Dom w Iwieńcu? Chodzi o pieniądze

Dom w Iwieńcu? Chodzi o pieniądze

Dodano:   /  Zmieniono: 
W konflikcie o Dom Polski w Iwieńcu chodzi o pieniądze - pisze oficjalna gazeta "Biełoruś Siegodnia". Ocenia, że to czynniki zewnętrzne sprowokowały "kolejny wybuch na tle narodowościowym", sugerując, że chodzi o polskich polityków.
W artykule na łamach prezydenckiego dziennika trzy kobiety z Iwieńca skarżą się na szefową iwienieckiego Związku Polaków na Białorusi Teresę Sobol. Wypowiedzi sugerują, że przywłaszczała ona honoraria dla zespołu folklorystycznego "Kresowianka", którym kierowała. Jedna z kobiet uważa, że to przez Sobol jej córce uniemożliwiono wyjazd do Polski. Inna z cytowanych kobiet narzeka na prezes nieuznawanego przez Mińsk ZPB Andżelikę Borys. "Póki nie dobiorą się tej Andżeli do skóry, to niczego nie będzie. Ona w Polsce zaklinowała się w rządzie - więc niech ją sobie zabiorą" - cytuje gazeta jej wypowiedź. Autor artykułu Dmitrij Kriat zastrzega, że przytacza w najlepszym razie jedną czwartą swych rozmów z ludźmi z Iwieńca.

Artykuł rozpoczyna opisem czasów ZSRR, kiedy katolicy w Iwieńcu bronili swojego kościoła. "To było bezinteresownie. A teraz toczą się banalne boje o pieniądze" - zauważa. "Jeśli nazywać rzeczy po imieniu, to w Iwieńcu wielu ludzi potwierdza, że pod słowem Polak najczęściej ma się na myśli katolik" - dodaje.

Według niego za czasów radzieckich "ludzie nauczyli się nie zaglądać sobie nawzajem do paszportu". "To z zewnątrz zmuszają ich, by to robili, przekształcają uśpioną spokojnie kwestię narodowościowo-wyznaniową w ostry problem polityczny". Wskazuje, że ani Ukraina, ani Litwa nie mówią o dyskryminacji swoich mniejszości narodowych na Białorusi.
"Szkoda, że niektórzy warszawscy politycy tak pogrążają się w walce, którą sami inicjują. Prawda polega na tym, że kolejny wybuch na tle narodowościowym specjalnie wymyślono i przyniesiono do nas z zewnątrz" - konkluduje autor publikacji.

PAP