"Washington Post": Putin nie jest taki zły

"Washington Post": Putin nie jest taki zły

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władimir Putin (fot. Wikipedia) 
Idąc pod prąd dominujących opinii, dwoje publicystów argumentuje na łamach "Washington Post", że ponowna prezydentura Władimira Putina wcale nie rokuje źle dla Rosji, a tym bardziej dla USA. "Kiedy Putin był prezydentem, poczynił ważniejsze ustępstwa na rzecz Waszyngtonu, niż Dmitrij Miedwiediew" - piszą redaktor naczelna socjalistycznego tygodnika "Nation" Katrina van den Heuvel i profesor studiów rosyjskich na Uniwersytecie Nowojorskim (NYU) Stephen F.Cohen.
Autorzy przypominają, że "Putin pomógł prezydentowi George'owi W.Bushowi w inwazji na Afganistan w 2001 r. (umożliwiając tranzyt wojsk USA przez Rosję), pogodził się z nową turą rozszerzenia NATO i przełknął zerwanie przez USA traktatu ABM (o zakazie obronnych rakiet balistycznych)". Ostrzegają jednocześnie, że Putin będzie teraz mniej skłonny do ustępstw, co może wykoleić amerykańską politykę "resetu" w stosunkach z Rosją. "Jest jasne, że dalsza współpraca Putina z Waszyngtonem będzie zależeć od jego rozumienia narodowych interesów Rosji, a także od współpracy USA z Moskwą, która, pomimo resetu, nie pociągnęła za sobą żadnych namacalnych ustępstw amerykańskich" - przekonują autorzy artykułu.

Zdaniem van den Heuvel i Cohena, ograniczanie demokracji w  postkomunistycznej Rosji zaczęło się już za rządów prezydenta Borysa Jelcyna, a różnica między Miedwiediewem a Putinem polega jedynie na tym, że ten ostatni jest politykiem znacznie skuteczniejszym i dlatego cieszy się poparciem rosyjskiego politycznego establishmentu. "Powrót Putina na Kreml spowodowały częściowo preferencje rosyjskiej klasy rządzącej - najwyższych funkcjonariuszy rządu i elity finansowej znanej jako oligarchia. W ich oczach Miedwiediew nigdy nie potrafił zmienić swego wizerunku jako bezsilnej postaci politycznej" - oceniają publicyści "Washington Post".

Według autorów artykułu większość Rosjan "nadal nie kojarzy Putina" z obecnymi bolączkami ekonomicznymi Rosji, natomiast pamięta, że to za jego rządów zaczęło się regularne wypłacanie emerytur i podniosły się płace i dochody obywateli. Van den Heuvel i Cohen argumentują, że "rosyjska elita, z Putinem włącznie, rozumie, że gospodarka kraju wymaga dywersyfikacji, aby zmniejszyć jej zależność od eksportu ropy naftowej i gazu ziemnego". Autorzy zwracają też uwagę, że Putin ostrzegł niedawno, iż reformy takie pociągają za sobą konieczność "gorzkiego lekarstwa" w postaci m.in. wyższego opodatkowania biznesu, "który znacznie skorzystał na 13-procentowym podatku liniowym, kiedy jednocześnie wielu Rosjan wpadło w nędzę".

PAP, arb