Associated Press zauważa, że konflikt libijski znalazł się w impasie - każda ze stron twierdzi, że odnosi sukcesy, które jednak nie mogą być zweryfikowane przez niezależne źródła. Przykładem może być Misrata, jedyne większe miasto w zachodniej Libii, w którym rebelianci utrzymują znaczące pozycje. Walki o miasto, podczas których zginęło ponad 1000 osób praktycznie ustały. Według doniesień z Misraty rebelianci kontrolują większą część miasta, ale zarówno oni jak i mieszkańcy przyznają, że wojska Muammara Kadafiego pozostają na swoich pozycjach wokół Misraty.
Źródła rebeliantów zaprzeczyły wcześniejszym doniesieniom, iż posuwają się oni w kierunku Zitan, kolejnego miasta na drodze do Trypolisu. - Prowadzenie ofensywy byłoby bardzo ryzykowne. Wszystko może się wydarzyć i kosztować nas znaczne straty. To nie byłaby dobra decyzja w obecnej sytuacji - tłumaczył jeden z rebeliantów.
Tymczasem dowódca sił brytyjskich, gen. David Richards, zaapelował na łamach londyńskiego "Sunday Telegraph" o rozszerzenie listy celów, które mogą atakować samoloty NATO aby uniemożliwić siłom Kadafiego atakowanie rebeliantów. Richards podkreślił, że konieczna jest "bardziej intensywna akcja militarna" bowiem w przeciwnym wypadku konflikt w Libii zakończy się impasem.
PAP, arb