mafia polityczna", o czym mówił otwarcie nie tylko pełnomocnik rodziny Blidów, mecenas Leszek Piotrowski, ale pisali i mówili tak otwarcie publicyści i politycy.

Warto pamiętać, że to Zbigniew Ziobro ponosi nie tylko odpowiedzialność polityczną, ale jako członek rządu ponosi odpowiedzialność za inspirację działań prokuratury i ABW w roku 2007.

Ilość materiałów, jakie w tej sprawie są dostępne, choćby takie jak stenogramy przesłuchań przez komisją, czy dawno już upublicznione przez „Gazetę Wyborczą" zeznania prokuratorów katowickich, składane przed prokuraturą łódzką, pozwalają na formułowanie już linii raportu komisji. Do tego jednak konieczne jest przesłuchanie wspomnianych przeze mnie osób – Zbigniewa Ziobro, Jarosława Kaczyńskiego, Bogdana Święczkowskiego i przede wszystkim – Barbary Kmiecik. To ona miała być głównym świadkiem oskarżenia dla Barbary Blidy, to wokół jej zeznań miano budować całą sprawę współpracy posłanki z mafią węglową. To ona, zapewne za nadzwyczajne złagodzenie kary miała zostać „świadkiem koronnym". I tak jak ona miała być narzędziem w rękach katowickiej prokuratury, powinna stać się argumentem komisji sejmowej.

Pozycja Ryszarda Kalisza w Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest słaba. Widać wyraźnie, że nie ma również z tej strony żadnej pomocy i wsparcia politycznego. Więcej – politycy lewicy zapomnieli o tym, że wyjaśnienie kulis śmierci Barbary Blidy jest ich nakazem politycznym i obowiązkiem wobec wyborców. To smutne.

Kilka tygodni kilku dziennikarzy śledczych, którzy dotarli do nowych, ciekawych, a nawet rewelacyjnych informacji o sprawie Barbary Blidy, rozpoczęło poszukiwania źródeł finansowania projektu medialnego i książki na ten temat. Nie chcą wiązać się z żadną stacją telewizyjną, czy wydawcą, w celu zachowania pełnej autonomiczności, niezależności. Gdy dowiedziałem się i projekcie, zwróciłem się między innymi do kilku poważnych polityków lewicowych z zapytaniem, czy mogliby pomów w znalezieniu środków na tego rodzaju projekt. Niestety, nie wzbudziło to ich zainteresowania, odzew był zerowy. To świadczy o tym, jak lewica postrzega pojęcie solidarności…