"Nigdy nie będę wdową"

"Nigdy nie będę wdową"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marta Murzańska-Potasińska, fot. Wprost 
- Chcę poczuć to, co czuł mój mąż w ciągu tych kilku sekund tuż przed tragedią. A potem, gdy już wylądujemy, chcę przejść te kilkaset kroków, których on nie zdążył zrobić. I szczerze i oczyszczająco zapłakać - mówi w rozmowie z "Wprost" Marta Murzańska-Potasińska, żoną gen. Włodzimierza Potasińskiego, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem.
Marta Murzańska-Potasińska w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem straciła męża. Włodzimierz Potasiński był generałem, dowodził Wojskami Specjalnymi. Żona zmarłego chce wziąć udział w zaplanowanej na 10 października pielgrzymce bliskich ofiar na miejsce katastrofy. - Gdy tylko usłyszałam, że jest taki pomysł, wiedziałam, że muszę tam być - mówi Marta Murzańska-Potasińska w rozmowie z "Wprost".

- Jesteśmy grupą obcych sobie ludzi, ale ta tragedia nas nieodwołalnie połączyła - mówi o rodzinach ofiar. Marta Murzańska-Potasińska opisuje swoje przeżycia związane z katastrofą. Nie była w stanie pojechać do Moskwy, by zidentyfikować zwłoki męża. - Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym to przeżyć - wspomina.

- Z tamtego czasu zapamiętałam jeszcze jedno zdarzenie. Mąż mi zawsze robił kawę do łóżka i mój 12-letni syn najwyraźniej to zauważył, bo dwa tygodnie po tragedii przyszedł do mnie rano z kawą. Wysłałam go do kuchni po cukier, żeby nie widział, że płaczę - dodaje.

Pełny zapis rozmowy Renaty Kim z Martą Murzańską-Potasińską publikujemy w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".