Ostre starcie Nałęcza z Mularczykiem. "Niech PiS zajrzy do konstytucji"

Ostre starcie Nałęcza z Mularczykiem. "Niech PiS zajrzy do konstytucji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wprost 
Tomasz Nałęcz powiedział w TVN24, że Pałac Prezydencki nie będzie rozmawiać z obrońcami krzyża o pomniku bo nie ma do tego kompetencji. - Pan Komorowski wysyła doradcę, który opowiada bzdury - stwierdził Arkadiusz Mularczyk z PiS. - Apeluję do PiS, żeby sięgnął po konstytucje i powiedział ludziom pod krzyżem, że trzeba spotkać się z władzami stolicy - ripostował Nałęcz.
Według Nałęcza dyskusja z obrońcami krzyża o pomniku byłaby nieporozumieniem, bo o pomnikach nie decyduje prezydent, tylko społeczność lokalna, radni, prezydent Warszawy. - To jest nieporozumienie. Pałac Prezydencki nie ma nic do decyzji w sprawie przestrzeni miejskiej w Warszawie - mówił Nałęcz. - Skończyły się czasy dyktatury, że to pierwszy sekretarz podejmował decyzje, gdzie jaki pomnik - dodał. - Trzeba się spotykać z odpowiednimi władzami, władzami Warszawy. Apeluję do PiS, żeby sięgnął po konstytucje i powiedział to ludziom pod krzyżem – powiedział Nałęcz.

Arkadiusz Mularczyk stwierdził, że słowa Nałęcza najlepiej obrazują, kim chce otaczać się Bronisław Komorowski. - To jest kompromitujące, to co mówi profesor Nałęcz, bo pokazuje, kim się będzie otaczał pan Komorowski. Bo to on wywołał całą awanturę o krzyż swoim nieszczęsnym wywiadem i boi się wyjść do mediów. Wysyła doradcę, który opowiada bzdury – stwierdził i wrócił do meritum rozmowy. - Czy pomnik naszych bohaterów, obrońców ojczyzny, naszych kolegów, pana prezydenta, nie powinien stanąć w godnym miejsc pod pałacem prezydenckim? Czemu pan ceduje tą decyzję na radnych PO i SLD? To kompromitujące dla pana formacji politycznej – pytał poseł PiS.

- Chciałbym zwrócić uwagę, że od lipca pan Komorowski jest panem prezydentem Komorowskim – odparł wtedy nerwowo Nałęcz i zachęcił Mularczyka, żeby ten wskazał mu w konstytucji, z którego jej zapisu wynika, że prezydent jest władny decydować o pomnikach w Warszawie. - Jako warszawiak nie wyobrażam sobie, żeby 96 ofiar nie zostało upamiętnionych w mieście, z którym byli związani. Ale jako były radny warszawski wiem, że decyzja należy do Rady. Nie zagłosuję na radnego, który mi powie, że nie będzie pomnika, ale i takiego, który powie, że przesłoni pomnik Poniatowskiego – mówił Nałęcz.

Poseł Mularczyk w ogóle nie odniósł się do sprawy konstytucji, ale wyszedł z założenia, że najlepsza obrona jest atak. - Pan ma wiele wspólnego z flisakami, oni też zawsze płynęli z prądem. Pan nigdy nie płynął pod prąd, może na pana tratwie się nie da – ironizował i dodał, że obecna sytuacja kompromituje „pana Komorowskiego". - Już na Węgrzech powstały pomniki. To przykre, ze przez tyle miesięcy w Polsce trwa burza wokół krzyża, odwracanie uwagi Polaków od podwyżki podatków. Ta sprawa pokazuje indolencję, niekompetencję i świadome eskalowanie konfliktów. Gdyby była wola polityczna ze strony PO, ta sprawa dawno mogłaby załatwiona - ocenił.

Ta wypowiedź oburzyła Nałęcza. - Jak słucham tego potoku inwektyw, to marzę tylko, żeby jak najszybciej wziąć prysznic i zmyć z siebie ten brud, który pan poseł umieścił na mnie, na panu prezydencie. Pan prezydent Komorowski zapytany przez dziennikarzy powiedział jedno: że krzyż powinien trafić do kościoła, w godne miejsce. Nie trafił, bo ilekroć jest szansa, pojawia się twarde oświadczenie prezesa lub posłów PiS, że krzyż ma tam stać, dopóki tam nie stanie pomnik przysłaniający Poniatowskiego - powiedział.  - Jak poseł Mularczyk chce mnie oblewać swoimi fekaliami, proszę bardzo, ja wezmę prysznic i w ciągu trzech sekund zapomnę - zapewnił Nałęcz.

tvn24, ps