Borusewicz: będzie spotkanie z Komorowskim i Schetyną

Borusewicz: będzie spotkanie z Komorowskim i Schetyną

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
Pełniący obowiązki prezydenta marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zapowiedział, że jeszcze w czwartek spotka się z prezydentem elektem Bronisławem Komorowskim i nowym marszałkiem Sejmu, którym po południu ma zostać Grzegorz Schetyna.

W czwartek rano prezydent elekt Bronisław Komorowski zrezygnował z funkcji marszałka Sejmu i zrzekł się mandatu poselskiego. Obowiązki głowy państwa, które dotychczas wypełniał Komorowski, przejął w związku z tym marszałek Senatu. Będzie je wypełniał do chwili powołania nowego marszałka, co ma nastąpić o godzinie 18. Kandydatem na to stanowisko jest Grzegorz Schetyna.

Borusewicz na czwartkowym briefingu zapewniał, że w jego funkcjonowaniu nic się nie zmieniło; rano tego dnia prowadził posiedzenie Senatu, a później przyjął dwóch ambasadorów jako marszałek Senatu. "Jestem przede wszystkim marszałkiem Senatu, spełniam obowiązki prezydenta. Tak mówi o tym konstytucja, nie podjąłem dotychczas żadnej decyzji, bo żadnej decyzji nie trzeba było podejmować" - mówił. Podkreślił, że nie dzieje się nic takiego, co wymagałoby jego interwencji.

Wyraził nadzieję, że o godzinie 18 nowy marszałek Sejmu przejmie obowiązki prezydenta "z mocy konstytucji". Borusewicz zapowiedział, że jeszcze w czwartek spotka się z prezydentem elektem oraz marszałkiem Sejmu. Dodał, że spotka się również z premierem Donaldem Tuskiem, który ma wziąć udział w wieczornym posiedzeniu klubu PO.

Czwartkowa "Rzeczpospolita" napisała, że według części konstytucjonalistów, do zaprzysiężenia prezydenta nikt nie może pełnić obowiązków głowy państwa. Zwolennicy tego stanowiska - podała gazeta - wskazują art. 131 ust. 2 konstytucji, który mówi, że po śmierci prezydenta (ale też np. zrzeczeniu się urzędu) "marszałek Sejmu tymczasowo, do czasu wyboru nowego prezydenta", wykonuje jego obowiązki. Według tej interpretacji od 4 lipca, kiedy Komorowski został wybrany prezydentem nikt nie może wykonywać obowiązków głowy państwa aż do jego zaprzysiężenia.

Pytany o te wątpliwości konstytucyjne, Borusewicz odpowiedział: "Nie mam żadnej wątpliwości w tej kwestii, a pracowałem nad tą konstytucją z 1997 roku. Przepis art. 131 został wprowadzony po to, aby w sytuacjach nadzwyczajnych nie było luki w sprawowaniu władzy". Jego zdaniem na ten przepis trzeba patrzeć funkcjonalnie, a nie w oderwaniu od całości konstytucji.

Jak mówił przepis ten można doprecyzować, ale - ocenił - nie powinien wzbudzać żadnych obiekcji. "On jest niezręcznie zapisany, ale z punktu widzenia funkcjonalności wiadomo, że prezydent elekt staje się prezydentem w momencie zaprzysiężenia" - powiedział. Do tego czasu - jak mówił - nie może być luki w sprawowaniu władzy i właśnie po to został wprowadzony ten zapis.

PAP, PP