Miller: raport w sprawie katastrofy uderzy w naszą narodową dumę

Miller: raport w sprawie katastrofy uderzy w naszą narodową dumę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jerzy Miller (fot. WPROST) Źródło:Wprost
Raport komisji nie może zawierać żadnego błędu, bo jeden błąd znaleziony w ustaleniach komisji podważa zaufanie do całego raportu - w taki sposób minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller, szef komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej tłumaczy dlaczego na wynik prac komisji trzeba czekać jeszcze 6 tygodni. - Gdyby nie było tej całej dyskusji od 10 kwietnia, z różnymi, przedziwnymi tezami, to może bym do tego nie podchodził tak twardo. Ale jestem pewien, że niejeden nie doczyta się w raporcie tego, co już przyjął za oczywistą prawdę, i dlatego komisja nie może popełnić ani jednego błędu - dodaje minister w rozmowie z "Polską The Times".
Miller podkreśla, że jego zdaniem Polacy są gotowi poczekać na raport komisji jeszcze kilka tygodni, bo "w zamian dostaną raport, który w pełni odpowiada na ich wątpliwości". Co znajdzie się w raporcie? Miller przekonuje, że raport wykaże "ludzkie zaniechania, zaniedbania i niefrasobliwości" i dlatego będzie bolesny dla "dumy narodowej Polaków". - Uważam, że wolelibyśmy, aby raport stwierdzał, że przyczyną wypadku były nadzwyczajne warunki meteorologiczne, niemożliwe do wykrycia wady samolotu czy inne zdarzenia niezależne od człowieka - przyznaje. - Nikt z nas nie lubi przyznawać się do błędów i nie dotyczy to tylko pojedynczej osoby, również instytucji czy społeczeństwa jako całości, a tu: rejestr błędów, i to nie błahych. To na pewno mocno w naszą dumę uderza. To boli - dodaje.

Wyjaśniając dlaczego rząd zareagował na raport MAK dopiero po kilku dniach konferencją zorganizowaną przez polską komisję Miller podkreśla, że strona polska "chciała być bardzo dokładna w ocenie tego, co usłyszała". - Musieliśmy sprawdzić, które polskie uwagi przesłane w grudniu zostały uwzględnione w raporcie końcowym. Szanując odbiorcę naszej informacji, polskie społeczeństwo, musieliśmy bardzo dokładnie przygotować materiały. I przygotowaliśmy chyba dość czytelną prezentację, która wymagała pracy przez kilka dni i nocy tak, aby przełożyć język ekspercki na język zrozumiały dla odbiorcy - tłumaczy minister.

"Polska The Times", arb