SLD wraca do współpracy z Partią Demokratyczną

SLD wraca do współpracy z Partią Demokratyczną

Dodano:   /  Zmieniono: 
Liderem listy SLD w Krakowie był Tomasz Kalita. Rzecznik SLD mandatu jednak nie zdobył (fot. Wprost) Źródło:Wprost
Powołanie stowarzyszenia Instytut Myśli Lewicowej i podpisanie paktu dla centrolewicy - to pomysły krakowskiego SLD po wyborczej porażce w Małopolsce. - To, że nie zdobyliśmy mandatu jest porażką lewicy, trzeba to jasno powiedzieć, ale zrobimy wszystko, by wyciągnąć z tego wnioski - zapowiedział szef krakowskiego SLD Grzegorz Gondek.
Krakowski SLD podpisał z Partią Demokratyczną demokraci pl., przedstawicielami Partii Kobiet, Unii Pracy i organizacji pozarządowych deklarację "Pakt dla centrolewicy". - Chcemy budować w Małopolsce most dla centrolewicy - zapowiedział Gondek. Działacz SLD wyjaśnił, że chodzi o szeroką współpracę wszystkich organizacji, którym bliska jest myśl lewicowa. Elżbieta Bińczycka, szefowa Partii Demokratycznej w Małopolsce, dodała,  że część wyborców nie miała oferty dla siebie. - Świadczy o tym sukces Ruchu Palikota. Moim zdaniem to był rodzaj buntu - oceniła Bińczycka. - Na zapotrzebowanie części wyborców odpowiadał LiD, którego już nie ma, co jak przyznał Wojciech Olejniczak, było błędem. Wiele punktów w naszych programach jest zbieżnych, jak choćby proeuropejskość - dodała.

Długi marsz SLD

Gondek przypomniał o pomyśle, który pojawił się w kampanii - powołania w Krakowie Instytutu Myśli Lewicowej - stowarzyszenia, którym kierowałby filozof i bioetyk prof. Jan Hartman (startował z trzeciego miejsca na liście SLD i zdobył 2 209 głosów). - W partii brakuje dyskusji programowej, w instytucie mogłyby się ścierać różne idee, jak ma wyglądać centrolewica w Polsce, co jest dla nas ważne - ubolewał Gondek. Instytut Myśli Lewicowej ma zostać zarejestrowany jako stowarzyszenie, by mógł działać samodzielnie. - Ważne, by była to instytucja nie tylko związana z SLD, ale taka do której może przyjść każdy - mówił Gondek. Dodał, że Instytut organizowałby spotkania, debaty i szkolenia.

Według szefa krakowskiego Sojuszu partię "czeka długa droga i przegrupowanie sił". - Musi być jasna decyzja, że już dość opisywania rzeczywistości okrągłymi zdaniami. Przyszedł czas, żeby o tym, co chcemy osiągnąć, mówić konkretnie i zwięźle - stwierdził Gondek. - Mam nadzieję, że Ruch Palikota wywoła wstrząs myślowy w SLD, że nie da się polityki prowadzić tak jak do tej pory. To nie może być polityka okrągłych słów, ale czynów - dodał.

Porażka Kality i afera kolczykowa

Liderem listy SLD w Krakowie był rzecznik tej partii Tomasz Kalita, który otrzymał 8 365 głosów, ale mandatu nie zdobył. Po wyborach w mediach pojawiły się komentarze, że w krakowskim SLD nie ma żadnej rozpoznawalnej twarzy. Gondek zapewniał, że robi wszystko, by taką twarz Sojuszowi dać. Jego zdaniem najbliższe trzy lata bez wyborów pokażą, czy uda się wykreować w partii osobowości. - Potencjał do tego jest - zapewnił.

11 października członek Rady Krajowej SLD Łukasz Danel w oświadczeniu przekazanym mediom wezwał Gondka do natychmiastowej rezygnacji ze wszystkich zajmowanych przez niego stanowisk, uznając, że ponosi on odpowiedzialność za wyborczą klęskę partii w Krakowie. - Rezygnować ze stanowiska nie zamierzam - odpowiedział na ten apel Gondek zdaniem którego na przegraną miało wpływ publiczne dyskredytowanie partii w mediach oraz to, że on sam wycofał się z wyborów.

Gondek został oskarżony przez dwóch lokalnych działaczy Sojuszu o wyprowadzenie partyjnych pieniędzy. Według nich szef krakowskich struktur miał środkami z centrali SLD m.in. spłacić dług za zakupiony kolczyk z brylantem, a także nielegalnie zarabiać na remoncie siedziby SLD. Gondek złożył pozew cywilny przeciwko oskarżającym go działaczom, ale po "aferze kolczykowej", jak nazwały ją media, zrezygnował z obecności na liście wyborczej, którą miał otwierać.

PAP, arb