Jan Bury odejdzie z resortu skarbu? "Wykazał się gapiostwem"

Jan Bury odejdzie z resortu skarbu? "Wykazał się gapiostwem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jan Bury (fot. janbury.pl) 
Premier Donald Tusk wyraził nadzieję, że wiceminister skarbu Jan Bury z PSL sam wyciągnie właściwy wniosek z zarzutów CBA dotyczących naruszenia ustawy antykorupcyjnej. Tusk ocenił, że Bury dopuścił się "raczej gapiostwa niż cwaniactwa". - Jednak konsekwencje trzeba ponieść - zaznaczył premier.
- Według wstępnych informacji nie możemy mówić o zarzutach o charakterze kryminalnym, w żadnym wypadku, a raczej o niedopuszczalnej, nie do zaakceptowania nieostrożności - podkreślił Tusk. - Bury sam wie najlepiej jakiego wykroczenia się dopuścił, liczę na szybkie, z refleksem i przyzwoite reagowanie urzędników państwowych w takich sytuacjach - zaznaczył. - Dzisiaj otrzymam - wiem już o tym, że otrzymam - kompetentną informację z CBA na temat naruszeń ustawy i przepisów przez pana Burego - zapewnił.

- Jest to raczej kategoria gapiostwa niż cwaniactwa. Ale konsekwencje trzeba ponieść, zwrócę się jeszcze dzisiaj po otrzymaniu tej informacji do ministra (skarbu Aleksandra Grada, minister Julii Pitery i wicepremiera Waldemara Pawlaka o natychmiastową ocenę tego zdarzenia i propozycję wniosku - zapowiedział Tusk. - Być może pan minister Bury sam wyciągnie właściwy wniosek po tej informacji, jaką on także przecież otrzyma - dodał szef rządu.

Tymczasem szef klubu PSL Stanisław Żelichowski zapewnił, że minister Bury wysłał do premiera Donalda Tuska list z wyjaśnieniami w tej sprawie. - Niewykluczone, że dojdzie do ich spotkania - dodał. - Na pewno przepisy ustawy zostały złamane, nikt tego nie neguje, natomiast to był czyn małej wagi. Nie chcę go tłumaczyć, ale gdyby był tylko posłem i zrobił to samo, to nie złamałby żadnych przepisów - podkreślił Żelichowski. Szef klubu PSL zwrócił uwagę na fakt, że inne przepisy antykorupcyjne dotyczą posłów, a inne osób, które zasiadają w rządzie. - Nie wiem, co pan minister Bury napisał do premiera, ale wyjaśnił mu tę sprawę - podkreślił Żelichowski.

Szef klubu PSL zwrócił uwagę, że o całej sprawie zrobiło się głośno, gdy jego kolega partyjny już sprzedał udziały, których nie powinien mieć. Dodał, że w momencie rozpoczęcia kontroli przez CBA wiceminister nie posiadał już udziałów w spółce. - To była zwykła pomyłka, człowiek popełnia pomyłki, on się do tego przyznał - zapewnił.

CBA sprawdzało, czy polityk PSL Jan Bury nie złamał ustawy antykorupcyjnej, której przepisy zakazują sekretarzom stanu posiadania więcej niż 10 proc. udziałów w spółkach. W specjalnym oświadczeniu Bury napisał, że 3 stycznia 2011 r. kupił za 600 zł udziały "w niedziałającej spółce z ograniczoną odpowiedzialnością (w 2010 r. spółka nie miała żadnych przychodów), która nie dysponuje żadnym majątkiem". Podkreślił w nim, że "kiedy zdał sobie sprawę z niefortunnej sytuacji, że wszedł w kolizję z zapisem art. 4 ustawy o ograniczeniu działalności gospodarczej, natychmiast sprzedał udziały w tej spółce". Wicepremier Pawlak zapytany w ubiegłym tygodniu o sprawę Burego powiedział, że wiceminister popełnił ewidentny błąd, ale skutków negatywnych czy szkodliwych z tego tytułu nie było.

PAP, arb