Budżet 2002 (aktl.)

Budżet 2002 (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Projekt budżetu na 2002 r. spotkał się w Sejmie z krytyką opozycji. Premier odwołał się w wystąpieniu telewizyjnym wprost do narodu.
Debata była nudna, mówcy nikogo nie zaskoczyli: kluby koalicji twierdziły, że budżet choć wymusza wyrzeczenia stwarza szanse naprawy finansów publicznych; opozycji - że nie dość, że zakłada cięcia wydatków, to na dodatek nie gwarantuje nic w zamian. Mówca Samoobrony głos w debacie budżetowej wykorzystał natomiast do wygłoszenia panegiryku na cześć Andrzeja Leppera.
W trakcie debaty premier Miller w wystąpieniu telewizyjnym zwrócił się wprost do narodu.
Budżet na 2002 rok ma być początkiem procesu naprawy finansów gospodarki, oraz zainicjować nową filozofię finansów publicznych -  chwalił swoje dzieło Marek Belka.
"Projekt budżetu na 2002 rok budzi obawy ale też oczekiwania i  nadzieje. To nie jest tylko zwykły bilans dochodów i wydatków państwa, to przede wszystkim początek procesu naprawy finansów gospodarki, który inicjuje i wprowadza w życie nową filozofię finansów publicznych" - powiedział.
Im dalej od Belki, tym większy sceptycyzm. Jerzy Jaskiernia szef klubu SLD, któremu Belka zawdzięcza stanowisko ministra podkreślał, że budżet w wielu miejscach rozmija się z oczekiwaniami SLD i z oczekiwaniami społeczeństwa.
Jaskiernia wyraził nadzieję, że pomimo cięć w wydatkach na  świadczenia społeczne, wypłaty rent i należnych świadczeń będą się odbywać w terminie i bez konieczności nowelizacji budżetu.
Jaskiernia zapowiedział, że w czasie prac nad budżetem posłowie SLD "będą poszukiwali środków" na to, by trzeci etap wdrożenia Karty Nauczyciela miał miejsce od 1 września 2002 roku a nie od 1 stycznia 2003 roku.
Tomasz Nałęcz (UP) powiedział, że bardzo łatwo krytykować projekt budżetu na 2002 rok, bo - jak mówił - "nie przypomina on bukietu róż, tylko jest bukietem ostów". Dodał jednak, że koalicja rządowa nie "dobierała tych ostów".
Za dalszymi pracami w komisji opowiedział się inny koalicjant Millera, Józef Gruszka w imieniu klubu PSL. Uznał, że największym wyzwaniem jest "skuteczne przeciwstawianie się spowalnianiu gospodarki". Już widać, że nie da się zahamować wzrostu bezrobocia w 2002 roku, ale trzeba szukać rozwiązań, które pozwolą opanować ten wzrost. Bardzo ważną - według niego - sprawą jest kwestia współpracy rządu i NBP. Jeśli ludowcy, jeszcze w grudniu, nie zauważą działań w kierunku obniżki stóp ze strony RPP, to złożą projekt nowelizacji ustawy o NBP, zagroził.

"Klub Samoobrony negatywnie ocenia projekt budżetu na przyszły rok. Ustawa ta nie chroni ludzi biednych, młodych, emerytów i rencistów" - mówił w Sejmie Waldemar Borczyk. "Cieszę się bardzo, że rząd wziął pod uwagę wykład pana marszałka Leppera na poprzednim posiedzeniu Sejmu i wczoraj odstąpił od wprowadzenia podatku VAT na materiały budowlane". Gdyby Lepper "miał taki wykład na każdym posiedzeniu Sejmu", wtedy budżet byłby "bardziej realny", powiedział.
Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej obawiała się, że misja koalicji rządzącej, również w zakresie naprawy finansów państwa, nie powiedzie się. Podkreśliła, że Platforma do debaty o projekcie budżetu na 2002 rok przystępuje "z zastrzeżeniami".
Jarosław Kaczyński (PiS) ocenił, że projekt budżetu na 2002 rok nie doprowadzi do trwałych zmian na lepsze stanu polskiej gospodarki.
Zdaniem Kaczyńskiego, żeby zmienić sytuację gospodarczą trzeba przede wszystkim dbać o umocnienie państwa. "Jeżeli budżet ma być co roku podwyższany o 1 procent, to w ten sposób państwa nie  umocnimy" - uważa.

Ostro skrytykował przede wszystkim zmniejszenie wydatków socjalnych, za wysokie kwoty na rezerwy celowe i zbyt niskie wydatki na rolnictwo. Zarzucił rządowi, że w kampanii wyborczej łudził najbiedniejszych perspektywą pomocy. "Dziura budżetowa nie może przesłaniać polskiej biedy", a rząd musi z nią walczyć mimo trudnej sytuacji finansów. Nie powiedział, jak jego zdaniem należy to zrobić. Groził "odpowiedzialnością konstytucyjną".

Budżetu nie poprze również klub LPR, bo jego zapisy są szkodliwe dla ludzi - oświadczył Zygmunt Wrzodak. "Mamy nadzieję, że taki budżet państwa po raz ostatni skonstruował pan premier Belka" Jest on w jego ocenie jest kolejnym ministrem finansów projektującym budżet pod dyktando Międzynarodowego Funduszu Walutowego i "eurosocjalistów". Propozycje budżetowe są skonstruowane "fatalnie, hamują rozwój, zasuszają gospodarkę, pogłębiają biedę i bezrobocie". Projekt budżetu - zdaniem Wrzodaka - opiera się na dwóch błędnych założeniach: wzroście podatków i cięciach wydatków państwa, podczas gdy kosztem wydatków socjalnych rząd "nie żałuje" pieniędzy m.in. na prowadzenie "propagandy" na rzecz wejścia Polski do UE. Rząd "ze strachu przed Brukselą" nie chce też wprowadzić podatku importowego - zarzucił Wrzodak.
W trakcie debaty premier Miller wystąpieniem telewizyjnym w prost do narodu. Powiedział, że celem rządowego projektu ustawy budżetowej jest uratowanie Polski przed bankructwem. Stan polskich finansów określił mianem "ponury" i stwierdził, że jest on wynikiem działań poprzedniego rządu.
Posłowie zdecydowali o skierowaniu projektu do komisji.

em, pap